Transkrypcja podcastu:
Praca copywritera kojarzy się najczęściej z freelance’em. Tymczasem freelance to tylko ułamek możliwości, jakie ma sprawny copy. Losy zawodowe bohaterek dzisiejszego podcastu udowadniają, że opanowanie warsztatu copywriterskiego może być doskonałym punktem wyjścia do wieeelu, wielu ciekawych projektów.
Cześć, z tej strony Ewa Szczepaniak z Tekstowni.pl, a to jest kolejny odcinek podcastu Copylogika (nie tylko) dla laika. Tym razem porozmawiamy o tym, jakie perspektywy zawodowe ma copywriter.
Ewa: Moimi gośćmi są dzisiaj Emilia Moskal, Kasia Zubrzycka-Sarna, Patrycja Zawadka i Karolina Włoczyk-Orzechowska. Dziewczyny, które być może wiele różni. Mieszkają w różnych miejscach w Polsce, pracują — jak się za chwilę przekonamy — w różnych zawodach. Jednak jedno mają wspólne. Wszystkie są absolwentkami kursu Zostań copywriterem. Mają warsztat copywriterski i wykorzystały ten warsztat twórczo, po to żeby zmienić swoją drogę zawodową. To, co mogą dzisiaj nam opowiedzieć o perspektywach zawodowych, jakie daje copywriting, to będą informacje z pierwszej ręki.
Cześć, Dziewczyny!
Dziewczyny: Cześć!
Ewa: Zanim porozmawiamy o tym, jakie możliwości otwiera copy, może słówko wstępu. Powiedzcie parę zdań o sobie, o tym jak copywriting pojawił się w waszym życiu. Czy kurs był pierwszym zetknięciem z tą dziedziną, czy może miałyście już jakieś doświadczenia? Kasiu, zacznij.
Kasia: Kurs był moim pierwszym zetknięciem z copywritingiem. Pracuję na co dzień w radiu i absolutnie to nie ma związku z copywritingiem, to są bardziej rzeczy techniczne. Kończył mi się urlop macierzyński. Miałam wracać na etat i zaczęłam tak sobie myśleć, że fajnie by było robić coś, co naprawdę lubię, i fajnie by było mieć coś swojego. A że lubię pisać, to ten kurs spadł mi jak z nieba. Był taką moją szansą, że będę mogła się wyżyć twórczo i jeszcze mieć z tego pieniądze.
Nie zostawiłam etatu, cały czas pracuję w radiu, ale jestem również copywriterem i dorabiam sobie copywritingiem.
Ewa: To o tym zaraz porozmawiamy, dobrze? Na razie tak króciutko. Emilia, może teraz Ty?
Emilia: Bardzo chętnie. Też nie miałam wcześniej do czynienia z profesjonalnym copywritingiem, za to zawsze uwielbiałam pisać i robiłam to mniej lub bardziej do szuflady. Przyszedł taki moment, że stwierdziłam, że chcę zacząć pracować na swoim i taką naturalną konsekwencją było to, że pomyślałam o pisaniu. Chciałam wyszkolić się w czymś, co już szło mi całkiem nieźle i co lubiłam robić. I właśnie Twój kurs, Ewo, można powiedzieć, że spadł mi jak z nieba. Bardzo mi się spodobała cała idea i konwencja.
To był taki basic. Taki świetny start, żeby zacząć w tym zawodzie.
Ewa: Emilia, powiedziałaś tak skromnie: „Coś tam już pisałam sobie do szuflady”. Pociągnę Cię za język, bo ja wiem, co Ty pisałaś do szuflady. Możesz coś więcej powiedzieć na ten temat?
Emilia: Pisałam do szuflady książki. Tak połowicznie do szuflady, ponieważ te książki są wydane dla znajomych. Kilkanaście egzemplarzy jest wydrukowanych i ma taką formę prawdziwej książki, nawet kilku części — takie długie formy pisarskie były mi zawsze bliskie.
Ewa: I to książki, jeśli mogę zdradzić, to fantasy, tak?
Emilia: Tak.
Ewa: Bardzo dobrze, że weszłyśmy na ten temat. Przy okazji Cię zapytam, czy to pisanie literackie i pisanie copywriterskie to są podobne rzeczy, czy jednak trochę różne?
Emilia: Powiedziałabym, że zupełnie różne. Chociaż przydaje się taki przysłowiowy flow i w jednym, i w drugim. Natomiast copywriting to jest pisanie dla pewnego określonego celu i jest się troszkę bardziej zamkniętym w pewnych ramach, których należy się trzymać. W copywritingu też myślimy przede wszystkim o tej drugiej osobie, dla której piszemy. Staramy się spełnić jej oczekiwania i pisać tak, żeby odbiorcom się podobało. Żeby chcieli czytać i żeby klikali.
Oczywiście to też pokrywa się z tym, że książki pisze się dla innych. Natomiast tam jest dużo większe pole do zabawy i do puszczenia swojej kreatywności.
Ewa: Dzięki. Patrycja, może Twoja kolej?
Patrycja: Wiecie co, tak naprawdę moje pierwsze zetknięcie z zawodem copy to nie był kurs, bo zetknęłam się z tym 8 lat temu, oglądając taki amerykański serial Mad Men. Główną postacią był w nim Don Draper, który był copywriterem, czyli w latach 60. XX wieku był specem od sloganów reklamowych. Na szczęście od tego czasu wiele się zmieniło i zawód copywritera ewoluował.
Jeśli chodzi o kurs, to on był takim uzupełnieniem i poszerzeniem wiedzy, którą zdobywałam wcześniej, czytając artykuły blogowe, książki i czerpiąc wiedzę z różnych innych źródeł, które często mówiły sprzecznie o copywritingu. Testowałam te rzeczy w boju.
Wtedy to było zupełnie na innym poziomie, niż jestem teraz, bo wtedy pracowałam na etacie jako osoba od obsługi klienta, więc trochę miałam styczności z pisaniem, ale to nie był copywriting. Później moja przygoda się rozwinęła po tym etacie. Ewoluowałam na osobę, która zajmowała się social mediami w tej samej firmie, i chciałam lepiej robić swoją pracę. Szukałam jakichś kursów, które mogą mi w tym pomóc, jakichś materiałów, które mogę wykorzystać w swojej pracy. Tak po nitce do kłębka trafiłam na pierwszy profesjonalny kurs — Pisz tak, żeby sprzedawać, też Tekstownych. W sumie od niego zaczęła się taka moja poważna i poprawna przygoda z copy.
Natomiast kurs Zostań copywriterem to było porządne usystematyzowanie wiedzy. Kurs wskazał mi pewne luki do zagospodarowania i dał mi pewność w pisaniu, szczególnie copy na stronę WWW, które wtedy były dla mnie ogromnym projektem, wręcz niemożliwym do realizacji. Teraz już ten strach jest znacznie mniejszy, choć często łapię się na tym, że potrzebuję notatek z kursu i szablonów, które tam są do budowania landingów czy właśnie stron WWW, żeby przypomnieć sobie pewne zagadnienia i uzupełnić wiedzę. Tak to u mnie wyglądało.
