Transkrypcja podcastu:
UX, UX writing, microcopy — to coraz częściej powtarzane pojęcia. Co właściwie oznaczają? Czy jest to coś, czym powinien zainteresować się copywriter, czy raczej jest to działka tylko dla branży IT? A może UX da się zastosować na własne potrzeby, np. po to, żeby zrobić wrażenie na kliencie? O tym wszystkim porozmawiamy w dzisiejszym podcaście.
Cześć, z tej strony Ewa Szczepaniak z Tekstowni.pl, a to jest kolejny odcinek Copylogiki (nie tylko) dla laika — podcastu, w którym mówimy o copywritingu i wszystkim dokoła. Dziś bierzemy na tapet UX.
Moim gościem jest Marzena Tomaszewska-Mikołajczak. Marzena jest psychologiem, jest też absolwentką kursu Zostań copywriterem, jakżeby inaczej. Nasi absolwenci są wszędzie. Ale tym razem nie spotykamy się po to, żeby rozmawiać o kursie. Marzena zajmuje się też UX-em i to właśnie o UX-ie będziemy rozmawiać.
Cześć, Marzenko.
Marzena: Cześć Ewo. Chciałabym także przywitać wszystkich naszych słuchaczy i podziękować Ci za zaproszenie do Twojego podcastu. Miło mi tu gościć.
Ewa: Mnie jest bardzo miło, że przyjęłaś zaproszenie. Bardzo za to dziękuję. Powiedz nam na początek, czym właściwie jest ten UX.
UX – co to jest?
Marzena: UX to skrót od angielskiego zwrotu user experience design oznaczającego projektowanie doświadczeń użytkownika.
Ale – co ciekawe – doświadczeń nie dowolnych, tylko zależy nam na tym, żeby nasi użytkownicy mieli to doświadczenie jak najbardziej pozytywne. Kiedy mówimy o UX-ie, to to może dotyczyć produktów cyfrowych, takich jak aplikacje, strony internetowe, ale także otaczającego nas świata.
Możemy np. projektować ścieżki w muzeach. Zupełnie inne potrzeby będzie miała zwiedzająca rodzina z trójką dzieci, a zupełnie inne potrzeby będą miały osoby, które są ekspertami w danej dziedzinie, więc i style zwiedzania muzeów tych dwóch grup są zupełnie inne.
Zależy nam na tym, żeby użytkownicy zarówno produktów cyfrowych, jak i produktów, z którymi mamy do czynienia na co dzień, byli usatysfakcjonowani.
Ewa: Czyli bardzo podobnie jak w marketingu czy w samym copywritingu. Ważne jest to, żeby poznać użytkownika i dopasować do niego ofertę czy komunikat. Tak żeby ten użytkownik — można tak powiedzieć — poczuł się z nami swojsko, dobrze.
Marzena: Tak, dokładnie i pewnie każdy z nas miał z tym do czynienia. Albo z dobrym doświadczeniem użytkownika, albo ze słabym doświadczeniem.
Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy wchodzimy do sklepu internetowego i nie możemy usunąć produktu z koszyka. Wtedy pojawia się w nas frustracja. Co się dzieje? Dlaczego tak się dzieje? To jest właśnie przykład tych słabych doświadczeń UX-owych.
Jeśli natomiast używając aplikacji, możemy swój cel osiągnąć szybko, łatwo i prosto, to znaczy, że mamy doświadczenie pozytywne. Im lepiej dopasowujemy produkty do naszych odbiorców, tym lepiej możemy je tworzyć. Bo tworzymy je przecież dla ludzi, nie dla maszyn, więc muszą odzwierciedlać ludzką logikę – to, jak człowiek widzi świat i jak go rozumie.
Ewa: Wspomniałaś, że pewnie każdy takie doświadczenia ma. Zgadzam się z tym. Ostatnio na Instagramie pewna osoba skarżyła się — czy raczej napisała ku przestrodze — post opisujący sytuację z życia wziętą. Kliknęła w produkt wyświetlony w reklamie karuzelowej i trafiła do sklepu, ale nie na stronę z tym produktem, a do ogólnego katalogu z mnóstwem kategorii. Reklamodawca zakładał, że ona sobie teraz cały ten sklep przeszuka po to, żeby znaleźć tę rzecz, która ją zainteresowała. Czy to też wpisuje się właśnie w UX? Ktoś tutaj się nie spisał w tym zakresie?
