Agnieszka zapisała się na kurs copywritingu i nie została copywriterką. Ale taki był plan. Przyszła nie po freelance, a po narzędzia. Chciała dzięki nim skuteczniej realizować misję, dla której założyła blog.
Marzysz o karierze copywritera?
Odpowiedź brzmi: nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. W szkole bardziej lubiłam matematykę niż język polski. Ale jestem otwarta na to, co mi los przynosi.
Ale zapisałaś się na kurs copywritingu. Dlaczego?
Zapisałam się na kurs, aby nauczyć się pisać. Założyłam wcześniej blog i stwierdziłam, że to doskonała okazja do podszkolenia warsztatu.
Czułaś, że Twój warsztat kuleje? Na czym to polegało?
Ciężkie pytanie. Może nie tyle kulał, ile wiedziałam, że do ideału mu daleko. Zdaję sobie sprawę, że zawsze mogę coś poprawić, udoskonalić. Podobno praktyka czyni mistrza, ale warto nauczyć się czegoś wartościowego od mądrzejszych od nas. Byłam ciekawa, czy istnieją jakieś triki, które pozwolą mi ulepszyć mój tekst.
I co? Poznałaś takie triki?
Tak. Dostałam wskazówki, jak podejść do pracy nad tekstem, jak napisać lead, jak mają wyglądać zdania. Aaa, i zapomniałam o najważniejszym: tytuł. Wiem wreszcie, jak tytułować teksty, skąd brać pomysł i jak go znaleźć, gdy w głowie czarna dziura. Wszystko to sprawiło, że teraz pisze mi się łatwiej. Staram się pisać bezpośrednio do czytelnika. Piszę na TY. Staram się używać zdań krótkich, ale też dodaję długie. Nie zawsze mi się udaje, ale z każdym tekstem opublikowanym na blogu widzę maleńki postęp. Próbuję się wczuć w odbiorcę i zastanawiam się, czy mój tekst mu się spodoba.
Wspaniale to słyszeć, bo to oznacza, że nauka nie poszła w las. Zatrzymajmy się jednak na chwilę nad Twoimi blogowymi początkami. Wspomniałaś, że jesteś umysłem ścisłym i pisanie nie było Twoją najmocniejszą stroną. Dlaczego w takim razie w ogóle założyłaś blog? Musiałaś chyba mieć mocną motywację, skoro nie poddałaś się mimo tych wszystkich trudności.
Można tak powiedzieć. Przebywam teraz na urlopie wychowawczym, a zdecydowanie nie jestem kobietą stworzoną do siedzenia w domu. Ba! Uważam, że każda kobieta powinna robić coś dla siebie. Macierzyństwo jest super sprawą, podziwiam kobiety, które mu się całkowicie poświęcają, ale jednocześnie niesamowicie mnie to denerwuje. Chociaż “denerwuje” to za mało powiedziane. Ciągle zadaję sobie pytanie, gdzie w tym wszystkim są te kobiety. Nikt mi nie wmówi, że obowiązki domowe to super sprawa. Może po ciężkim doświadczeniu zawodowym, gdy mówimy pas, to przez kilka miesięcy owszem, ale nie lat! Dlaczego nie myśli się o przyszłości?
Co zrobi kobieta, której dziecko wyjedzie na studia? Co zrobi kobieta, gdy nagle jej mąż zginie w wypadku? Kobiety o tym nie myślą, albo nie chcą myśleć. Dlatego ja postanowiłam o tym pisać. Nie piszę o tym wprost, ale wplatam w to macierzyństwo. Poruszam tematy, z którymi mamy do czynienia codziennie, spotykamy się z nimi w naszym otoczeniu. Pokazuję, że czasem drobna zmiana myślenia może dużo zmienić. A może zmuszam do myślenia?
Drugim powodem, dla którego założyłam blog, było wykrycie raka piersi u mojej mamy. Od diagnozy minął już ponad rok, a mi nadal ciężko o tym myśleć. Ta choroba dotknęła każdego z nas. Kiedy szukałam informacji na temat nowotworu piersi, miałam problem z ich znalezieniem. Pomyślałam więc, aby o tym pisać. Jednak nie wzięłam pod uwagę, że muszę jeszcze przepracować temat sama ze sobą. Ale powoli układa mi się w głowie, pomysły na posty też są. Mam nadzieję, niedługo raz w tygodniu publikować właśnie na temat raka piersi.
To trudny temat. Zmuszanie do myślenia, o którym wspomniałaś, też nie wszystkim może się podobać. Nie obawiasz się, że Twój blog będzie miał niewielu czytelników?
Tak, myślę czasem, że być może mi się nie uda. Być może nie dotrę do odpowiednio dużej grupy osób i trzeba będzie poszukać pracy na etacie. Ale… To, czego się nauczę, prowadząc bloga, jest moje. Moja wiedza, moje doświadczenie, moje nowe umiejętności. Nikt i nic mi tego nie zabierze. Będę szczęśliwa… Źle powiedziałam: ja jestem szczęśliwa cały czas. Jestem nieidealną kobietą, ale jeśli jedna kobieta dzięki mnie weźmie sprawy w swoje ręce i też poczuję się szczęśliwa, to poczuję się wygrana, niezależnie czy blog przetrwa, czy nie.
Jednym słowem: masz misję.
Tak. Myślę, że każdy powinien znaleźć coś pozytywnego w swoim zwyczajnym życiu. O sobie piszę, że jestem zwyczajną kobietą, niezwykłą żoną, nadzwyczajną mamą. Chcę, żeby i moje czytelniczki dostrzegły w sobie coś niezwykłego.
Co dalej? Pozostajesz wyłącznie przy prowadzeniu bloga? A może jednak masz jakieś plany copywriterskie?
Jak wspomniałam na początku, nie znam odpowiedzi na to pytanie. Lubię się kształcić, bo nigdy nie wiadomo, co los nam szykuje. Jak wspomniałam, obecnie jestem na urlopie wychowawczym. Co po nim, czas pokaże. A może kogoś zainteresują moje teksty? Wtedy nie powiem nie.
Gdzie można Cię spotkać?
Serdecznie zapraszam na blog Oblicza Baby Agi. Jeśli chodzi o media społecznościowe, to najczęściej bywam na Instagramie: https://instagram.com/oblicza_baby_agi. Ostatnio powoli uczę się Facebooka. Zapraszam na https://facebook.com/obliczababyagi.
Dziękuję Ci za rozmowę, Agnieszko. Trzymam kciuki za rozwój Twojego bloga, za Twoją misję i — kto wie — może w przyszłości także za karierę copywritera.
- Jak zostałam copywriterką. Odc. 1: Klienci sami mnie znaleźli. Rozmowa z Izą Bobowską — Iza to dietetyczka, która w okolicach 40. urodzin została copywriterką.
- Jak zostałam copywriterką. Odc 2: Klienci mnie sobie polecali. Rozmowa z Agnieszką Pojdą — Czy wirtualna asysta i copy to dobry duet? W tym tekście znajdziesz odpowiedź.
- Jak zostałam copywriterką. Odc. 3: Copy to jedno z moich zainteresowań. Opowieść Moniki Iwaniuk — Monika ciągle szuka swojego miejsca. Copywriting „przydarzył jej się” po drodze do świata fascynującego ją marketingu.
- Jak zostałam copywriterką. Odc. 4: Wybór copywritingu był dla mnie naturalny. Opowieść Anety Łacwik — Opowieść o tym, jak nauczycielka z prawie 20-letnim stażem postanowiła zostać freelancerką.