Ewa: Czyli prawidłowo. Materiały się przydają. Karolina, jeszcze Ty nam zostałaś.
Karolina: Ja również miałam wcześniej kontakt z pisaniem, ponieważ pracowałam w redakcji tygodnika, później byłam copywriterem w agencji PR-owej, pisałam teksty eksperckie i udało mi się zatrudnić na etacie w sklepie internetowym, ponieważ wcześniej miałam własny sklep internetowy, więc próbowałam już sama badać to, w jaki sposób opisywać produkty. Udało mi się dostać do sklepu internetowego na etat i kurs pomógł mi tak troszeczkę usystematyzować wiedzę, ale też powalczyć o swoje racje.
Myślę, że to jest nie tylko kopalnia tej teorii, bo naprawdę jest to kurs, na który — można powiedzieć — składa się kilka dobrych książek, ale też jest tam bardzo dużo warsztatu, ćwiczeń. Myślę, że to nie jest kurs tylko dla osób, które nie miały nigdy wcześniej kontaktu z copywritingiem. To jest kurs dla każdego, kto chce po prostu poćwiczyć, bo wykonanie wszystkich tych ćwiczeń, zadań naprawdę pomaga ten warsztat usystematyzować.
A poza tym jest to świetna zabawa. Myślę, że copywriterzy lubią takie wyzwania, takie zagadki i tutaj przy tym można się też świetnie pobawić.
Kurs jest też bazą świetnych przykładów, a teraz wiem, że żeby komuś coś wytłumaczyć, to najlepiej zrobić to na przykładzie. I muszę powiedzieć, że w kursie znalazłam wiele takich przykładów, na których można komuś tę wiedzę w jakiś sposób sprzedać.
Ewa: Powiedziałaś, że po kursie możesz — nie wiem, czy dobrze zapamiętałam — lepiej zawalczyć o swoje?
Karolina: Tak.
Ewa: W jakim sensie?
Karolina: W takim sensie, że kurs pomógł mi uwierzyć w to, że miałam rację. Dał mi ten podstawy teoretyczne, dzięki którym mogłam powiedzieć „Tak, według takiej i takiej zasady rzeczywiście tak jest, więc po prostu mam rację”. I wprowadzałam takie usprawnienia w sklepie, żeby wszystkie opisy były prowadzone w jednym schemacie.
Ewa: Dziewczyny, mówiłyśmy o kursie, więc ja jeszcze do niego nawiążę. Kurs z założenia przygotowuje do freelance’u, ale jak się okazuje na Waszych przykładach, to nie jest jedyna droga dla copywritera. Bardzo Was zachęcam do opowiedzenia o tym, po co się spotkałyśmy, czyli: co można robić z warsztatem copywritera?
Co Wy dziś robicie? Nie jesteście freelancerkami takimi stricte, pełnoetatowymi, tylko wykorzystałyście to, że zdobyłyście warsztat copywriterski, w inny sposób. Może zacznijmy tym razem od Patrycji.
Patrycja: Obecnie pracuję na etacie B2B jako content manager, a po godzinach wspieram swoją garstkę stałych copyklientów. Jest ich 3 dokładnie — takich, z którymi nie chciałam się rozstawać, przechodząc na etat.
Bo moja historia jest o tyle ciekawa, że swoją pracę copy zaczynałam kilka lat temu na etacie, później założyłam własną działalność, przeszłam na freelance, a z freelance’u przeszłam znowu na etat, z tym że na B2B. W tym wszystkim zabawne jest to, że na freelansie współpracowałam z firmą, z którą obecnie współpracuję już na etacie, tworząc wszelkiej maści treści copywriterskie. Copywriterskie, contentowe, nawet 20-stronicowe e-booki, lead magnety. Tak od słowa do słowa, krok po kroku, wciągnęli mnie na stałe do siebie, wcześniej mocno testując, jak się okazuje.
Pracuję jako content manager. W moim przypadku jest to połączenie copywritera, content writera i marketera. Pracuję w firmie, która jest diamentowym partnerem Hubspot w Polsce, więc działam głównie z treściami na tej platformie.
Tak szybko w skrócie, czym jest Hubspot, bo myślę, że nie każdy wie. To jest CRM, czyli platforma do zarządzania relacjami z klientami, która łączy w sobie marketing, sprzedaż, obsługę klienta. Można na niej budować strony WWW, landing page’e, wysłać newsletter i wiele więcej. Oprócz pisania maili sprzedażowych czy newsletterów ustawiam je jeszcze w sekwencje, automatyzuję i na koniec analizuję wyniki, czy wszystko poszło zgodnie z planem. Tak samo można robić z treściami na landing page’ach. Można robić testy A/B i sprawdzać, które treści lepiej konwertują.
Tak wyglądała moja historia — od etatu, przez freelance, po etat. Tak w skrócie.
Ewa: Czyli można powiedzieć, że copywriting stał się dla Ciebie taką odskocznią do szerszego świata marketingu?
Patrycja: Tak. Wydaje mi się, że tak to można ująć jednym słowem, że poszłam bardziej już w stronę marketera, takiej osoby, która zajmuje się treściami właśnie. W szerszym kontekście można tak powiedzieć.
Ewa: Mówiłaś o platformie Hubspot. Jeszcze dopowiem, że ja z kolei znam tę platformę jako świetną bazę wiedzy dla marketerów, również dla copywriterów. Jeżeli ktoś zna język angielski, to polecam.
A Ciebie podpytam, bo powiedziałaś, że jesteś content managerem: czy tworzysz treści sama, czy też współpracujesz z zewnętrznymi copywriterami jako osoba, która zleca?
Patrycja: Tak, współpracuję z zewnętrznymi copywriterami, więc moja praca też polega na analizie treści, które otrzymuję od copywriterów.
Ewa: Patrycja, na pewno słucha nas wielu początkujących copywriterów. Jest okazja, żeby zapytać osobę, która siedzi z drugiej strony i zleca, jak ta współpraca wygląda z tej perspektywy. Kogo zatrudniasz? Czy masz wpływ na to, kto z Tobą współpracuje, czy to ktoś inny zatrudnia. Jakie są kryteria? Który tekst jest dobry? Który tekst jest zły? Opowiedz troszeczkę o tym, jak wygląda Twoja współpraca z copywriterami.
Patrycja: Najczęściej współpracujemy z kimś, kto został nam polecony. Jak wygląda taka współpraca? Ciężko jest mi ubrać to w słowa. Na pewno wykonuję najpierw dość obszerny brief, jeżeli chodzi o treści, które mają się tam znaleźć. Często na początku — oprócz briefu — są też rozmowy.