Marzena: Tak, to się właśnie wpisuje w doświadczenie, które w tym przypadku okazało się zbyt przytłaczające. Bo jednak idealnie jest, kiedy wchodzimy na stronę internetową i bez kłopotu znajdujemy to, czego szukaliśmy. Kiedy nie musimy przeglądać mnóstwa kategorii. Kiedy nie musimy błądzić po tej stronie i zastanawiać się, gdzie my właściwie jesteśmy.
Warto też pamiętać, że użytkownicy Internetu są bardzo niecierpliwi. Mało kto będzie tak uparty, żeby zostać na stronie, która nie spełnia jego oczekiwań, która jest nieużyteczna dla niego. Bardzo szybko z niej wyjdzie i przejdzie do strony konkurencyjnej. Dlatego jeżeli chcemy zatrzymać użytkowników na swojej stronie internetowej czy w aplikacji, to tworzenie pozytywnego doświadczenia i wysokiej użyteczności jest wręcz kluczowe.
UX – nauka czy wróżenie z fusów?
Ewa: Mówimy o użyteczności, o tym, że trzeba dopasować się do oczekiwań użytkownika. Zastanawiam się, na jakiej zasadzie odbywa się to dopasowywanie do użytkownika przy projektowaniu aplikacji? Czy jest to efekt empatycznego myślenia, czy może UX to bardziej nauka, która narzuca pewne zasady?
Marzena: Można tak powiedzieć. User experience design wiele czerpie z psychologii. Przede wszystkim z psychologii poznawczej, bo tak jak wcześniej powiedziałam, kiedy projektuje się cokolwiek dla człowieka, to musi odzwierciedlać sposób funkcjonowania ludzi. Aplikację już od samego początku tworzy się dla konkretnych użytkowników. Dlatego chcemy ich jak najlepiej poznać.
Tutaj bardzo się przydaje doświadczenie psychologiczne, bo zbieramy głęboki wywiad na temat naszych potencjalnych użytkowników. Pytamy o potrzeby, o to, jakie problemy mają użytkownicy, czego się obawiają, co ich motywuje, czego oczekują. Dzięki temu możemy zbudować obraz naszego potencjalnego użytkownika. W terminologii UX-owej nazywa się to budowaniem persony. Potem pod kątem tej persony tworzymy konkretne rozwiązania i funkcjonalności. To jest jeden obszar, gdzie psychologia bardzo się przydaje.
Ten drugi z kolei dotyczy właśnie psychologii stricte poznawczej. Kiedy korzystamy z wiedzy o tym np., co najbardziej lubi robić nasz mózg? Nasz mózg najbardziej lubi chodzić na skróty. Nie lubimy się za dużo zastanawiać. Nie lubimy zbyt dużo czasu poświęcać na proste rzeczy, na podejmowanie prostych decyzji. Dlatego chodzimy na skróty, dlatego też jesteśmy podatni na rozmaite błędy poznawcze.
Nawet w copywritingu można taką wiedzę wykorzystać. Chociażby efekt kadrowania czy torowania. Kiedy użyję sformułowania „produkt działa w 80%”, to odbiorca skupi się na tym, że on przede wszystkim działa. Ale wystarczy powiedzieć, że w 2 przypadkach na 10 produkt nie działa, to z czym zostawiamy naszego odbiorcę? Z takim przekonaniem, że produkt nie działa.
Zobaczcie, jak słowa, których używamy, wpływają na to, jak my odbieramy świat. To też jest przecież psychologia.
Ewa: To jest bardzo ciekawe, co mówisz. Rzeczywiście do wykorzystania w copywritingu. W takim razie jeszcze trochę Cię pociągnę za język i zapytam, czy są inne prawa psychologii, które mogą mieć zastosowanie właśnie w UX-ie?
Marzena: Sam UX czerpie też z psychologii Gestalt, z której możemy się dowiedzieć, że rzeczy, które są blisko siebie, stanowią grupę. Jeżeli coś jest podobne do siebie, to my patrzymy na to jak na grupę.
Tak jest np. w tekstach podzielonych na akapity. Jeżeli jeden akapit odsuniemy od drugiego bardziej, to dla użytkownika będzie sygnał, że to inny fragment tekstu, niezwiązany z poprzednim. Często korzysta się z tego, aby podzielić tekst i pokazać wyraźnie, że tutaj znajdują się treści o tej tematyce, a tam o innej tematyce.
