Demony istnieją. Dopadają czasem Bogu ducha winnych copy i szepczą im słowa, które przygnębiają, odbierają siły i zniechęcają do starań. Ze stadkiem takich demonów zmagało się ostatnio kilkoro moich kursantów. Ten post napisałam specjalnie dla nich i im go dedykuję.
-
Neamhinul — demon braku kompetencji
Demon:
Ty i pisanie? Ła cha cha cha cha! A co Ty tam wiesz? A pewnie, pewnie, zapisz się na kurs, ale nie łudź się. Myślisz, że sobie poradzisz? Przecież to dla ludzi na jakimś poziomie wtajemniczenia. Dla takich, którzy mają talent. TA-LENT, rozumiesz? Człowiekowi, który ma TA-LENT nie trzeba już tłumaczyć podstaw. A Ty co? Myślisz, że ktoś Cię tak będzie niańczył od zera? Ła cha cha cha!
Ty:
O matko! No tak, przecież ja o pisaniu wiem tyle, ile nauczyłem się w szkole. A tu pewnie będą jakieś poważne rzeczy. Muszę się przygotować. Przeczytam książkę o pisaniu. Albo dwie. Albo nie: przeczytam wszystkie dostępne książki. Tak, to dobry pomysł. Od dziś nie śpię, nie jem, tylko czytam o pisaniu. Jak już zacznie się ten kurs, to przynajmniej nie będę taki zielony.
Antidotum:
Szklanka wody i spacer pełen drobnych przyjemności. Stosuj przynajmniej raz dziennie, a jeśli myśli będą natrętne — częściej.
Na poważnie: pisania można się nauczyć — mam na to żywe, chodzące, oddychające i piszące dowody. Kurs jest właśnie po to, żeby się uczyć, a nie żeby popisywać się tym, co już umiesz.
Książki o pisaniu? Pewnie, możesz czytać. Ale na spokojnie. Bez nich (na kursie i po nim) też dasz sobie radę.
-
Roberag — demon niewystarczalności
Demon:
Z czym do ludzi, człowieku? Ty? Ty chcesz być copywriterem? No skończyłeś ten kurs, dobra. Przeczytałeś 1952 książki — niech Ci będzie. Coś tam sobie skrobiesz i nawet babka na kursie mówiła, że nieźle. Ale nie oszukuj się! Wiesz, co to jest trigger? A lejek sprzedażowy umiesz stworzyć? Strategię marketingową umiesz napisać? Wyliczysz w nocy o północy algorytmy Google wpływające na pozycjonowanie stron? Nieee? Uuu, kochany, to Ty się jeszcze duuuużo musisz nauczyć. No z czym do ludzi?!
Ty:
Rany, co ja robię? Przecież nie jestem jeszcze gotowy, żeby wyjść do ludzi ze swoją ofertą. Skończę kurs pozycjonowania. I kurs WordPressa. I kurs o strategiach marketingowych. I o…
Antidotum:
Stań na jednej nodze, podskocz 3 razy, a potem klaśnij w dłonie tak, żeby było słychać w sąsiednim budynku. Jeśli hałas, który w ten sposób spowodowałeś, nie przywrócił Ci przytomności, powtórz całą procedurę.
Jeżeli po 10 powtórzeniach skutku nadal nie będzie widać, rozejrzyj się. Panowie na budowie, którzy układają cegły, nie muszą projektować budynków. Lekarze nie muszą zajmować się marketingiem przychodni, w której pracują. Aktorzy nie sprzedają biletów na przedstawienia.
Zajrzyj na swoje konto: czy nie przydałoby się go trochę zasilić, zanim zdecydujesz się na kolejne inwestycje? No właśnie.
-
Amhrasach — demon zwątpienia
Demon:
No i co, cwaniaczku? Tak Ci doooobrze szło i proszę, wyszło szydło z worka. Poznali się na Tobie. Ten klient ma rację — Twój tekst jest do d… No dobra, dobra, powiedział, że ten akapit mu się nie podoba, ale przecież wiesz, że właśnie to miał na myśli. Twój tekst jest do d… Zobacz, ile jest wart cały Twój potencjał. Po co to było się uczyć? Po co to było się łudzić? Spójrz prawdzie w oczy: taki z Ciebie copy jak ze mnie Michał Archanioł.
Ty:
To bez sensu. Co ja sobie myślałem? Nie nadaję się. Ci, którzy dotąd chwalili moje teksty, najwyraźniej się nie znają. Ten się zna — zobaczył, że napisałem głupotę. No głupota, jak nic. A ja nie widziałem w tym nic złego. Nie, no po prostu się nie nadaję. Muszę poszukać sobie czegoś innego.
Antidotum:
Do szklanki o pojemności 250 ml nalej 125 ml wody. Postaw szklankę na stole i wpatruj się w nią dotąd, aż zauważysz, że nie jest w połowie pusta, ale w połowie pełna. Powtarzaj 2 razy dziennie aż do czasu, kiedy słowa „to mi się nie podoba” zaczniesz rozumieć jako „OK, on ma inne zdanie”, a nie jako „No tak, jestem beznadziejny”.