Ewa: Chodzi mi po głowie pytanie, które ktoś kiedyś zadał. Może nawet nie tyle pytanie, ile taki żal, którzy mają czasami copywriterzy: „Współpracuję z agencją i zawsze jak wysyłam tekst, to liczę na to, że dostanę jakiś feedback, ale najczęściej tego feedbacku nie ma”.
Jak to u Ciebie wygląda? Czy tego feedbacku nie ma, bo ktoś napisał kiepski tekst, czy może dajesz feedback zawsze? Czy może jest jakiś inny powód, dla którego mówisz tylko „dziękuję” i zadajesz następną pracę? Jak to wygląda?
Patrycja: Nie pracuję w agencji, więc ciężko jest mi powiedzieć. Ci copywriterzy, z którymi współpracuję, na stale są w naszym portfolio, więc często dostają feedback ode mnie czy od członków mojego zespołu, w zależności od tego, kto tam z danym copywriterem pracuje. Staram się dawać feedback. Mam nadzieję, że konstruktywny. Nikt jeszcze nie zgłaszał żadnych zażaleń, że coś mu się nie podobało.
Staram się dawać feedback, bo ja kiedyś byłam na tym samym miejscu. Działałam na freelansie i tego feedbacku często nie było. Często nawet nie było „dziękuję”, a warto podziękować i spróbować jakoś ubrać w słowa tę pracę, którą ktoś wykonał, więc ja się staram dawać feedbacki.
Polecam każdemu, żeby dawał feedback, tylko konstruktywny. A też wiem, że często w agencjach bywa tak, że nie dają tego feedbacku, bo po prostu nie potrafią tego zrobić.
Ewa: A może też nie mają takiej empatii, że ktoś na ten feedback czeka. Ty byłaś na tym miejscu, więc wiesz, że ktoś tam może czeka na parę słów.
Patrycja: Tak. Byłam na tym miejscu i umiem wejść w buty takiej osoby, która oczekuje, żeby powiedzieć, jak ta praca wyszła.
Ewa: W takim razie każdemu copywriterowi życzę współpracy z taką agencją, w której siedzi content manager zdający sobie z tego sprawę, że feedback jest potrzebny. Taki właśnie manager jak Patrycja.
Może teraz Ty, Emilia?
Emilia: Moja droga wygląda tak, że podziałałam sobie troszkę na freelansie, ale nigdy się nie zamknęłam na inne możliwości. Od czasu do czasu, jak spodobało mi się po prostu jakieś ogłoszenie na pełny etat, to brałam udział w rekrutacji i dość szybko — muszę powiedzieć — znalazłam świetną firmę, która zatrudnia bardzo dobrych copywriterów, bardzo dobrych specjalistów i robi naprawdę świetną robotę w polskim Internecie.
Teraz pracuję w formie B2B w pełnym wymiarze czasu pracy. Mam też jeszcze po godzinach drobniejsze zlecenia. Tak że bardzo podobnie jak Patrycja.
Ewa: Może zdradzisz, co robisz w tej firmie?
Emilia: Jasne. Pracuję obecnie w firmie, która nazywa się More Growth. To jest firma, z którą będziemy współtworzyć finalnie 3 portale dotykające najważniejszych w życiu człowieka rzeczy, czyli zdrowia, finansów i dzieci. Ja będę współtworzyć portal parentingowy, który nazywa się Hi Junior. Chcemy być źródłem bardzo dobrych i rzetelnych informacji dla rodziców, przekazywać sprawdzone informacje. Tym chcemy się wyróżniać na tle innych. Jest to supersprawa, dużo ciekawej roboty.
W zasadzie nadal szukamy pełnego teamu contentowego, więc jeśli ktoś ma ochotę, to zapraszamy serdecznie. Atmosfera jest super. Ja jestem zachwycona.
Ewa: To ja tutaj bardzo polecam naszą bazę copywriterów. Ale wśród słuchaczy jest zapewne wiele osób, które jeszcze w bazie nie są, skończyły kurs bądź nie skończyły kursu, może się przymierzają, a może nie. Tak że jakby co, z kim się kontaktować? Z Tobą, Emilio, czy z kimś innym?
Emilia: Myślę, że wystarczy wejść na naszą stronę internetową More Growth i tam w zakładce „Praca” są wszystkie nasze ogłoszenia.
Ewa: Bardzo mi się podoba, że mówisz „nasze ogłoszenia”. Bardzo lubię, jak ktoś się tak identyfikuje z miejscem, które współtworzy. Nie tyle „w którym pracuje”, ile właśnie „które współtworzy”. Zaimponowało mi to, muszę powiedzieć.
Emilia: Tak. To jest właśnie super, że w More Growth panuje taka atmosfera tego, że wszyscy czujemy się odpowiedzialni i wszyscy czujemy, że współtworzymy. Można się wyżyć literacko i nie tylko.
Ewa: Literacko, to tak rozumiem szeroko. W sensie pisarsko, tekstowo?
Emilia: Tak, pisarsko. Może nawet nie stricte copywritersko, ponieważ ja tam pracuję na stanowisku content specialist i też to nie jest tylko copywriting, zahaczamy też bardzo mocno o SEO i analizę, rankingi. To jest taki copywriting bardzo szeroko rozumiany. Powiedziałabym nawet, że to jest coś więcej.
Zawsze uważałam, że copywriting jest superdziedziną, dlatego że daje duże możliwości rozwoju, czy to w kierunku bardziej analitycznym, czy w kierunku bardziej marketingowym, tak jak Patrycja. To jest naprawdę rzecz, od której można wyjść zawodowo w bardzo różne strony.
Ewa: Czyli też copy jako punkt wyjścia do czegoś szerszego. Bardzo fajnie to powiedziałaś: i dla kogoś, kto ma bardziej takie skłonności analityczne, i dla osób, które z kolei wolą sobie tak wylewnie popisać. Można powiedzieć, że dla każdego znajdzie się coś dobrego w tym copywriterskim warsztacie, prawda?
Emilia: Tak. Można wyspecjalizować się w pisaniu tekstów blogowych, artykułów, takich dłuższych form, a można wyspecjalizować się totalnie w sprzedaży, w opisach produktów czy właśnie w copywritingu pod strony internetowe.
Ewa: To, co Karolina miała, opisy produktów. Zresztą to jest cała działka, którą można zgłębiać latami — copywriting sprzedażowy.
Tak słuchając Ciebie, pomyślałam sobie, że mówiąc o SEO, masz na myśli SEO rozumiane szerzej niż tylko rozkład fraz kluczowych w tekście. Bo jednak copywriting jest mocno z SEO związany. Treści są tym, co buduje pozycję w Internecie.
Emilia: Tak, dokładnie. I też trzeba zwracać uwagę na troszkę więcej rzeczy. I budować te treści w oparciu o to, czego szukają użytkownicy.
Ewa: Zgadza się. Dzięki wielkie.
Kasiu?