My „patrzymy grupami”. Lubimy sobie organizować treści, bo to nam bardzo pomaga. Zresztą w copywritingu korzystamy z nagłówków właśnie po to, żeby ułatwić użytkownikowi skanowanie treści. Żeby nie zmuszać go do czytania litej ściany tekstu, bo na pewno przez nią nie przebrnie.
Warto też wspomnieć o efekcie pierwszeństwa. Mamy taką tendencję do zapamiętywania przede wszystkim tego, co jest na samym początku. Dlatego też, kiedy ktoś tworzy pod kątem SEO swoje treści, to pamięta, że słowa kluczowe najlepiej jest zamieścić na samym początku. W ogóle najważniejsze treści dajemy na samym początku, bo właśnie tak zapamiętujemy.
Mamy też tendencję do tego, żeby zapamiętywać rzeczy, które są na samym końcu. Nazywamy to efektem końcowym.
Jeszcze innym ciekawym zagadnieniem jest efekt halo, nazywany też efektem aureoli. Jeżeli coś wygląda ładnie i estetycznie, to już z założenia przypisujemy temu pozytywne cechy. Zatem wracając do tekstów, jeżeli mamy dobrze dobrany font, który jest czytelny, estetyczny, to ten tekst już wygląda lepiej na samym wstępie.
Jeżeli nagłówki są rozłożone estetycznie, nie mamy chaosu w treści, to tekst od razu sprawia lepsze wrażenie na użytkowniku. Warto z tego korzystać.
Ewa: Tak, to pierwsze spojrzenie na tekst to jest coś, o czym czasem zapominamy, a co naprawdę ma znaczenie. I to nie tylko na stronie internetowej. Uczulam też moich kursantów, żeby pomyśleli o tym w kontekście współpracy z klientem. Dodatkowa minuta poświęcona na formatowanie może się bardzo opłacić. Może sprawić, że klient jeszcze zanim przeczyta tekst, uzna go za profesjonalny.
Marzena: Tak, dokładnie. I tak samo ocenia to nasz odbiorca. W pierwszej chwili patrzy na to, jak tekst wygląda. Nawet takie drobiazgi, jak dobrze ustawiony kontrast na stronie czy odpowiedni dobór fontów mają znaczenie i sprawiają, że treści są przyjemne do czytania. Już nie mówiąc o naturalnym, prostym języku, który jest dla nas najbardziej przyjazny.
Ewa: Z tym prostym językiem to jest ciekawa sprawa. Z jednej strony narzekamy na to, jak komunikują się urzędy albo jak są pisane np. akty prawne, a z drugiej… wiele osób próbuje to naśladować. Mówią normalnie, jak ludzie, ale kiedy siadają do pisania, to się zaczyna. Strona bierna, nominalizacje, długie i skomplikowane wyrazy itd. Zdarzało mi się nawet słyszeć, że schodzenie na poziom takiego codziennego języka jest prymitywne w pisaniu.
Cieszę się w takim razie, że potwierdzasz tę potrzebę używania prostego języka. To dążenie do upraszczania komunikacji ma korzenie w psychologii, a nie jest zniżaniem się do jakiegoś słabego poziomu, prawda?
Marzena: W żadnym razie. Jest nawet taka zasada w UX, która mówi o tym, że powinniśmy starać się jak najbardziej naśladować rzeczywistość. Nawet jak popatrzymy na przyciski w aplikacjach, to one też są zaprojektowane tak, aby sprawiać wrażenie trójwymiarowych, jakbyśmy naprawdę coś przycisnęli. Podobnie jest z językiem. To, co piszemy, jak tworzymy te treści, musi oddawać świat, w którym się poruszamy i w którym poruszają się nasi odbiorcy.
Ewa: Wspomniałaś wcześniej także o „odpowiednim doborze fontów”. Czy mogłabyś trochę rozwinąć ten temat?
Marzena: Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że tworząc treści do Internetu, używamy fontów bezszeryfowych, czyli takich, które nie mają ozdobników. Dzięki temu tekst można łatwiej przeczytać.
