W Internecie sprzedaje tekst, ale tekst nie działa w próżni. Nawet najlepszy straci na skuteczności w otoczeniu mdłej grafiki. I w drugą stronę — słabszy można nieco „podrasować” dobrymi zdjęciami. Zobacz, jak te zdjęcia dobierać, żeby podnieść skuteczność strony nawet o 95%.
Muszę Ci się do czegoś przyznać. Do ostatniego minikursu szukałam odpowiedniego zdjęcia… przez 3 dni! Szukałam zdjęcia zwyczajnej kobiety — eleganckiej, ale na luzie. Koniecznie uśmiechniętej. Bo doświadczenie — moje błędy i wrażenia z innych stron, które odwiedzam — nauczyło mnie już, że to, co/kogo widzę, w dużym stopniu decyduje o moim odbiorze całego przedsięwzięcia.
Ostatnio znalazłam kilka badań, które tę intuicję potwierdziły. Chcę się z Tobą podzielić wnioskami z nich. Ku przestrodze, na zachętę i po to wreszcie, żebyś sam nie sabotował swoich wysiłków tak (pozornie) marginalną sprawą jak dobór grafiki.
Ludzie lubią ludzi
Wiesz, że drobna zmiana — zamiana zdjęć przedmiotów na zdjęcia ludzi, może zwiększyć konwersję (czyli skuteczność) strony o 95%? Taki wynik osiągnęła internetowa galeria Medalia Art, która przeprowadziła test A/B, czyli taki eksperyment, w którym przygotowuje się 2 wersje strony i wyświetla się internautom losową.
Okazało się, że kiedy na stronie pokazywano dzieła sztuki (a więc produkty, którymi teoretycznie powinni być zainteresowani odwiedzający), współczynnik konwersji wyniósł 8,8% — a więc mniej więcej 9 osób na 100 odwiedzających wykonywało czynność, na której zależało właścicielom witryny. Kiedy jednak zdjęcia obrazów zastąpiono prawdziwymi zdjęciami artystów, współczynnik konwersji wzrósł do 17,2%!
Dlaczego? Być może rację ma Jason Thompson, autor innego eksperymentu, który dał podobne wyniki:
Ludzie chcą emocjonalnie łączyć się z innymi ludźmi, a zdjęcie sprawia, że to emocjonalne połączenie jest o wiele łatwiejsze.
Ludzie lubią ludzi, ale… tylko PRAWDZIWYCH!
Słyszałeś o ślepocie banerowej? Wszechobecna reklama tak nas „wychowała”, że mamy (pardon!) w głębokim poważaniu wszystko, co choćby przypomina reklamę.
Instytut Nielsena, który od lat (żeby nie powiedzieć: od dziesięcioleci!) bada zachowanie ludzi w sieci, już to wszystko sprawdził. Naukowcy porównali reakcje internautów na różne rodzaje zdjęć i zauważyli, że liczy się nie tylko to, żeby na fotkach pojawiali się ludzie. Ważne, żeby ci ludzie byli prawdziwi!
No dobra, pewnie uśmiechasz się drwiąco i myślisz sobie „A jacy to są ludzie nieprawdziwi”, co?
Umówmy się, że potrzeby tego tekstu „nieprawdziwymi ludźmi” nazywam tych ze zdjęć stockowych, wymuskanych, upozowanych. Ludzie prawdziwi to ci, którzy mają czasem pieprzyk, za długi nos, za wysokie czoło albo mocno przerzedzoną czuprynę. Są doskonale niedoskonali. Właśnie takich (jako internauci) naprawdę lubimy.
Dalej:
Lepsze są zdjęcia pojedynczych osób niż zdjęcia (prawdziwej nawet) grupy.
Do tego wniosku Instytut Nielsena doszedł, analizując m.in. reakcje na fotografię zdobiącą stronę Uniwersytetu Oxford. Duże zdjęcie przedstawiające prawdziwych studentów w auli zostało kompletnie zignorowane przez osoby zaglądające na stronę.
Dobre zdjęcia produktów nie są złe
No OK, ale co zrobić, jeśli np. masz sklep internetowy i akurat nie sprzedajesz w nim ludzi ?, a klienci, którzy wystawiają opinie, jakoś nie wrzucają przy okazji swoich fotek?
Proste: dopieść zdjęcia produktów. Naukowcy już zbadali, co i jak. Mają dla Ciebie następujące podpowiedzi:
- Dbaj o to, żeby zdjęcia były dobrej jakości, bo złe zwiększają współczynnik odrzuceń (czyli sprawiają, że wielu odwiedzających nie chce przejść dalej, kliknąć, wykonać jakiejkolwiek akcji; czują się zniechęceni i opuszczają stronę).
- Postaw na interaktywność. Postaraj się, żeby było tak jak w prawdziwym sklepie, gdzie można zobaczyć produkt z bliska i obejrzeć z każdej strony. Doświadczenia innych firm pokazują, że warto. Np. mall.cz zwiększył sprzedaż o 9,46%, kiedy pozwolił internautom oglądać produkty w zbliżeniu. Z kolei sklep duematernity.com podniósł konwersję o 27%, kiedy dał możliwość wirtualnego przyglądania się produktom z każdej strony.
- Pokaż produkt w kontekście — takie jest życzenie 78% kupujących w Internecie, jeśli wierzyć badaniom przeprowadzonym przez BigCommerce. Ludzie chcą widzieć, jak mogliby wykorzystać produkt w swoim życiu — lubią popatrzeć sobie na stylizacje z użyciem biżuterii, nad którą się zastanawiają, na wnętrza, w których króluje upatrzona przez nich szafa itd.
Jedno jest pewne: porządne zdjęcie ma znaczenie. Wzbudza emocje, pozwala użytkownikowi „poczuć” produkt lub zaufać osobie, która go sprzedaje. Ale pamiętaj, że obraz to nie wszystko. Kiedy w grę wchodzi wydawanie pieniędzy, klienci potrzebują nie tylko emocji, ale i konkretnych informacji.
Jak je sprawnie i wprawnie przekazać? Jak nie podpaść swoimi komunikatami pod znieczulicę reklamową? Jak delikatnie, ale konsekwentnie prowadzić internautę od zainteresowania do zakupu?
Chętnie Cię tego wszystkiego nauczę.
A wiesz, że nawet zwróciłam uwagę na zdjęcie tej blondynki na minikursie? Przykuła moją uwagę i zaczęłam się zastanawiać, skąd Ty bierzesz tyle nieprzerysowanych, ale idealnie dobranych postaci do ilustracji swoich tekstów. No i proszę, właśnie o tym napisałaś 🙂
Asiu, szukam mozolnie. Fajnie, że trafiłam z tym zdjęciem 🙂