Kasia: Ja na co dzień pracuję w radiu na etacie, a copywriting jest dodatkowym zajęciem. Mam swój mały biznes Pisarenka.pl i projektuję teksty na strony internetowe dla kobiecych biznesów. Na wszystkie zakładki i na landing, na blogi. Prowadzę też swój blog i profil na Instagramie, na którym opowiadam, jak podrasować treści, żeby ludzie przychodzili po więcej. I z jednej strony mam pracę na etacie, a z drugiej strony buduję pomału swoje małe imperium.
Ewa: Kasiu, to podpytam, bo nie pytałam na początku, kiedy się przedstawiałaś. Powiedziałaś, że pracujesz w radiu i bardzo dobrze, bo właśnie o to chciałam zahaczyć. Co robisz w tym radiu? Czy to jest np. przygotowywanie serwisów informacyjnych, czy raczej praca przed mikrofonem?
Kasia: Nie. Nic związanego z anteną. To znaczy pośrednio tak. Obsługuję kampanie reklamowe.
Ewa: Czyli marketing?
Kasia: Też nie do końca. Bo to jest tak od umowy po emisję i to, co dzieje się w trakcie emisji. M.in. układam ramówki reklamowe.
Ewa: Czyli to taka praca bardziej strategiczna, administracyjna, logistyczna?
Kasia: Tak. Kreatywność oczywiście przydaje się tam, ale to w copywritingu wyżywam się kreatywnie i twórczo.
Ewa: No właśnie. Powiedziałaś na początku, że copy nie ma nic wspólnego z tym, co robisz na etacie. Twoja droga potoczyła się trochę inaczej niż droga dziewczyn, które wcześniej mówiły — Karoliny, Emilii i Patrycji, bo Ty jednak obok tego etatu jesteś freelancerką. Dziewczyny też coś z freelance’u mają, ale u Ciebie to jest nie jest etat copywriterski w nieco innej formie, tylko to jest takie stricte dorabianie na copywritingu.
Kasia: Tak, na razie tak. Ale w planach mam wydanie swojego produktu online. Na razie to jest top secret. Idę trochę w kierunku biznesu, ale zostawiam sobie na razie tę drugą nogę — pierwszą tak właściwie.
A to dorabianie jest całkiem fajne, bo mam pieniądze, żeby się rozwijać dalej. Robię kolejne kursy i to jest bardzo fajne, że nie muszę ciułać, tylko z przyjemnością wydaję te pieniądze, które zarobiłam na pisaniu, na dalszy rozwój.
Ewa: Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, generalnie w Polsce o pieniądzach się nie rozmawia, ale ja tak trochę niedyskretnie zapytam. Da się dorobić? Możesz zdradzić, ile można dorobić na copywritingu? Najniższa krajowa chociaż wyjdzie?
Kasia: Da się, ale to zależy od tego, ile Ty chcesz, ile na to czasu możesz poświęcić? Ja mam małe dziecko, więc tego czasu nie mam za wiele, bo chciałabym ten czas poświęcać jemu.
Ewa: Małe dziecko i jeszcze etat.
Kasia: Zawsze są weekendy, wieczory albo wczesne poranki. Klienci są. Muszę odmawiać klientom właśnie przez to, że brakuje mi czasu, bo pracuję na etacie i brakuje mi czasu, żeby się w pełni temu copywritingowi poświęcić.
Tak że o klientów — myślę — nie ma się co martwić. Ludzie, którzy prowadzą biznes, są coraz bardziej świadomi tego, że słowa mają moc i są ważne, i można coś dzięki nim osiągnąć. Czasem sami chodzą na kursy copywritingu, ale w rezultacie kończy się tak, że po prostu nie mają na to czasu, bo jednak trzeba sporo czasu włożyć w to i pracy, żeby mieć fajny content. Tutaj pojawia się cały na biało copywriter ze swoją pomocą.
Ewa: Ja wiem coś o tym, że Kasia współpracuje z bardzo różnymi klientami. Sama kilku podesłałam, więc wiem, że klienci są bardzo zadowoleni ze współpracy z Kasią. Mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością. Zgadza się?
Kasia: Dziękuję. Tak, zgadza się. Nieskromnie powiem, że się zgadza. Dostaje fajny feedback. Bardzo miło jest dostawać takie wiadomości, że się podoba, że jest super, że lepiej, niż się spodziewałam, że o to chodziło. Mam z tego satysfakcję i motywuje mnie to do dalszego działania. Wiem, że to robię po coś, że komuś pomagam, a jeszcze dodatkowo mam z tego pieniądze.
Ewa: Właśnie. Czyli to, że dorabiasz, to jest coś jeszcze, co zawdzięczamy copy. To, że rośnie poczucie własnej wartości i wiary w siebie. Mogę to powiedzieć na swoim przykładzie. Bardzo się zawsze stresowałam, odsyłając klientom teksty. Bałam się, co powiedzą. Jednak ten feedback był dobry i z czasem strach stawał się coraz mniejszy.
Kasia: Tak. Ja czekam na te maile z niecierpliwością. Jak ktoś nie odpisuje 2 dni, mówię „Nie, to już dramat, pewnie się nie podoba, będę musiała pisać od początku” albo coś tam, ale w końcu ten mail przychodzi i nie mam reklamacji.
Ewa: Ktoś mi to opowiadał, że jakiś klient nie odpowiadał, nie odpowiadał, nie odpowiadał, a potem ta osoba dowiedziała się od jakiegoś znajomego znajomego, że ten klient powiedział, że współpracował z tą osobą i jest superzadowolony.
Wracając: czasem tak jest, że klient parę dni nie odpisuje nie dlatego, że mu się nie podoba, ale z różnych powodów — np. może nie mieć czasu itd.
Dobrze, Dziewczyny. Wracając do naszej rozmowy. Karolina, Ciebie najmniej pociągnęłam za język.
Karolina: Ja chciałam dodać właśnie do tego, o czym mówiłyście teraz. Mówicie, że czasem czekamy, czy klient jest zadowolony, zastanawiamy się. A ja mam właśnie takie doświadczenia, po kilku tych moich pierwszych zleceniach — nauczyłam się, żeby najpierw bardzo dokładnie wypytać klienta, czego on tak naprawdę chce. Kiedy wiem dokładnie, o co mu chodzi, i idę ze zleceniem według tych wytycznych, to nie mam już tego lęku, że będzie coś bardzo źle, tylko sprawdzam sobie. Zresztą nauczyłam się tego też na Twoim kursie. Sprawdzam krok po krok, czy wszystkie te jego zalecenia zostały w tym zleceniu zawarte. I wtedy nie mam takiego stresu.
Ewa: Tak. Właśnie miałam powiedzieć, że to jest jedna z rzeczy, których się uczymy od samego początku. W pierwszej lekcji już mówię „Pytać, pytać, pytać”. Bo copywriterzy na początku boją się pytać. Zdecydowanie pytanie klienta o to, co masz właściwie zrobić, to absolutna postawa, bo nie czytamy w cudzych myślach.