Warto też zwracać uwagę, jak prezentuje się font w różnym rozmiarze. Bywa tak, że jeśli gdzieniegdzie znajdują się pogrubienia, a w innych miejscach bardzo cienkie elementy – np. laseczkę litery „b” mamy cieniutką, a brzuszek jest pogrubiony. Kiedy taki font jest duży, to jest czytelny, ale wystarczy go zmniejszyć i tracimy czytelność przez to, że ten kontrast wewnętrzny w samym foncie nie jest zachowany. Użytkownik, który musi przeczytać coś zapisanego mniejszym rozmiarem fontu, już się zaczyna gubić.
Jeżeli współpracujecie z klientami, warto dowiedzieć się więcej o typografii i zasadach jej stosowania. O tym, co lubi nasze oko i jak ułatwić czytanie w Internecie. Można też klientom doradzać w kwestii doboru fontów – warto czasem zasugerować zmianę fontu albo chociażby przemyślenie tego.
Ewa: Wymieniłaś bardzo wiele wątków: psychologia, grafika, prosty język. Czy to już jest wszystko, co warto tak na start wiedzieć o UX-ie, czy jest coś jeszcze?
UX writing i microcopy – nisza dla copywritera
Marzena: Warto też wiedzieć o tym, że jest taka dziedzina, która się zaczyna rozwijać. W Polsce na razie powoli, ale za granicą obserwujemy, że zaczyna coraz bardziej wzrastać. Mam na myśli UX writing. Czym to się różni od copywritingu?
Copywriter, kiedy tworzy swoje treści, to stara się oczywiście zadbać o to, żeby content, który tworzy, był wartościowy, żeby odpowiadał na potrzeby użytkowników. Stara się także wpasować w cele biznesowe i to wszystko stanowi spójną całość. Natomiast kiedy pójdziemy krok dalej, to pojawia się właśnie dziedzina UX writing. Polega ona na tym, że tworzymy teksty dla bardzo konkretnych odbiorców, bo współpracujemy np. przy tworzeniu aplikacji.
W trakcie procesu projektowania aplikacji sporą część zajmują badania. Wówczas osoba, która zajmuje się tworzeniem treści dla odbiorców aplikacji, posługuje się wynikami tych badań, żeby jeszcze lepiej rozumieć potencjalnych użytkowników. Może też lepiej dopasować język do języka naturalnego osób, które później będą z tej aplikacji korzystać.
Tu wchodzimy w takie małe formy tekstowe, które nazywa się microcopy – są to na przykład napisy na przyciskach albo komunikaty błędów. Kiedy wpisujemy błędne hasło w formularzu, to taka etykietka, która się nam pojawi pod spodem, jest właśnie zazwyczaj stworzona przez UX writera. Np. „Brakuje Ci kropki w tym haśle, żeby było poprawne”.
Jeżeli taki komunikat przekazany jest w sposób prosty, jasny, to użytkownik bez kłopotu poprawi to hasło i przejdzie dalej. Gorzej, jeśli nie zrobimy tego komunikatu błędu albo napiszemy komunikat trudny do zrozumienia. Użytkownik jest wówczas pozostawiony sam sobie w jakimś miejscu na stronie internetowej lub w aplikacji. Dlatego warto dowiedzieć się więcej o zasadach UX writingu, bo jest to rzeczywiście nowa dziedzina. Wydaje się, że dość ciekawa.
Jest coraz więcej rozmaitych aplikacji. A skoro jest coraz więcej aplikacji, to jest potrzeba, żeby były osoby, które będą tworzyły dobre teksty do tych aplikacji. Bo aplikacji jest mnóstwo, ale takich naprawdę bardzo dobrych i dopracowanych, to już nie jest wcale aż tak wiele. I tutaj jest też ciekawa nisza dla copywriterów.
Ewa: Właśnie o to miałam zapytać. A zatem UX to taka nisza dla copywritera, w której warto się rozwijać.
Marzena: Tak.
Ewa: W takim razie podrążmy trochę ten temat. Powiedziałaś, że treści powinny być proste, jak najbardziej dopasowane do naturalnego języka – takiego, jakim się na co dzień posługujemy. Co jeszcze powinien wiedzieć początkujący UX writer?
Marzena: Na pewno to, co warto w sobie pielęgnować, to jest wrażliwość na odbiorcę i ciekawość swoich odbiorców. To rada nie tylko dla osób, które chciałyby wejść w dziedzinę UX writingu, ale dla copywriterów również. Żeby pielęgnować w sobie postawę ciekawości, zainteresowania swoim odbiorcą. Żeby myśleć o tym, co to za osoba, kim jest, czego potrzebuje, czego oczekuje.
