Słowo ma moc. Nie tylko dlatego. że wpływa na postawy i działania czytających. Zmienia także życie tych, którzy odkrywają dla siebie jego możliwości. Zobacz, jak przygoda z copywritingiem obudziła uśpione marzenia Agnieszki i co zmieniła w jej biznesie.
Jesteś wirtualną asystentką, która postanowiła zostać także copywriterką. Skąd pomysł na takie połączenie?
Wirtualna asystentka to – według mnie – dyrygent orkiestry. Powinna umieć zgrać ze sobą wiele dziedzin i znaleźć ich wspólne mianowniki. Właśnie jednym z nich jest dla mnie copywriting. Moja praca dla klientów dzieje się niemal w 100% on-line. A słowo pisane w świecie on-line to najpopularniejszy sposób przekazu. Pojawia się zawsze i wszędzie. Obok grafiki na Facebooku widzimy opis. Pod zdjęciem na Instagramie kolejny opis, a pod filmem na YouTubie znów opis. Wiele osób, przeglądając social media, oglądając w nich filmy, w międzyczasie przechodzi ciut pod nie i rozwija opis. Dlatego mamy tylko chwilę, żeby zwrócić czyjąś uwagę i zachęcić do działania. Przekierować na stronę internetową, do sklepu czy zapisu na newsletter.
Zakładam, że jako wirtualna asystentka jestem pomocą i ułatwieniem dla moich klientów. Copywriting z kolei jest ułatwieniem dla mnie. Wykorzystuję go codziennie.
Jak wyglądała Twoja droga do copywritingu?
Tutaj muszę sięgnąć pamięcią daleko wstecz… Pamiętam lekcje języka polskiego w 4. klasie szkoły podstawowej. Moja nauczycielka zaangażowała całą klasę do stworzenia własnej biblioteki. Oczywiście było to zadanie domowe, w ramach którego każdy miał przygotować samodzielnie książkę. Ale taką napisaną przez siebie. Wtedy pierwszy raz w życiu poczułam się jak delfin w Oceanie! Tego samego dnia moja książka była gotowa. Ta pierwsza, bo ostatecznie napisałam, zredagowałem, przeprowadziłam korektę, zilustrowałam, złożyłam i wydałam… kilkanaście. Był to wtedy, jak na 10-letnią Agę, świetnie zorganizowany selfpublishing.
To doświadczenie sprawiło, że stałam się bardzo kreatywna. Pisanie wypracowań było moim ulubionym zadaniem w szkole. Po maturze trochę to umarło, ale wróciło podczas pisania moich „naukowych książek”, jak nazywam prace licencjacką i magisterską na kierunku finanse i rachunkowość. Była to dla mnie najprzyjemniejsza część studiów.
W kolejnych latach weszłam w blogosferę. Pisanie blogów sprawiało i nadal sprawia, że czuję duży przypływ pisarskiej weny. Dopiero chęć zmiany skierowała moje zainteresowanie na wirtualną asystę. To przez nią szukałam wiedzy i zainteresowałam się copywritingiem. Przeczytam kilka książek, w tym Biblię copywritingu Dariusza Puzyrkiewicza. Do dzisiaj mam tę książkę i wracam do niej regularnie.
Brałam także udział w krótkich warsztatach on-line, na których się nauczyłam, jak powinien wyglądać rasowy blogpost.
Jednak dopiero ukończenie z egzaminem rocznego kursu Wirtualna asystentka od Poli Sobczyk z BrandAssist było największym moim motorem do rozwoju. Właśnie w nim Pola przygotowała jeden moduł na temat copywritingu. Jest to taki smaczek i wprowadzenie w temat. Tym tylko rozbudziła we mnie jeszcze większe zainteresowanie.
Pamiętam, jak około rok temu na Twojej stronie, Ewo, tekstowni.pl, pojawiła się zajawka kursu na copywritera. Przyznam się, że od razu zapisałam się do grona zainteresowanych i nałogowo, co kilka dni, sprawdzałam czy już coś więcej wiadomo o kursie. Gdy się pojawił, skakałam z radości i w przedsprzedaży był już mój!
Było warto kończyć te kursy? Wpłynęły jakoś na Twoją działalność?
Tak! Wiele zadań wykonuje nie tylko szybciej, ale bardziej jakościowo. Piszę więcej i częściej. Wiadomo, że praktyka czyni mistrza. Myślę, że nie ma nic lepszego niż rzucenie się od razu na głęboką wodę.