Karolina, ale ja Cię pociągnę za język na nieco inny temat niż to, jak Ci się współpracuje freelancersko. Bo rozumiem, że to wypytywanie klienta to bardziej na freelansie, tak?
Karolina: Tak.
Ewa: Czy na Twoim etacie?
Karolina: Na etacie zaczynałam od opisywania produktów, a teraz planuje prace związane z opisywaniem produktów całego zespołu. Sprawdzam, redaguję, poprawiam i szkolę nowych pracowników.
Ewa: Właśnie o to chciałam Cię zapytać. Pisałaś mi to w mailu, że tak jest, więc wiem to i chciałam, żebyś o tym opowiedziała. Jak to jest być taką trochę szefową — osobą, która szkoli, sprawdza, nadzoruje, planuje pracę zespołu?
Karolina: Kiedy przychodzą nowi ludzie i trzeba im jakąś dawkę wiedzy sprzedać, to każda moja pomyłka może zostać też odebrana tak, a nie inaczej, więc muszę uważać na to, co mówię. Ale mam przygotowany taki kurs na potrzeby mojej pracy, który po prostu wysyłam i który nowi pracownicy mogą sobie oglądać w pracy, robić sobie do tego notatki. Dostają ćwiczenia, a później omawiamy wszystko razem. Oczywiście odsyłam im na bieżąco uwagi do tego, co robią.
Tutaj też jest kwestia nauczenia się produktu. Nie chodzi tylko o opisywanie tych produktów, czyli sam copywriting, ale trzeba się nauczyć też samych produktów, których jest naprawdę dużo.
Ewa: Skoro jesteś specjalistką od opisów produktów, to jeszcze słówko na ten temat. To jest dość częsty problem. Wydaje się, że to taka prosta forma, jednak trochę mało doceniana, bo w większości sklepów internetowych te opisy są na niezbyt wysokim poziomie.
Czy Wy macie jakiś swój schemat, według którego piszecie? Na co zwracasz uwagę osób, które przyuczasz do pracy?
Karolina: Mamy schemat, ale schemat jest różny w zależności od tego, jaka to jest kategoria produktu, jest to schemat dość ogólny.
Na co zwracam uwagę? Zwracam uwagę oczywiście na to, żeby były śródtytuły, które mówią klientom już na pierwszy rzut oka te najważniejsze rzeczy o danym produkcie. Oczywiście język korzyści i najważniejsza rzecz: czy dana osoba znalazła tę najważniejszą cechę produktu i podkreśliła ją w pierwszym zdaniu. A to wcale nie jest takie proste, bo ludzie patrzą na produkty w różny sposób i dopiero po jakimś czasie, mając już doświadczenie, znając klientów, znając branżę, możemy tak naprawdę odkryć, dlaczego oni to kupują. Na to zwracam największą uwagę.
Nie toleruję wodolejstwa, tylko konkrety, konkrety i korzyści, i punkt widzenia naszego klienta, żeby był zawarty. Nie wiem, czy odpowiedziałam na pytanie.
Ewa: Odpowiedziałaś. Rozumiem — tak wywnioskowałam z Twojej wypowiedzi — że ta najważniejsza rzecz, która powinna być wyakcentowana, to jednak wynika z wiedzy o produkcie, z doświadczenia firmy i ze znajomości rynku już wypracowanej?
Karolina: Ze znajomości produktu. Raczej chodzi o to, że trzeba się wgryźć w dane techniczne. Trzeba zrozumieć ten produkt. Tak jak przy każdej ofercie. Najpierw badamy produkt — czy najpierw badamy klienta, potem produkt — a potem wyciągamy z tego najważniejszą rzecz, to, co jest pomiędzy klientem a produktem. Bo opis produktu to tak naprawdę minioferta, tylko po prostu krótsza.
Ewa: Tak, jak najbardziej, to jest oczywiście tekst sprzedażowy. Wyciągamy to, co jest takim pomostem, jak ja to nazywam w kursie — pomostem od potrzeby klienta do tego cudownego stanu, który chciałby w swoim życiu zobaczyć.
Karolina: Tak.
Ewa: Karolina, rozumiem, że to wszystko jest na etacie, a po etacie — też tak wywnioskowałam pomiędzy wierszami — że coś tam też freelancersko troszeczkę działasz.
Karolina: Tak. Po etacie wkładam czerwony garnitur i zamieniam się w Contentkę. Contentka to jest moja marka. Strona contentka.pl, czyli strona z moją ofertą, powstała właśnie po Twoim kursie — jest wynikiem tego kursu, można powiedzieć. Tutaj zajmuję się copywritingiem skierowanym do kobiet. Słyszałam, Kasiu, że mamy podobną grupę docelową.
Powoli mi się to rozwija. Teraz skupiam się na tym, żeby do tej strony dołożyć bloga o marketingu skierowanym do kobiet i zbierać zlecenia, rozwijać to, jak najbardziej się da.
Ewa: Pamiętam tę stronę i pamiętam tę panią w czerwonym garniturze. Myślałam, że to jest zdjęcie z banku zdjęć. Pamiętasz to? Nie wiedziałam, że to Ty.
Energiczny kolor ten czerwony, prawda?
Karolina: Tak. Bo jestem energiczną osobą.
Ewa: Dziewczyny, opowiedziałyście, jak to wygląda, w jakich projektach teraz uczestniczycie, z kim pracujecie, co mniej więcej robicie. Opowiedzcie teraz o jakimś świetnym zleceniu, projekcie, w jakim zdarzyło Wam się uczestniczyć bądź w jakim aktualnie uczestniczycie. Co w nim jest takiego fajnego? Częściowo mówiłyście, ale pewnie coś tam jeszcze można znaleźć.
Może zacznijmy, Patrycja, teraz od Ciebie.
Patrycja: Ja miałam ostatnio bardzo ciekawy i jednocześnie wymagający projekt. Był to tekst na stronę główną, czyli to, czego się bałam przed kursem po prostu jak ognia.
Pisałam treść dla branży metrologii przemysłowej 3D. To jest producent maszyn i urządzeń pomiarowych 3D i to są urządzenia, które pomagają wykonywać takie precyzyjne pomiary. Czyli np. jest jakaś skomplikowana śrubka i dzięki wykonaniu tego pomiaru można na podstawie jego wykonać dziesiątki tysięcy śrubek i każda musi być idealna i musi pasować do konkretnej rzecz, czyli coś bardzo specjalistycznego, technicznego. Taka dziedzina, która na pierwszy rzut oka kojarzy nam się może trochę z czymś nudnym, technicznym, więc treść na stronę nie była prosta, tym bardziej że musiała być napisana właśnie takim technicznym językiem.
