To normalne, że na początku masz pod górkę. Nowa droga zawodowa, konkurencja, odpowiedzialność nie tylko za to, co odsyłasz klientowi, lecz także za to, żeby ten klient w ogóle się pojawił — to może być trudne. Ale wiesz co? Być może nie jest trudne aż tak, jak Ci się wydaje.
Przed Tobą 5 najczęstszych problemów początkujących copy. Jeśli i Ty się z nimi zmagasz, podpowiem Ci, co robić. Ale uważaj! Zastanów się, czy rzeczywiście chcesz czytać dalej. Z chwilą, kiedy poznasz rozwiązania, nie będziesz już mieć wymówek. Trzeba będzie działać. Ups! Udźwigniesz?
Nie mam portfolio
To je zrób! No OK, nie miałeś zleceń, ale kto powiedział, że teksty w portfolio mają być pisane dla klientów?
Moi kursanci swoje pierwsze portfolio składają z tekstów napisanych podczas kursu. Mają w nim coś na każdą okazję: i komplet tekstów na WWW, i 2 artykuły na blog, tekst sprzedażowy i opisy produktów. Pokazują to wszystko swoim pierwszym klientom i wiesz co? Nie słyszałam, żeby ktoś kręcił nosem, że te teksty są jakieś nieprawdziwe.
Czujesz, że masz warsztat, a brak Ci jedynie portfolio, które byłoby dowodem Twoich umiejętności? Usiądź i napisz po 1-2 przykłady z każdego rodzaju tekstów, jakie chcesz oferować.
Nie wiem, jak powinno wyglądać portfolio
Odpowiedź jest prosta: powinno być estetyczne i czytelne. Tyle. I naprawdę tyle wystarczy. A jeśli myślisz, że nie wiesz, co dla innych ludzi jest estetyczne, to zdradzę Ci tajemnicę: gusta są różne!
Obawiam się, że trudno Ci będzie dogodzić wszystkim. Jeśli już chcesz próbować, to postaw na klasykę — eleganckie czarne litery na subtelnym białym tle wystarczą, jeżeli sam tekst został zaprojektowany zgodnie ze sztuką.
Nie ma jedynego słusznego sposobu na portfolio, jest za to wiele możliwości:
- portfolio w Wordzie lub PDF — kilka tekstów, które przesyłasz klientowi na życzenie lub udostępniasz w Internecie;
- portfolio na dysku Google, do którego dajesz link;
- portfolio w specjalnej zakładce na Twojej stronie WWW lub na blogu;
- blog jako portfolio.
Co w tym portfolio powinno być?
Jeśli je udostępniasz w sieci — zamieść w nim po 1-2 rodzaje tekstów ze wszystkich tych, jakie chcesz pisać dla klientów.
Gdy klient zainteresowany konkretnym rodzajem tekstu (np. na stronę internetową) prosi Cię o pokazanie przykładów Twojej twórczości, najlepiej prześlij mu tekst jak najbardziej zbliżony do tego, o jaki mu chodzi, a więc na WWW i z możliwie podobnej branży. W tym przypadku nie ma potrzeby wysyłania kompletu różnych treści. Byłoby to tak, jakby sprzedawczyni w sklepie zapytana o kurtki pokazała Ci również sukienki i koszulki.
Cd. artykułu pod grafiką >>
Nie mam doświadczenia, a klienci go oczekują
Naprawdę klienci oczekują? I bez doświadczenia ani rusz? Hmm… Ciekawe, skąd w takim razie na rynku tylu freelancerów różnej maści. Przecież każdy kiedyś zaczynał bez doświadczenia!
Z moich obserwacji wynika, że w copywriterskim fachu od CV ważniejsze są umiejętności. Najczęściej w ogóle nie musisz się chwalić tym, gdzie do tej pory pracowałeś (no, chyba że aplikujesz ambitnie do agencji kreatywnej na stanowisko senior copywritera, to OK). Ważniejsze jest to, co potrafisz (czyt. jakość Twoich tekstów), i to, jak potrafisz sprzedać swoje usługi.