W związku z tym bardzo zachęcam do dokładnych briefów. Klienci zazwyczaj mają bardzo dużą wiedzę o swoich użytkownikach. Im więcej rozmawiamy z klientami, im więcej się dowiadujmy, tym lepsze teksty możemy tworzyć. W przypadku branży UX-owej – tym lepsze produkty możemy tworzyć.
Zdecydowanie są to rzeczy, o których warto pamiętać i warto doceniać briefy. Tak jak ja od pani Ewy mogłam nauczyć się na kursie [Zostań copywriterem], jak ważne są briefy i jak ważne jest, żeby dowiedzieć się jak najwięcej. I nie bać się zadawać pytań, bo te pytania świadczą o naszym profesjonalizmie.
Ewa: Tak, to jest bardzo ważne. To jest problem początkujących copywriterów. „Nie będę pytać, bo jak pytam, to świadczy o tym, że jestem nieprofesjonalny”. Jako „profesjonalny copywriter” powinienem wytrzepać sobie z rękawa te wszystkie wiadomości. No niestety, ale nie da się.
Tu przy okazji jeszcze może dookreślmy — czy UX writing to jest dodatkowa działka dla copywritera, czy może jest tak, że żeby zająć się UX writingiem, trzeba zostać najpierw specjalistą od UX i umieć również projektować całe aplikacje. Jak to wygląda?
Marzena: Obecnie wygląda to tak, że specjalista od UX często zajmuje się również copywritingiem. Jednak lekkie pióro w tej branży jest bardzo ważne. Tak jak powiedziałam, UX writing dopiero zaczyna się rozwijać, powoli zyskuje miejsce, więc myślę, że z czasem będzie rozdzielenie na osoby, które projektują, i osoby, które piszą konkretne microcopy do aplikacji.
To, co jest ciekawe w zawodzie UX writera, to to, że UX writer też testuje swoje microcopy. Zobaczmy na banalnym przykładzie. Na przycisku może być napisane „Kup” albo „Kup teraz”. I tu od razu widać, że te dwa napisy mają inny wydźwięk. Kupić mogę teraz, jutro, za tydzień albo wcale. „Kup teraz” jest bardziej perswazyjne. Jest tutaj duży obszar do badań i do testów. Do sprawdzenia, które komunikaty lepiej działają na odbiorcę, które komunikaty lepiej go poprowadzą w tym procesie, w którym on jest.
Ewa: A to jest bardzo ciekawa działka — badania, które pokazują, że niektóre komunikaty działają lepiej, a inne gorzej. Mogłabyś nam zdradzić coś więcej?
Marzena: Tak, takie badania robi się podczas testów użyteczności, kiedy sprawdzamy, co jest łatwiejsze do przyjęcia dla użytkowników.
To, co się na pewno sprawdza, to czasowniki. To oczywiście nic nowego, bo pani Ewa bardzo dużo mówi o pisaniu z użyciem czasowników. My jako ludzie lubimy działać i nasze funkcjonowanie przejawia się przez działanie, dlatego lubimy czasowniki.
Ważny jest prosty, naturalny język. Jednocześnie przy microcopy trzeba pamiętać, że istotny jest reżim co do liczby znaków. Na przycisku w aplikacji mamy bardzo mało miejsca do dyspozycji. I tu warto się trenować w takiej umiejętności bardzo zwięzłego pisania i pisania w punkt. Ta umiejętność bardzo się przydaje.
UX i UX writing w praktyce
Ewa: No dobrze, wiemy już, jak to wygląda w teorii. To teraz załóżmy, że taki copy, który sobie pomyślał, że ciekawe by było zająć się UX-em, chciałby zobaczyć, jak to wygląda w praktyce. Czy jest jakiś przykład dobrze zaprojektowanej pod kątem UX aplikacji, z dobrze napisanym microcopy? Coś takiego, co rzeczywiście podziwiasz i mogłabyś polecić jako coś, na czym warto się uczyć.