Ale dołożyliśmy do tego taki twist, bo poszliśmy w stronę storytellingu i opowieści. Najpierw wyszliśmy od warsztatu person i potrzeb klienta i na tej podstawie stworzyłam tekst. Powstało coś zupełnie innego niż na stronach konkurencji, która miała slogany w stylu: „najwyższa jakość”, „największe doświadczenie”, które tak naprawdę niewiele mówią odbiorcom.
Na początku mój zespół nie był do końca przekonany, czy tstorytelling w tej branży to w ogóle wypada, czy klient będzie zadowolony itd. Ale ostateczne słowo miał klient, więc puściliśmy ten projekt. Klient był zachwycony i powiedział, że strzał w 10. Że tego oczekiwał. Wszyscy byli zadowoleni z tego projektu.
Obecnie właśnie trwają implementacje tego tekstu na stronę, więc mam nadzieję, że niedługo ujrzy światło dzienne i, że konkurencja będzie mile zaskoczona.
Ewa: Konkurencja to chyba niemile.
Patrycja: No tak, konkurencja niemile.
Ewa: Jestem pełna podziwu, bo sama najczęściej odmawiałam takich zleceń trudnych technicznie, bo to jednak trzeba się wgryźć. Chociaż nie powiem, o drzwiach kompozytowych zdarzyło mi się pisać. Ale co to jest przy tym, o czym Ty pisałaś.
Emilio, to może Ty teraz opowiedz, jak to u Ciebie wygląda z ciekawymi projektami.
Emilia: Wiesz co, Ewo, ja bardzo lubię pisać teksty medyczne. I dla branży medycznej, i o medycynie. Lubię przekształcać ten medyczny żargon, a wręcz bełkot, w takie strawne dla ludzi rzeczy, czyli tłumaczyć prosto na jasnych przykładach albo używać jakichś metafor, które są zrozumiałe i czytelne dla każdego. I
Uważam, że w ogóle branża medyczna, czy nawet branże techniczne, zasługują na to, żeby wreszcie były łatwo strawne dla przeciętnego czytelnika i żeby po prostu dobrze się to czytało. To jest duże pole do popisu, ale to da się zrobić. Chociażby patrząc po amerykańskich stronach internetowych, tam w zasadzie odeszliśmy już dawno — znaczy Amerykanie odeszli — od takiego megaspecjalistycznego języka, wszystko ma być proste i przystępne.
Więc ja bardzo lubię takie teksty. Lubię je przeinaczać, przekształcać na strawne dla normalnego człowieka.
Ewa: Rozumiem, że to w jakiś sposób nawiązuje do tego, co będziesz teraz robiła przy portalu, nad którym będziesz pracować, tak?
Emilia: Również. Bo tam również będziemy zahaczać o teksty związane z medycyną czy ginekologią, pediatrią. Więc jak najbardziej, pewnie też będziemy to robić. Siłą rzeczy wertuję różne publikacje medyczne i widzę właśnie, że jest tam sporo do roboty.
Ewa: Myślę, że to będzie wielki sukces, Emilio, kiedy zaczniesz pracować nad tymi tekstami. Dlaczego tak myślę? Bo prosty język, to jest takie Twoje oczko w głowie.
Zdradzę osobom, które nie wiedzą, że na blogu bazy copywriterów (copywriterzy.tekstowni.pl) jest tekst Emilii właśnie o prostym języku. Był to jeden z najlepszych tekstów na blogu bazy, mogę powiedzieć z całą pewnością. Pojawiły się pod nim 3 czy 4 komentarze zachwyconych czytelników. Pewien pan nawet do mnie napisał, żeby pochwalić ten tekst. Napisał, że jest naprawdę świetny i że bardzo dziękuje za podesłanie namiarów na niego. Tak że Emilia jak nikt na prostym języku się zna.
Emilia: Bardzo mi miło.
Ewa: Wróżę świetlaną przyszłość temu portalowi i tekstom, które się na nim znajdą.
Emilia: Super. Dzięki piękne.
Ewa: Kasiu, Twoje ciekawe projekty.
Kasia: Ja powiem o takim zaskakującym dla mnie zleceniu. Pisałam dla klientki landing, chyba kolejny już. I ona do mnie napisała, że potrzebuje scenariusza do reklamy radiowej. Ja na kursie uczyłam się trochę tych innych tekstów — uczyliśmy się o stronach internetowych, więc na początku chciałam jej odmówić. Ale później tak sobie połączyłam kropki, że słucham tych reklam na co dzień w radiu. Pomyślałam, że usiądę i napiszę. I tak usiadłam, napisałam jej z 6 wersji jednej reklamy.
A tak w ogóle to ona zwróciła się do mnie, bo to, co jej zaproponowało studio nagraniowe, nie podobało jej się. Powiedziała, że ona wie, jak ja piszę, bo już współpracowałyśmy, i chce, żebym ja jej tę reklamę zrobiła. I ja jej tę reklamę zrobiłam. W godzinkę napisałam 5 jakichś różnych wersji. A tu jeszcze było ważne, żeby ta reklama była już na drugi dzień, bo ona musi im ją przedstawić i za 2 dni ma nagranie.
A w ogóle to jak pisałam te teksty, to potem czytałam je na głos, żeby zmieścić się w 30 sekundach, bo to w reklamie radiowej chodzi o to, żeby było krótko. My miałyśmy na to 30 sekund.
Wybrała sobie któryś tekst i jej go zaakceptowali. Była bardzo zadowolona. To było takie zaskakujące, ale też wyszłam ze swojej strefy komfortu i byłam z siebie dumna, że to zrobiłam.
Ewa: Super, czyli taka nowa działka, w której być może można rozwinąć skrzydła, prawda?
Kasia: Może tak.
Ewa: Tym bardziej że — tak jak powiedziałaś — masz dobre… doświadczenie, to może za dużo powiedziane, ale takie…
Kasia: Osłuchanie. Tak.
Ewa: Osłuchana jesteś z takimi rzeczami, więc orientujesz się, jak to powinno wyglądać. Świetnie. A czy mogę zapytać, z jakiej to było dziedziny?
Kasia: Tak. To było takie HR-owe. Ta klientka organizowała kurs dla mam wracających do pracy.
Ewa: Karolina?
Karolina: Ja myślę, że jeszcze najciekawsze projekty są przede mną. Współpracuję teraz z jedną stałą klientką. Dla niej przygotowuję teksty związane głównie z brandingiem. Ostatnio mogłam coś napisać o psychologii koloru. Bardzo ciekawy temat. O tym, jak kolor wpływa na to, jak jesteśmy postrzegani.
Z takich ciekawszych rzeczy artykuł o tkaninach tapicerskich. Teraz tkaniny mają takie specjalne powłoki, dzięki którym o wiele lepiej nam się z nimi żyje, np. nie przepuszczają wody, skrapla się na nich ciecz albo możemy wyczyścić każdą, nawet trudną plamę za pomocą tylko wody. Są też takie tkaniny, które powstają z butelek, czyli po prostu z plastiku. Takimi rzeczami się ostatnio zajmowałam.
