Znasz już psujnika bełkotka, nadętnika pospolitego, motacza wkręcalnika i 7 innych gatunków. Czas na ostatnią czwórkę. Dowiedz się, jakie jeszcze podstępne istoty czyhają, by wkraść się do tekstów, zdeformować je i ośmieszyć. I pamiętaj! Choć to ostatni odcinek leksykonu, lista szkodników nie jest kompletna. Czuwaj, czytaj i pytaj, bo szkodniki nie śpią. W każdej chwili mogą zaatakować także Twoją twórczość!
Przynudzacz gawędziarz (Verba amet)
Gatunek z rodziny pustosłownych (Loqui aliquid). Działa podstępnie: usypia czujność piszącego, a następnie wdziera się do tekstu. Pozornie nie powoduje większych szkód, w rzeczywistości jednak odbiera treści oryginalność i nadaje jej posmak waty. Przejawia się występowaniem ogranych wyrażeń, takich jak: piękna jak róża, kocham na zabój, uparty jak osioł, przeczytałem od deski do deski, ognisko domowe; w tekstach biznesowych są to np. pasja, w związku z dynamicznym rozwojem, profesjonalny, kompleksowy, jakość, najlepszy wybór, sprostać najwyższym wymaganiom.
W praktyce wygląda na przykład tak:
Jesteśmy firmą świadczącą profesjonalne usługi w zakresie kompleksowego czyszczenia obuwia. Działamy na rynku od 2008 roku. Zależy nam przede wszystkim na zadowoleniu Klientów z zamówionych u nas usług. Naszym największym atutem jest dbałość o szczegóły i indywidualne podejście. Nasz zespół najwyższej klasy specjalistów w swojej dziedzinie sprosta każdym oczekiwaniom, mając na uwadze przede wszystkim czystość powierzonego nam obuwia.
Jak sobie z nim poradzisz?
Przeczytaj swój tekst i podkreśl słowa i zestawienia słów, które są często (zbyt często!) używane – utarte porównania, związki frazeologiczne i inne wyrazy tak zużyte, że usypiające czytelnika. Wyrzuć je. Jeżeli tekst nadmiernie się skurczy, wstaw na miejsce usuniętych wyrażeń słowa i porównywania oryginalne, oddziałujące na wyobraźnię (no wiem, że łatwo powiedzieć ;)).
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Verba amet wyglądałby na przykład tak:
Czyścimy buty już od 2008 roku, więc świetnie się na tym znamy. Jeśli pozwolisz, żebyśmy zadbali i o Twoje pantofle, zajmiemy się nimi jak niemowlakiem – delikatnie wytrzemy, a potem przemyjemy kosmetykami dobranymi do tworzywa, z jakich zostały wykonane. Dopieścimy nosek i obcasy. Będziesz dumny!
Jak to mówią: geniusz tkwi w prostocie.
Bredniarz przemądrzalnik (Dicatur incomprehensibilis)
Gatunek z rodziny zarozumialców (Insanabilis superbia). Jeden z tych, które żywią się pozorami, błędnymi przekonaniami i klątwą wiedzy, czyli nieumiejętnością wyobrażenia sobie, że czytelnicy mogą nie zrozumieć czegoś, co dla autora tekstu jest oczywiste. Jego działanie można poznać po obecności w tekście słów, które – choć znane wielbicielom tematu – nic nie mówią ludziom spoza branży.
W praktyce wygląda na przykład tak:
Naszymi kompetencjami marketingowymi i nieszablonowym myśleniem wspieramy w drodze do celów biznesowych i podnosimy skuteczność działań marketingowych i sprzedażowych. Tworzymy spójną strategię opartą na komunikacji zintegrowanej i interaktywnej. W odważny sposób łączymy typowe działania ATL-owe i BTL-owe z nowoczesnym marketingiem non standard i nowymi mediami – organizujemy m.in. ambienty, działania typu guerilla, wykorzystujemy multimedia i content marketing.
Jak sobie z nim poradzisz?