Każdy kurs i każda przeczytana książka tworzy moje know how i unikalny styl. Choć uważam, że to zależy od tego, jak podchodzimy do samokształcenia i własnego rozwoju w różnych dziedzinach. Ja na przykład każdą nową rzecz muszę przerobić na swoje myślenie, które często jest odmienne od większości ludzi. Chodzi mi o to, że widzę więcej szczegółów, drobnostek, które mogą wiele zmienić w danym zadaniu czy projekcie.
Zwłaszcza kurs Zostań copywriterem dał mi pożądanego kopniaka do działania! Rozszerzyłam ofertę i weszłam w dość mocno w copy. Aktualnie piszę regularnie na kilka blogów moich klientów. Cały proces pracy nad tekstami ułatwiają mi narzędzia, które poznałam z kursów i książek. O większości z nich nie miałam pojęcia, że w ogóle istnieją.
Dziękuję z całego serca temu komuś, kto wymyślił kursy on-line! Jestem od nich uzależniona. Uwielbiam tę formę nauki.
Pięknie o tym wszystkim mówisz. Widać, że nie jesteś osobą, która „ćpa wiedzę”. Czerpiesz z kursów garściami. A może było w tych wszystkich szkoleniach coś szczególnie dla Ciebie cennego – jakaś jedna rada, jedna lekcja?
W każdym kursie czy książce znalazłam jakąś nowość. Coś, czego wcześniej nie wiedziałam. Najbardziej cenne są dla mnie poznane narzędzia wspierające pracę copywritera. Skrzętnie je zbieram i rozpracowuje, tworząc przy tym świetny projekt „narzędzi” dla wirtualnych asystentek. Planuję wydać interaktywnego e-booka, który ułatwi pracę wirtualnym asystentkom. Pokażę w nim konkrety i przeprowadzę przez szereg narzędzi, aplikacji, podzielonych tematycznie – zadaniowo. Według mnie copywriting to mocne narzędzie samo w sobie, a w publikacji chcę przedstawić kilka świetnych rzeczy także z nim związanych. Takie moje copywriterskie must have.
Wszystko dlatego, że – jak już wspominałam – copy to najlepszy kumpel wirtualnych asystentek. Ja, podobnie jak wiele innych asystentek, tworzę treści do social mediów swoich klientów. Tam dobre copy to podstawa! Muszę umieć sprzedać słowem.
A jedna rada czy lekcja?! Hm… Tutaj na myśl w pierwszej kolejności przychodzą mi słowa kluczowe. Czyli wypracowanie własnego systemu ich wyszukiwania i wprowadzania w tekst. W pisaniu do internetu, jest to niezwykle istotne.
Dobry copywriter musi umieć nakarmić wiecznie głodnego bota Google. Początkowo sprawiało mi trudność wstrzelenie się w jego gusta. Teraz nie mam z tym problemu, ale wymagało to ode mnie czasu, zmian i nauki.
Świetną rzeczą w Twoim kursie Zostań copywriterem jest właśnie warsztat. Praca i omówienie teorii na żywym organizmie. To jest tak proste, a jednocześnie tak genialne.
Bardzo miło mi słyszeć, że kurs procentuje. Ale cały czas tak się zastanawiam: skończyć kurs copywritingu to jedno. Przekonać ludzi, że można Ci zaufać – to drugie. Wielu początkujących copywriterów ma z tym problem. W jaki sposób Ty pozyskałaś pierwszego klienta na copywriting?
Pierwszymi klientami byli moi dotychczasowi klienci. Zaraz po ukończeniu kursu na copywritera wysłałam im informację o rozszerzeniu oferty. Później już oni sami mnie polecali. Aktualnie mam kilka regularnych współprac. Piszę teksty na blogi, do ofert sprzedażowych, opisy produktów dla sklepów internetowych. Natomiast jeden z klientów sam zauważył, że coś się zmieniło w moim stylu pisania. Zajmowałam się wówczas jedynie tworzeniem grafik i treści w ramach wpisów na jego firmowym fanpage’u. Teraz moje zadania to także content na stronę internetową z blogiem, oferty sprzedażowe, ulotki, katalogi produktowe.