Myślę, że jeśli chodzi o takie sprzedażowe większe projekty, to jeszcze jest wszystko przede mną.
Ewa: Wow, jestem pod wrażeniem! Dziewczyny, zobaczcie przy okazji, jak copy otwiera horyzonty, prawda? Spotykamy się z takimi dziedzinami, z jakimi pewnie w życiu byśmy się nie spotkały, pracując np. w urzędzie.
Karolina: Tak, i ja właśnie uważam, że to jest najfajniejsze w tym zawodzie, że co chwilę można się dowiedzieć czegoś nowego, poznać nowy temat, wgłębić się w niego, a potem na spotkaniach ze znajomymi opowiadać różne ciekawostki o świecie.
Dziewczyny: Tak.
Ewa: Ostatnie pytanie. Słuchajcie, tak sobie pomyślałam, żeby najbliższą edycję kursu przeprowadzić pod takim hasłem, że copywriting to nie jest tylko freelance. Właśnie stąd to zaproszenie dla Was do podcastu. Chciałam pokazać, że są różne możliwości. Bo powiedzmy sobie szczerze — czasy są ciężkie. Już nie będziemy o tym mówić, że jest Nowy Ład, inflacja itd. Konkurencja ogromna.
Niektórzy to się boją, że w ogóle nie warto być dzisiaj copywriterem, bo taka konkurencja, że się nie przebijesz, w ogóle zapomnij. A poza tym to w ogóle sztuczna inteligencja. Przecież za chwilę copywriterzy nie będą potrzebni, bo automaty będą tworzyć treści.
Jak Wy to widzicie? Czy te strachy są prawdziwe? Czy powinniśmy się bać? Czy nie ma sensu już? Czy może to wszystko nieprawda i warto jeszcze zostawać copywriterem?
Karolina: Ja uważam, że jeśli chodzi o sztuczną inteligencję, to powinniśmy podchodzić do tego tak, że ona nam pomoże pracować szybciej i lepiej. Powinniśmy się nauczyć z nią żyć i wykorzystywać ją dla naszych celów. Dzięki niej możemy lepiej analizować treści np. pod SEO, żeby docierały do tej grupy docelowej, do której dany tekst ma dotrzeć.
A też wydaje mi się, że coraz więcej firm przechodzi na biznesy online, więc copywriting jest cały czas rozwojową ścieżką. Nawet ostatnio koleżanka mi powiedziała właśnie, że gdzieś przeczytała, że copywriting będzie drugim zawodem po IT najlepiej opłacanym.
Ewa: No proszę. To bardzo optymistyczne wieści. To zapytaj koleżankę, gdzie to wyczytała, ja też chętnie poczytam, bo to są naprawdę bardzo dobre wieści. Czyli Karolina, jakby co można dalej w to iść, tak?
Karolina: Tak, jak najbardziej. Oczywiście to nie jest zawód dla każdego. To jest zawód dla osób ciekawskich, które lubią dużo czytać, dużo się dowiadywać, ale też daje duże możliwości i każdy może wybrać dla siebie działkę, która mu najbardziej odpowiada.
Tak jak tu już zostało powiedziane, że są osoby bardziej twórcze, które np. lepiej poradzą sobie czy bardziej będą chciały zajmować się pisaniem scenariuszy do reklam w radio, a z kolei bardziej takie analityczne umysły może znajdą dla siebie działkę w dziedzinie SEO copywritingu.
Ewa: Ja myślę, że przy opisach produktów, czyli w Twojej działce, to też trochę takiego analitycznego podejścia się przydaje, prawda?
Karolina: Tak, ale też w całym copywritingu i w opisach produktów najważniejsza jest empatia. Dobry copywriter musi przede wszystkim wyczuć klienta i to, w jaki sposób on myśli i czego chce, i czego poszukuje.
Jasne, że sporo czasu zajmuje mi przeszukiwanie bazy słów kluczowych, bo dzięki temu widzę, jakie zapytania w stosunku do danego produktu pojawiają się w Internecie, nie tylko w narzędziach do przeszukiwania słów kluczowych. Widzę też, jakich słów kluczowych używa konkurencja.
Ale oczywiście uważam też, że najlepiej jest się przejść i porozmawiać z klientami, i wtedy też ten obraz jest taki nie tylko zza komputera. Warto jest rozmawiać z żywymi ludźmi.
Ewa: Czyli praca nie tylko dla osób ciekawych różnych tematów, ale też dla osób ciekawych ludzi i tego jak funkcjonują.
Karolina: Tak, jak najbardziej. Copywriting to jest przede wszystkim psychologia, dlatego tak to lubię.
Ewa: Dzięki. Kasiu, a Ty jak to widzisz?
Kasia: Ja myślę, że nie ma co się bać, że jest tylu copywriterów i już nie ma miejsca na nowych, bo każdy ma swoje flow, swoją niszę. Nawet tutaj jak rozmawiamy, każda z nas ma zupełnie innych klientów. Jedni piszą o medycynie, inni o jakichś technicznych, IT, śrubkach. Naprawdę, każdy — jeśli pokaże jakość, bo nie mówię, że można pisać byle co… Ale jeżeli klient zobaczy jakość w tekstach, to już zostanie z Tobą. Niektórzy wiedzą, że to z Tobą chcą pracować, bo podoba im się to, jak piszesz. Uważam, że nie ma co się bać.
Ewa: I można dalej w to iść, tak?
Kasia: Pewnie. Ja idę.
Ewa: No właśnie, Ty jesteś najlepszym przykładem — wszystkie jesteście najlepszymi przykładami — że perspektywy są, szanse są, klienci są i można się rozwijać. Dzięki, Kasiu.
Emilio, jak Ty to widzisz?
Emilia: Ja mam bardzo optymistyczne zapatrywania. Na swoim własnym przykładzie. Ja sobie obiecałam, że nie będę pisać śmieciowych rzeczy — brzydko mówiąc — takich tekstów zapychaczy. I mi się udało. Uważam, że trzeba troszkę zaangażowania, trochę ćwiczeń i odrobinkę tego pisarskiego flow. Jak jesteś dobry w tym, co robisz, to wcześniej czy później klienci to zauważą i będziesz pisać to, co będziesz chciała, na własnych zasadach.
Ewa: To ja jeszcze dodam, że potrzeba tego wszystkiego, co powiedziałaś: zaangażowania, chęci i itd., ale też potrzeba rzeczy, której nie wymieniłaś, a o której też powiedziałaś, czyli decyzji.
Emilia: O tak.
Ewa: Decyduję o tym, co chcę pisać. Czasami słyszę czy widzę na jakichś forach dla copywriterów, że precle czy taka dziobanina pod SEO najniższej jakości, to jest absolutny must have, bo próbujesz na tych różnych portalach, co to pisze się za 5 zł za 1000 znaków. Że każdy musi to przejść, obowiązkowo, bo to klientów potestujesz, bo dasz się odkryć itd.