-
Ganlocht — demon perfekcjonizmu
Demon:
Copywriting Ci się marzy, mówisz? A portfolio?? Bez portfolio ani rusz. Te teksty, co tam masz na dysku, nie wystarczą. Ludzie Cię wyśmieją, jeśli nie ubierzesz tego w formę, która zwala z nóg. Musi być zgodnie z wszelkimi zasadami UX, projektowania graficznego i percepcji. Bez tego się skompromitujesz. No i o karierze copywritera możesz zapomnieć, bo nikt nawet nie spojrzy na jakieś fiu bździu w zwykłym Wordzie.
Ty:
Dzień 1-11 — portfolio w Canvie. No fajnie wyszło, ale… Nie… Dzień 12-45 — portfolio w Power Poincie. Dzień 46-198 — uczysz się Photoshopa, żeby zrobić portfolio. Dnia 199 dochodzisz do wniosku, że lepszy byłby InDesign…
Nie, nigdy tego nie zrobię. Muszę poczytać w Internecie, jak zrobić portfolio. I zapytać w 29 grupach. Że co? Ma być po prostu estetyczne? Ale ja nie wiem, co dla kogo jest estetyczne, a moje portfolio musi się podobać WSZYSTKIM!
Antidotum:
Podczas najbliższego spaceru rozejrzyj się za ogródkiem, którego dawno nikt nie pielęgnował. Zaproponuj właścicielowi, że Ty się tym zajmiesz. Za free. W końcu masz dużo czasu. Zamiast marnować go na dopieszczanie zbioru tekstów, który równie dobrze będzie się prezentował w zwykłym pliku GoogleDocs, zrobisz przynajmniej coś pożytecznego.
-
Comhionann — demon konformizmu
Demon:
Co Ty robisz, człowieku? Zobacz, jak ludzie żyją. Skoro większość siedzi na ciepłych posadkach, to coś w tym musi być. Praca od-do, urlopik, trzynastka, a nie tak jak Ty. Naharujesz się, a potem nawet emerytury nie dostaniesz. Rób jak wszyscy i żyj spokojnie jak wszyscy. A jeśli już naprawdę tak bardzo Ci zależy na tym copywritingu, to se dorabiaj po godzinach. Zobacz, jak inni szukają zleceń, i rób to samo. Portale dla freelancerów — to Twoja przyszłość. Że śmieszne stawki? No hej! Skoro tyle osób się o nie zabija, to widocznie inaczej być nie może, nie?
Ty:
Co ja się będę wygłupiać z tym samodzielnym poszukiwaniem klientów? Przecież nikt tak nie robi. Na portalach dla freelancerów jest tyle zleceń, że wystarczy dla każdego. No tak, próbowałem już 1569 razy i jakoś na razie nikt mnie nie wybiera. No tak, stawki są tam śmieszne. Ale widocznie takie są stawki w tej branży. Ech, z tego copywritingu to się nie da wyżyć. Wracam do normalnej pracy.
Antidotum:
Zaparz melisę i wypij przed snem. Pozwól sobie pospać dłużej niż zwykle. Kiedy się obudzisz, pomyśl: kiedy stoisz w tłumie, to ani Ty nic nie widzisz, ani nikt nie widzi Ciebie. Wygrywają ci, którzy potrafią znaleźć miejsce z boku lub na górze — tylko dla siebie.
A ta „normalna praca”? Kiedyś normalna była orka na ugorze, a potem praca w fabrykach. Rzecz umowna. Zanim tłum zrozumie, że zmieniło się pojęcie normalności w pracy, Ty możesz już zajść daleko.
***
Życie (nie tylko) freelancera jest pełne demonów — na to wpływu nie masz. Ale to od Ciebie zależy, na ile pozwolisz ciemnym mocom przejąć władzę nad tym, co planujesz, co robisz, co o tym wszystkim myślisz. Mam nadzieję, że już sama lektura powyższego katalogu pomoże Ci rozpoznać siły, które Cię atakują, i skutecznie z nimi walczyć.
A może dopadają Cię jeszcze inne strachy? Dawaj. Zaraz się z nimi rozprawimy ;-).
O właśnie, mnie dopada Roberag – demon niewystarczalności. Co śmieszniejsze, jestem po studiach polonistycznych, specjalizacja korektorska i wcześniej, bez zbyt dużej wiedzy o marketingu, copy i sprzedaży pisałam teksty na zlecenie i nie miałam sobie nic do zarzucenia. A teraz, im więcej się uczę, więcej czytam, jestem po kursie, znam sprzedaż od środka, wiem, co to jest psychologi sprzedaży i jak ją spożytkować, tym bardziej się boje. Zgodnie z dewizą; „Wiem, że nic nie wiem.” Teraz wiem, jaki to obszerny temat, ile jeszcze zagadnień do odkrycia przede mną, wiem, ilu ludzi na rynku ogarnia temat bardziej i to mnie blokuje.
Super artykuł, co prawda zaczynam freelance IT ale wiedza jak pasuje 🙂
A wiem za mało, za konkurencja, a stawki a do kitu jestem heheheh, wymówki i wymówki.
No tak, jak to mówią niektórzy: Poszły won demony” 🙂 A tak na poważnie, to faktycznie chyba wszyscy je mamy i szczególnie na początku są paraliżujące
Doooobry tekst 🙂 chyba zawsze na czasie