Wspaniale. Jednym słowem: nie potrzeba żadnych sztuczek, porządne umiejętności bronią się same. A jak klienci oceniają Twoje teksty? Masz jakieś informacje zwrotne?
Zawsze każdego klienta proszę o feedback. Po prostu jestem ciekawa, jak ludzie odbierają moje teksty. Miałam raz sytuację, że klientka, po przeczytaniu tekstu była w szoku, jak ugryzłam temat i jak bardzo wczułam się w jej myśli. Inny klient dzięki krótkim opisom postów na Facebooku poprosił o rozszerzenie współpracy.
Dotychczas wszystkie moje teksty każdy klient opublikował bez żadnych zmian czy poprawek. Ilość odpowiedzi czytelników pod nimi, także daje mi znać, że jest OK. Tak, tylko OK, bo jednak zawsze może być lepiej i cały czas doskonalę mój warsztat.
A Ty sama z czego (jeśli chodzi o copy) jesteś szczególnie dumna?
Lubię każdy tekst, który napisałam. Rzadko, ale zdarza mi się „nie czuć” zapisanych słów. Wtedy otwieram nowy dokument i piszę raz jeszcze.
Jeśli mam tutaj podać konkretne teksty, to mam taki jeden ulubiony. Napisałam go już jako copywriter, ale jako totalny „świeżak”. Tekst o bliskiej mi pracy zdalnej, który był jednym z ćwiczeń w ramach kursu Zostań copywriterem. Opublikowałam go nawet na moim blogu (https://worqassist.com/jak-przejsc-z-etatu-na-prace-zdalna/).
Od tamtej pory napisałam już mnóstwo tekstów. Chyba ponad 1000 postów do social mediów. Na tych ostatnich skupiam się głównie w mojej pracy. Piszę ich tyle dla klientów, a dla siebie nie mam czasu! Jednak biorę się za siebie, żeby temu zaradzić i wprowadziłam na moim malutkim fanpage’u poniedziałkową serię motywacyjną. Fajny cytat z moim komentarzem. Swoją drogą zapraszam w to miejsce i proszę – kliknij „Lubię to” (https://facebook.com/worqAssist/).
Gdybyś miała dać jedną radę osobom, które myślą o karierze copy – co by to było?
Zacznij pisać. Często tylko tyle wystarczy. Jeśli kiedyś było to dla Ciebie łatwe, idź w to znów. Każdy tekst to ćwiczenie Twojego warsztatu. Rozwijaj go i twórz teksty.
Gdzie można Cię spotkać i zaprosić do współpracy?
Od prawie 1,5 roku tworzę własną markę worqAssist Wirtualna Asystentka. Choć początkowo tego nie zakładałam, moim konikiem stały się social media oraz popularny WordPress z WooCommercem.
Budowa strony internetowej to także copywriting, dlatego moi klienci dostają full opcję. Jest to dla nich wygodne, że jedna osoba może zrobić szereg różnych zadań. Od tych technicznych, poprzez grafiki, identyfikację wizualną, po copy na stronie WWW i materiałach promocyjnych marki.
Moim głównym miejscem w sieci jest strona internetowa worqAssist.com. Możemy się spotkać również na Facebooku i Instagramie, a także podczas konsultacji. Prowadzę je on-line dla osób poszukujących nowych rozwiązań i pomysłów dla swoich biznesów oraz dla początkujących wirtualnych asystentek.
Dzielę się nie tylko wiedzą, ale też milionem pomysłów, które każdej minuty przebiegają po moich myślach. Depczą czasem tak mocno, że muszę je wyrzucać na papier, szczegółowo zaplanować i realizować. Jeśli czytasz nasz wywiad z Ewą i chcesz to sprawdzić, zapraszam! Porozmawiajmy.
Ja również zachęcam do rozmowy z Agnieszką – na pewno będzie co najmniej równie energetycznie jak podczas naszego spotkania.
Dziękuję Ci, Agnieszko, że zechciałaś się podzielić swoimi przemyśleniami i sukcesami. Trzymam kciuki za ciąg dalszy!
,,Zacznij pisać. Często tylko tyle wystarczy. Jeśli kiedyś było to dla Ciebie łatwe, idź w to znów.”
Te słowa we mnie uderzyły, bo właśnie tę sytuacje mam teraz. Wróciłam do pisania po kilku latach. Nie sądziłam, że tak mi tego brakowało. Dlatego tym bardziej widzę dla siebie motywację.