A figę prawda!
Też kiedyś podjęłam decyzję, że takich rzeczy nie będę pisać, i nigdy w życiu nie napisałam złamanego precla. Emilia teraz potwierdza, że się da.
Emilia, jak teraz uruchamiałam Skype’a, żebyśmy mogły się spotkać .na to nagranie, to zobaczyłam, że przy Tobie miałam napisane, że rozmawiałyśmy pół roku temu. Czy to jest możliwe, że to było pół roku temu? Mam wrażenie, że minęły ze 3 miesiące.
Emilia: Mogło to być pół roku, ponieważ od czasu, kiedy skończyłam kurs, i do momentu otworzenia własnej działalności i porzucenia mojego poprzedniego zajęcia jeszcze chwila minęła. Miałam okres wypowiedzenia taki standardowy dla umowy o pracę. Więc tak, mogło być to pół roku temu.
Ewa: Ty jesteś z edycji jesiennej, prawda? Z zeszłego roku.
Emilia: Tak.
Ewa: No właśnie, czyli nawet Ci jeszcze nie wygasł dostęp do kursu, a już jest tak dobrze.
Emilia: Dokładnie.
Ewa: Powiedziałaś „wcześniej czy później klienci zauważą i będziesz pisać to, co będziesz chciała, na własnych zasadach”. Ja bym powiedziała, że u Ciebie to jest raczej wcześniej, prawda?
Emilia: U mnie tak. Miałam to szczęście, że było wcześniej. Natomiast wierzę, że każdy jest w stanie tę swoją szansę dostać, tylko trzeba złapać byka za rogi i określić swoje własne zasady.
Ewa: Tak jest. Właśnie o to chodzi. Na swoich zasadach. To nie jest tak, że jesteśmy na coś skazani. Dziękuję Ci bardzo za potwierdzenie tej bardzo ważnej prawdy.
Patrycjo, jeszcze Tobie oddaję głos. Jak Ty to widzisz? Przyszłość copywritingu jest czy jej nie ma?
Patrycja: Jasne, że jest. Ja myślę, że jak najbardziej jeżeli ktoś chce, to niech idzie w to. Bo tak jak dziewczyny już powiedziały, ja tylko podsumuję, bo nie zostało mi nic innego.
Copywriter pracuje nie tylko na freelansie. Można pracować na etacie, można w różnych agencjach copywriterskich, można pracować na B2B, można pracować na etacie i sobie dorabiać, więc możliwości jest wiele. Wszystko zależy, jak się chce pokierować swoją karierą.
Jeżeli ktoś chce, to ja bym w to szła. Zawsze można zacząć od małych kroków — zrobić kurs, zacząć od drobnych zleceń i zobaczyć, jak to się rozwinie. Jeżeli coś pójdzie nie tak, to myślę, że umiejętności copy zawsze się przydają. Wszędzie dosłownie. Nawet ostatnio się dowiedziałam, że komuś copywriterskie skille pomogły napisać pracę magisterską, więc nawet tu się opłaca.
Ewa: No proszę bardzo. A widzisz, ja dosłownie wczoraj otworzyłam mail od osoby, która napisała, że pomimo kursu wróciła do swojego zupełnie innego zawodu, ale co ciekawe, w mailu, który napisała do pracodawcy, wykorzystała jakieś tam rzeczy z kursu — to czego nauczyła się o copywritingu, coś tam z warsztatu — i już za dwie godziny miała telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Tak że potwierdzam. Copywriting przydaje się nie tylko do tego, żeby być copywriterem.
Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję. Bardzo inspirujące rzeczy opowiadacie. Powiedzcie jeszcze na koniec, gdyby ktoś Was chciał znaleźć, nawiązać z Wami współpracę albo — jeśli pozwolicie — podpytać, jak to jest tym copywriterem być. Gdzie Was szukać?
Patrycjo, może teraz od Ciebie zaczniemy. Gdzie Cię można znaleźć w sieci?
Patrycja: Można mnie znaleźć na pracowniacontentu.pl i na Instagramie pod tą samą nazwą — @pracownia.contentu.
Ewa: Zamieszczę te namiary pod podcastem.
Emilio, gdzie Ciebie można szukać?
Emilia: Najłatwiej przez moją stronę internetową escribio.pl.
Ewa: Escribio pisane przez…
Emilia: C. Dokładnie.
Ewa: I na Instagramie też jesteś?
Emilia: Tak, też — @escribio.copywriting.
Ewa: Kasiu, gdzie Ciebie szukać? Już mówiłaś, ale powiedz jeszcze raz.
Kasia: Tak, pisarenka.pl, to jest strona internetowa. I na Instagramie — @pisarenka_pl.
Ewa: Tak jest. I jeszcze Karolina. Też już mówiłaś, ale powiedz jeszcze raz.
Karolina: Zapraszam na moją stronę contentka.pl Można mnie też znaleźć na Facebooku – @contentdlakobiet.
Ewa: Contentka przez C?
Karolina: C.
Ewa: Tak jak powiedziałam, wszystkie namiary do dziewczyn będą podane w opisie podcastu i bardzo zachęcam, żeby sobie w te linki kliknąć, chociażby z ciekawości. Zobaczyć, jak te strony wyglądają, jak dziewczyny się prezentują.
Dziewczyny, jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za rozmowę.
Dziewczyny: Dziękujemy bardzo. Pozdrawiamy wszystkich.
***
I to już wszystko w tym odcinku podcastu. Zachęcam Cię do odwiedzenia miejsc dziewczyn, z którymi miałam dziś przyjemność porozmawiać. Jestem pewna, że znajdziesz u nich wiele inspirujących treści.
Tradycyjnie zapraszam również do moich miejsc: na stronę tekstowni.pl, gdzie czeka na Ciebie bogata baza wiedzy za free, do naszej grupy na FB i na instagramowe konto @ewa_tekstowni. A jeśli — tak jak kiedyś Kasia, Patrycja, Karolina i Emilia — masz pomysł, żeby wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć zarabiać na profesjonalnym pisaniu, to mam dla Ciebie dobrą wiadomość.
Już 29 VIII ruszają zapisy na kolejną edycję kursu Zostań copywriterem. Będzie mi bardzo miło, jeśli zdecydujesz się dołączyć.
Do usłyszenia!
Miejsca, w których znajdziesz uczestniczki rozmowy:
Emilia Moskal
strona WWW: escribio.pl
Instagram: @escribio.copywriting
Katarzyna Zubrzycka-Sarna
strona WWW: pisarenka.pl
Instagram: @pisarenka_pl
Karolina Włoczyk-Orzechowska
strona WWW: contentka.pl
Facebook: Contentka (@contentdlakobiet)
Instagram: @karolina_contentka
Patrycja Zawadka
strona WWW: pracowniacontentu.pl
Instagram: @pracownia.contentu