Marzena: Warto zacząć od własnych poszukiwań. Zobaczyć, jakie sami mamy zainstalowane aplikacje na naszych telefonach. Sprawdzić, z których aplikacji korzystamy i dlaczego, a z których nie. Dla osoby, która czuje, że to jest ciekawa dla niej nisza, to będzie pierwsze spotkanie z aplikacjami pod kątem badawczym. Nie tylko jako użytkownik, ale jako osoba, która stara się przeanalizować, zobaczyć, co w aplikacjach jest takiego przyciągającego.
Jeśli chodzi o sposób komunikacji z użytkownikiem, to ja bardzo lubię aplikację InPosta. Lubię sposób, w jaki formułowane są komunikaty, które są tak bezpośrednio do mnie i oddają mój kontekst życia. Bo wiadomo, że osoba, która korzysta z paczkomatu, zazwyczaj chce to zrobić szybko, sprawnie, bezproblemowo. To copy, które tam zostało stworzone, właśnie takie jest.
Do tego, tak jak powiedziałam na początku, dbamy o pozytywne doświadczenia użytkownika. Czyli jeżeli ten styl komunikacji jest zaprawiony humorem, to ja mam ochotę się uśmiechnąć. I tym bardziej jest to przyjemne dla mnie. Sprawia, że coś tak prostego jak odbieranie paczki z paczkomatu, może być dla mnie jednocześnie czymś angażującym i miłym, choć nie jest jakaś niesamowita czynność. Nie jest to na pewno lot na księżyc, ale jednak można zrobić z tego coś przyjemnego.
Ewa: Tak, InPost chyba każdy zna. Mamy tutaj lekko napisany tekst, z humorem, z tą uosobioną paczuszką, która jest w drodze.
Marzena: Tak, dokładnie. Która już pędzi i nie ogląda się za siebie.
Ewa: Tak. I ta paczuszka jest „opakowana” w taką przyjemną dla oka, wesołą, słoneczną grafikę z jakże mi bliskim żółtym kolorem. Podejrzewam, że w UX-ie ta psychologia koloru na pewno ma duże znaczenie.
Marzena: Tak, oczywiście. Bardzo zwracamy uwagę na to, żeby przez kolor budować pozytywne doświadczenie. W życiu i tak mamy dużo frustracji i dużo różnych trudności. Kiedy wchodzimy w interakcję z jakimś produktem, który powoduje, że jest nam w życiu trochę lepiej, łatwiej i przyjemniej, to jest naprawdę sukces.
Ewa: I to pewnie działa na nasz odbiór całej tej marki, prawda?
Marzena: Tak, to na pewno. Warto wspomnieć, że odbiór marki to nie jest tylko odbiór logotypu, samej witryny. To jest też to, jak my tej marki doświadczamy.
Jeżeli wchodzimy na stronę internetową i możemy z łatwością się po niej poruszać, to wizerunek marki zyskuje. Stajemy się coraz bardziej z tą marką związani. Jeżeli korzystamy z jakiejś strony dużo częściej, to mamy coraz większe powiązania z daną marką. I odwrotnie. Jeżeli strona nie jest użyteczna, wzbudza w nas frustrację, to jaka jest szansa, że na nią wrócimy? Niewielka.
Ewa: Tym bardziej że konkurencja w Internecie jest naprawdę duża i wystarczy tylko wcisnąć przycisk „Wstecz” i wejść na pierwszą lepszą stronę, która się pojawi. Parę minut później już nie pamiętamy, że byliśmy na tej stronie, na której nie było nam przyjemnie.
Marzena: Dokładnie tak.
UX na stronie copywritera – 3 rzeczy, które możesz poprawić
Ewa: Marzena, podsumujmy to, o czym rozmawiałyśmy do tej pory. Spójrzmy na to od praktycznej strony. Tak, żeby nasi słuchacze mogli sobie coś konkretnego wziąć z tego nagrania i zastosować nawet już.
Po pierwsze: UX to coś, co każdy, kto ma stronę internetową, powinien wdrożyć. Gdybyś miała słuchającym nas copywriterom dać 3 rady — co mogą poprawić na swoich stronach, żeby klienci wprost palili się do współpracy.
Marzena: Jeśli miałabym powiedzieć o takich 3 najważniejszych cechach strony internetowej pod kątem UX-a, pierwsza rzecz, którą warto sprawdzić, to czy strona dobrze wyświetla się na urządzeniach mobilnych. Współcześnie trend główny jest taki, że z Internetu korzystamy przede wszystkim na urządzaniach mobilnych. Dobrze, żeby nasza strona dobrze się na takich urządzeniach prezentowała.
