Copywriting to nie tylko pisanie. To także przenoszenie praw autorskich, umowy NDA i inne formalności, których niedopełnienie może mieć przykre skutki. Jak zadbać o swoje interesy? Zapytałam o to adw. Joannę Legun, autorkę bloga i podcastu Jak zrozumieć prawnika?, która będzie gościem specjalnym kursu „Zostań copywriterem”.
Czy jako specjalistka od prawa cywilnego może Pani powiedzieć, jakie pułapki prawne czyhają na początkującego copywritera/freelancera?
Zacznę od tego, że warto zawsze zweryfikować, z kim się zawiera umowę. Trzeba sprawdzić, czy osoba, z którą ustalamy warunki, ma odpowiednie uprawnienia – np. jest członkiem zarządu spółki, jest prokurentem, ma pełnomocnictwo. Żeby potem się nie okazało, że zawarliśmy umowę z kimś, kto w ogóle nie ma takich uprawnień.
Druga rzecz: warto sprawdzić, czy potencjalny kontrahent jest wypłacalny. Czy nie ma np. w Internecie opinii, że nie płaci albo czy nie jest w stanie upadłości. Jeżeli widzimy, że zleceniodawca się jakoś dziwnie zachowuje albo coś budzi wątpliwości, to lepiej po prostu nie wchodzić w taką współpracę.
To są rzeczy, które dotyczą każdego, niezależnie od branży. Jeżeli natomiast chodzi o copywriting, to ważne są przede wszystkim prawa autorskie.
Domyślam się, że ludzie nie zawsze dbają o wymienione przez Panią kwestie. Czy miała Pani w swojej karierze przypadki freelancerów, którzy przez nieznajomość prawa wpadli w tarapaty?
Jest mnóstwo takich sytuacji. Nie mogę mówić o konkretnych przykładach, bo obowiązuje mnie tajemnica adwokacka. W każdym razie zdarza się, że ktoś sobie bardzo szkodzi, nie pilnując podstawowych rzeczy związanych z pewnością obrotu czy z tym, żeby zapewnić sobie prawa do tekstów albo przenieść w sposób skuteczny prawa autorskie.
Cd. rozmowy pod grafiką >>
Gdyby miała Pani wymienić kilka rzeczy, które każdy freelancer – przede wszystkim copywriter – powinien wiedzieć, które na pewno warto sobie zastrzec i na które na pewno nie warto się zgadzać, to co by to było?
Po pierwsze, jak wspomniałam, warto rozstrzygnąć kwestię praw autorskich – czy przenosimy prawa autorskie majątkowe, czy udzielamy licencji, czy ta licencja jest wyłączna, czy niewyłączna. Copywriter powinien wiedzieć, jakie prawa mu przysługują i co z tym prawami zrobić. Ważne, żeby wpisał w umowie to, na czym mu zależy – np. możliwość wykorzystania danego utworu w swoim portfolio.
Po drugie, powinien pamiętać, że jeśli udziela licencji wyłącznej albo przenosi autorskie prawa majątkowe, to musi to zrobić w formie pisemnej pod rygorem nieważności. Wszelkie mailowe zapewnienia odnośnie do przeniesienia praw autorskich są nieważne. Musi być pismo z podpisem danej osoby. Warto też ustalić, że przejście praw autorskich następuje w chwili zapłaty wynagrodzenia.
Jeśli chodzi o rzeczy, na które trzeba uważać, to na pewno kary umowne. Są one najczęściej bardzo wysokie i są automatycznie naliczane, trzeba więc dobrze przekalkulować, czy możemy się na nie zgadzać. W umowach o zachowaniu poufności warto dodatkowo zwracać uwagę na to, żeby były jasno ustalone granice i termin obowiązywania takiej umowy.
Warto wreszcie uważać na zapisy dotyczące zakazu konkurencji i niemożliwości współpracy z innymi podmiotami w tej samej branży. Jeśli np. copywriter zgodzi się na wyłączność na pisanie tekstów z jakiejś tematyki dla danego klienta, to może się okazać, że choć jest bardzo dobry w tej dziedzinie i zrobił sobie fajną niszę, nie może tego wykorzystać. To utrudnia działanie.