Jest duża konkurencja
Świetnie! Skoro jest konkurencja, to znaczy, że jest popyt na takie usługi (potwierdzam: jest). Problem w tym, że nie wiesz, jak się przez tę konkurencję przebić, co?
Zacznijmy od tego, że konkurencja konkurencji nierówna. Duża część osób mianujących się copywriterami, a nawet figurujących na takich portalach jak Oferia jako eksperci (bo lata doświadczenia), to ludzie, którzy pewnego dnia postanowili zarabiać na pisaniu, znaleźli klienta i myślą, że hula. Nie mają pojęcia ani o webwritingu, ani o dobrym stylu, ani o podstawach marketingu i nie potrzebują tej wiedzy. Klepią znaki ze spacjami na czas, piszą teksty zamawiane jako słabe (no i słabo na tym zarabiają, ale o tym za chwilkę).
Parę oczek wyżej są freelancerzy, którzy mają warsztat i wciąż się kształcą, żeby wyszlifować go jeszcze bardziej. Zarabiają kilkadziesiąt złotych za 1000 znaków ze spacjami (o ile w ogóle rozliczają się na znaki) i… uwierzysz? Na brak klientów na ogół nie narzekają.
Grupa trzecia to starzy wyjadacze, którzy lata przepracowali w agencjach i o reklamie, o pisaniu marketingowym wiedzą wszystko. Mają umiejętności, jakich nigdy nie będzie miała osoba, która od zawsze działała na własną rękę.
W której grupie jesteś?
Domyślam się, że ostatnia grupa jest Ci obca — gdybyś się do niej zaliczał, zapewne nie czytałbyś tego tekstu.
Jeśli należysz do grupy drugiej i jesteś naprawdę dobry w tym, co robisz, to myślę, że nie musisz się bać. Skuteczny copy znajdzie klientów, którzy nie tylko z nim zostaną, lecz także przyślą mu kolejnych chętnych. Powiem więcej: znajdzie ich całkiem szybko — moi absolwenci już w ciągu pierwszego roku po ukończeniu kursu dochodzą nierzadko do poziomu, kiedy to przestają zabiegać o nowe zlecenia, bo nie mają mocy przerobowych.
Jeżeli jesteś w grupie pierwszej… no cóż. Mogę doradzić tyle: albo ćwicz bicepsy, żebyś miał się czym przepychać przez tłum, albo zrób coś, żeby wskoczyć parę oczek wyżej.
Na portalach dla freelancerów są strasznie niskie stawki
A musisz szukać zleceń na portalach dla freelancerów? Jest mnóstwo innych sposobów pozyskiwania klientów. Możesz na przykład:
- rozwijać własną stronę WWW i ściągać na nią ruch;
- odpowiadać na ogłoszenia w zwykłych serwisach ogłoszeniowych;
- działać w mediach społecznościowych (dzielić się wiedzą i odpowiadać na ogłoszenia zamieszczane w grupach biznesowych);
- samodzielnie pozyskiwać klientów — szukać firm/sklepów, których strony bardzo potrzebują lepszych tekstów;
- odzywać się do agencji marketingowych i proponować im swoje usługi;
- zainwestować w płatną reklamę w Google albo na FB.
Pamiętaj jednak, że za wyższymi stawkami powinna iść wyższa jakość. Jeśli czujesz, że możesz ją zaproponować, działaj. Jeśli nie — wróć do końcówki poprzedniego punktu.
***
Wszystko jest trudne, zanim stanie się łatwe. Mam nadzieję, że moje podpowiedzi pomogą Ci zrobić choćby malutki krok w kierunku tego etapu, kiedy to patrzysz za siebie i uśmiechasz się na myśl, że takie drobnostki zaprzątały Ci głowę.
A może nie znalazłeś w tekście odpowiedzi na pytanie, które Cię męczy? Podrzuć je nam. Kto wie, może wkrótce napiszę post typu Q&A albo nawet przygotuję cały tekst specjalnie dla Ciebie?