Druga rzecz to to, aby typowe elementy na stronie współgrały z pewnym standardem. Użytkownicy, kiedy korzystają z Internetu, tworzą sobie modele mentalne stron. Uczą się, że typowe elementy na stronach WWW znajdują się w określonych miejscach. Na przykład logo po lewej stronie, menu na górnym pasku. Kiedy trafiają na stronę, na której te standardy są spełnione, użytkownicy czują się komfortowo, nawet jeśli weszli na stronę pierwszy raz. Jeśli na stronie będzie to ułożone inaczej, użytkownicy poczują się zagubieni. Nie będą umieli się odnaleźć.
Trzecia rzecz; zdecydowanie zachęcam do tego, żeby zatroszczyć się o spójność i estetykę całej strony. Nie można przesadzać z ilością różnych fontów, z ilością kolorów. Mówi się o terminie white space – chodzi o to, żeby na stronie było sporo pustego miejsca. Żeby te najważniejsze rzeczy były pogrupowane. Żeby użytkownik nie był przytłoczony nadmiarem. Zatem estetyka i umiar to dobra rada.
To są takie 3 najważniejsze rzeczy, o które warto zadbać.
Ewa: Jak słucham tego wszystkiego, co mówisz, to przypomina mi się taka mała książeczka Steve’a Kruga Nie każ mi myśleć.
Marzena: Tak, oczywiście. To jest w ogóle biblia, jeśli chodzi o UX.
Ewa: Bardzo cienka biblia. Bardzo króciutka. Do przeczytania może nawet w godzinę, ale rzeczywiście to jest dokładnie to, co mówisz. Ta książeczka gasi takie zakusy, żebyśmy byli jacyś super oryginalnie. Żebyśmy mieli na stronie coś zupełnie innego niż wszyscy. Inaczej stworzone menu, przyciski trójkątne, a nie prostokątne, logo na dole, a nie na górze. To nie popłaca. Niestety, oryginalność w Internecie nie popłaca.
Marzena: Tak, tak. Tutaj warto dopowiedzieć o modelach mentalnych, które mają nasi użytkownicy. Kiedy korzystamy z Internetu, to się uczymy, jak działają strony, jak działają aplikacje i tworzymy pewne przyzwyczajenia. Nie lubimy za bardzo tych swoich przyzwyczajeń zmieniać. I dlatego właśnie zbytnia innowacyjność na stronach Internetowych nie zawsze się opłaca.
Czasami jest to rzeczywiście tworzenie koła na nowo. Nie zmieniamy niczego szczególnego, a tylko możemy sfrustrować naszych użytkowników, którzy wchodzą na stronę i nie bardzo wiedzą, jak się po niej poruszać, bo ona zupełnie nie odpowiada tym modelom mentalnym, które już mają w głowie.
UX – gdzie się tego uczyć?
Ewa: Tak, a czytelnik, który nie lubi myśleć, jeżeli zostanie zmuszony do tego myślenia, szukania, gdzie właściwie jest przycisk i o co chodzi z tym logo, to niestety, ale prawdopodobnie długo na tej stronie nie zabawi.
OK, to już wiemy, o co zadbać na stronach WWW. A jeśli chodzi o sam rozwój w kierunku UX. Czy możesz podpowiedzieć naszym słuchaczom, jeżeli jest ktoś, kogo zainteresowałyśmy mam nadzieję UX-em. Co można zrobić, żeby w tę dziedzinę wejść, żeby uczyć się UX writingu, microcopy? Co czytać? Gdzie się uczyć?
Marzena: W pierwszej kolejności mogę polecić blog NN Group. To jest blog twórców UX-a, gdzie można bardzo dużo poczytać o współczesnych badaniach i o tym, jak ten UX się rozwija. Są też rozmaite bootcampy, studia podyplomowe.
W Polsce na szczęście ta dziedzina zaczyna się bardzo ładnie rozwijać. Ona od wielu lat funkcjonuje, ale teraz, kiedy zaczęła się pandemia, kiedy była tak ogromna potrzeba, żeby wszystko przenieść do Internetu, to dla projektowania zgodnie z zasadami UX też rozpoczął się czas bardzo intensywny. Sklepy musiały się przenieść do sieci, strony Internetowe musiały powstawać bardzo szybko. Wcześniej to nie było takie absolutnie niezbędne, żeby sklep, który funkcjonuje w rzeczywistym świecie, koniecznie miał swój analog w cyberświecie. Natomiast teraz jest to absolutnie podstawowe. Dlatego ta dziedzina rzeczywiście się rozwija.