A co zrobić, kiedy ktoś już podpisał taką niekorzystną dla siebie umowę, np. z wysokimi karami umownymi albo o zakazie konkurencji? Czy można to jakoś odwrócić? Czy są jakieś sposoby prawne na to, żeby uniknąć konsekwencji?
Jeżeli chodzi o jakieś szczególne sposoby prawne, to ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo to jest bardzo generalne pytanie. Czasem może się okazać, że jakiś zapis nie nie jest zgodny z prawem i dlatego nie obowiązuje. Dla przykładu: ktoś zastrzegł karę umowną na wypadek opóźnienia w płatności. Jest to zapis, który z mocy prawa jest nieważny, bo karę umowną można zastrzec tylko wtedy, gdy ktoś nie spełni zobowiązania niepieniężnego. Np. nie odda tekstu w umówionym terminie. Ale to musi być rozstrzygnięte od przypadku do przypadku.
Na pewno też każdą umowę możemy rozwiązać za porozumieniem stron – możemy się po prostu dogadać ze zleceniodawcą. W takiej sytuacji trzeba zawrzeć pisemne porozumienie, w którym znajdzie się zapis, że np. kara umowna będzie niższa albo w ogóle ta umowa ulegnie rozwiązaniu. Można też wprowadzić jakiś aneks do umowy zmieniający warunki. Wszystko tu zależy od dobrej woli drugiej strony.
Jednym słowem: nie ma co ryzykować. Warto zadbać o to, żeby mieć zabezpieczający własne interesy wzór umowy. Czy taką umowę można napisać samodzielnie? A może wystarczy po prostu wziąć wzór z Internetu?
Zawsze najlepiej jest mieć umowę dostosowaną do siebie, do klienta i do zakresu zlecenia. Jeśli np. mamy szybkie zlecenie, na kilkaset złotych, to nie będziemy dawać klientowi bardzo długiej umowy z karami umownymi. W takim przypadku możemy dać krótką umowę, bo związane z nią ryzyko jest niskie.
Ale jeżeli np. współpracujemy z kimś na wyłączność, jest to nasz główny klient, bardzo dużo od niego zależy, boimy się jakiejś kwestii współpracy, to możemy mieć umowę bardziej rozbudowaną – taką, w której będzie więcej zabezpieczeń dla nas. I taka umowa powinna być już szyta na miarę.
Można skorzystać z umów z Internetu, ale to jest trochę tak jak ze ściąganiem pracy domowej – nie wiemy, czy ściągamy od dobrego ucznia, który ma tę pracę domową dobrze odrobioną, i czy przypadkiem w chwili, kiedy nauczyciel sprawdzi naszą pracę domową, nie okaże się, że mamy tam mnóstwo błędów i głupot. Dlatego lepiej skonsultować się z prawnikiem i mieć pewność, że umowa jest dobra.
Jeżeli chodzi o samodzielne pisanie umowy, to powiedziałabym, że czasami nie jesteśmy w stanie ująć niektórych kwestii w taki sposób prawny, w jaki powinny być ujęte, lub nie wiemy o pewnych szczegółowych rzeczach, które wynikają w przypadku copywritingu chociażby z ustawy o prawach autorskich. A więc pomoc prawna będzie raczej potrzebna. Zwracając się o nią, warto prawnikowi przekazać w punktach, na czym nam najbardziej zależy, czego obawiamy się we współpracy z naszymi klientami, jakie problemy mieliśmy.
No chociażby kwestia wykorzystania utworów w portfolio. Albo np. możliwość powoływania się na współpracę z danym podmiotem, żeby później budować swoją renomę. Takie rzeczy warto mieć wpisane w umowie, bo wtedy wiadomo, że jeżeli druga strona się na coś zgodziła, to mamy do tego prawo.
Pani Joanno, a czy po pomoc w skonstruowaniu takiej dobrej umowy można się zgłosić do Pani?
Tak, oczywiście, można się do mnie zgłosić z takimi rzeczami. Doradzam, tworzę i konsultuję umowy. Pomagam też dostosować umowy do potrzeb osób, które będą się nimi posługiwać.
A gdzie można Panią znaleźć?
Można mnie znaleźć na blogu Jak zrozumieć prawnika? albo napisać do mnie maila na adres: joanna@legun.pl. Zapraszam też do lektury mojego bloga i do słuchania podcastu. W jednym i w drugim w prosty sposób wyjaśniam zawiłości polskiego porządku prawnego.