Można się szkolić albo w taki formalny sposób – na bootcampach, na studiach podyplomowych albo po prostu samemu jak najwięcej czytać, szukać. Chociaż mam wrażenie, że trudno jest wtedy znaleźć taki ugruntowany kierunek. User experience design to bardzo szeroka dziedzina i wydaje mi się, że trudno nauczyć się wszystkiego zupełnie samemu z blogów czy różnych nagrań. Choć ma się wiele informacji, to trudno jest złożyć to w konkretną wiedzę.
Ewa: Tak i różne rzeczy można źle zinterpretować, tak jak w każdej dziedzinie właściwie. Oczywiście wiele rzeczy możemy w sieci znaleźć za darmo, natomiast nie mamy tego pełnego obrazu. Poza tym jeżeli wchodzimy w jakąś dziedzinę, to jeszcze nie do końca wiemy, czego właściwie mamy szukać. Trudno nam zweryfikować prawdziwość informacji, które znajdujemy.
Marzena: Dokładnie tak.
Ewa: Marzena, bardzo Ci dziękuję za wszystkie te inspiracje. Mam nadzieję, że udało nam się zainteresować wiele osób.
Powiedz jeszcze na koniec, gdzie można Cię znaleźć i zaprosić do współpracy. I właściwie do jakiej współpracy? W czym możesz pomóc?
Marzena: Można mnie znaleźć na moim profilu LinkedIn, na który serdecznie zapraszam. Jeżeli po tej naszej rozmowie pojawiłyby się jakieś pytania, ktoś poczułby się zainspirowany/zaciekawiony tematem, to można śmiało do mnie pisać.
Także jeżeli ktoś szukałby osoby do prowadzenia procesu projektowego, czy to strony internetowej, czy aplikacji pod kątem UX, to także można do mnie śmiało pisać.
Ewa: Ja oczywiście w opisie tego podcastu podam namiary na Twój profil. Bardzo zachęcam do kontaktu z Marzeną.
Tak jak powiedziałyśmy – tak jak powiedziałaś – UX to jest dziedzina przyszłości. Czasy, kiedy Internet był byle jaki, kiedy właściwie chodziło o to, żeby cokolwiek w nim było, żeby cokolwiek można było przeczytać o firmie, żeby była byle jaka wizytówka, już dawno się skończyły. Duża konkurencja i rozwój technologii, być może też cała ta sytuacja z ostatnich lat, koronawirus, to wszystko napędza rozwój takich rzeczy i warto jednak tymi dziedzinami się interesować.
Warto interesować się tym, żeby nasza strona wyglądała dobrze nie tylko pod względem treści (jesteśmy w copywriterskim świecie, dlatego mówię o treściach). Layout powinien z tymi treściami ładnie współgrać. Wszystko to powinno naturalnie prowadzić czytelnika od zainteresowania do zakupu i przede wszystkim powinno sprawiać, że ten nasz czytelnik będzie się na tej stronie czuł dobrze.
Marzena: Dokładnie tak. Pięknie to podsumowałaś.
Ewa: Bardzo Ci dziękuję za rozmowę. Za to, że przyjęłaś zaproszenie i za wszystkie cenne rady i inspiracje.
Marzena: Ja również bardzo dziękuję. Dziękuję za zaproszenie i dziękuję też naszym słuchaczom, że spędzili z nami czas.
Ewa: To już wszystko w tym odcinku. Jeśli zainteresował Cię UX, to z serca zachęcam do kontaktu z Marzeną. Zachęcam także — jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś — do subskrybowania podcastu. Nie przegapisz dzięki temu kolejnych ciekawych tematów i ciekawych gości.
Zapraszam Cię także tradycyjnie na stronę tekstowni.pl, gdzie znajdziesz bogatą bazę wiedzy o copywritingu, a także do grupy Tekstowni na FB. Do grupy, w której dzielimy się materiałami i rozmawiamy na tematy związane z pisaniem, copywritingiem, biznesem online. Linki do wszystkich tych miejsc znajdziesz w opisie podcastu.
Mam nadzieję, że będziemy w kontakcie. Do usłyszenia!