Jeśli nie możesz sobie wyobrazić, że Twój odbiorca nie zna któregokolwiek z użytych przez Ciebie słów, daj swój tekst do przeczytania osobie kompletnie niezwiązanej z tym, co robisz. Najlepiej niech to będzie ktoś młodszy albo właśnie dużo starszy. Poproś swojego recenzenta, żeby podkreślił wyrazy, których nie zna, a potem wymień je na takie, które będą dla niego zrozumiałe.
Jeśli wiesz, że Twoja twórczość to podatny grunt dla Dicatur incomprehensibilis, zmień swoje podejście do pisania. Następnym razem, zanim zasiądziesz do tworzenia tekstu, wyobraź sobie, że piszesz go dla dziecka. Używaj takich słów, które wyobrażonemu odbiorcy nie sprawią problemu.
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Dicatur incomprehensibilis wyglądałby na przykład tak:
O marketingu wiemy wszystko. Ta wiedza w połączeniu z nieszablonowym myśleniem sprawia, że opracowujemy dla firm działania, które przyciągają klientów i pomnażają zyski. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Przygotowujemy zarówno tradycyjne kampanie reklamowe, jak i niestandardowe promocje.
Tak bardziej po ludzku, nie?
Anonimek tchórzliwy (Nulla entitas)
Gatunek z rodziny flakowców olejowatych (Tripe cum oleo). Przejawia się występowaniem rzeczowników odczasownikowych oraz czasowników w stronie biernej – nazywających czynności wykonywane przez nieokreślone bliżej podmioty. Wynika z braku pewności siebie autora, połączonej z przesiąknięciem żargonem administracyjnym.
W praktyce wygląda na przykład tak:
Stwierdzono, iż czytanie to bardzo rozwijająca czynność. Dzięki czytaniu możliwe jest poszerzenie zasobu słownictwa, a także rozwijanie wyobraźni. Czytanie to także nauka myślenia. Zmuszenie mózgu do aktywności skutkuje powstawaniem nowych połączeń neuronów. To z kolei owocuje poprawą koncentracji, lepszym kojarzeniem i usprawnieniem pamięci.
Jak sobie z nim poradzisz?
Jak zawsze zacznij od przeczytania tekstu po jego napisaniu. Podkreśl wszystkie rzeczowniki odczasownikowe (np. czytanie, mówienie, robienie). Na kolorowo zaznacz zdania w stronie biernej (czyli te z orzeczeniami w rodzaju jest zrobione zamiast robi). I teraz do dzieła. Postaw sobie ambitny cel wytępienia wszystkiego, co załapało się na kolor lub podkreślenie. Umów się ze sobą, że zrobisz, co w Twojej mocy, by uniknąć czasowników mieć i być. I dotrzymaj słowa.
Przytoczony wyżej tekst po oczyszczeniu z Nulla entitas mógłby wyglądać na przykład tak:
Czy wiesz, ile możesz zyskać dzięki czytaniu książek? Czytając, poszerzasz zasób słownictwa i rozwijasz wyobraźnię. Usprawniasz także swoje procesy myślowe, bo w mózgu zmuszonym do aktywności tworzą się nowe połączenia neuronów. Wszystko to sprawia, że lepiej się koncentrujesz, sprawniej kojarzysz, a ludzie zaczynają ci zazdrościć świetnej pamięci.
Trochę bardziej dynamicznie, prawda?
Wkurzalnica niepoprawna (Nihil editionum)
Gatunek z rodziny flejtuchowatych (Liber iocatur). Bywa mylony z podstępnikiem literowcem (Innocens error), winnym drobnych literówek pozostałych w tekście mimo najlepszych chęci i starań autora. Nihil editionum to jednak znacznie groźniejsza istota – królowa matka wszelkich szkodników widywanych w opublikowanych tekstach i najczęstszy powód zniecierpliwienia czytelników, prowadzący do zarzucenia lektury.
Szkodnik ten żywi się lenistwem, niszczycielskimi zapędami korektorskimi edytora tekstów, poczuciem wszechwiedzy autora lub niechęcią tegoż do inwestowania we własną twórczość.
W praktyce wygląda np. tak:
Mój znajomy jest żonaty z dwójką dzieci i psem. Na ogół to odpowiedzialny człowiek, ale raz zachował się nie odpowiedzialnie. Pewnego dnia odwiózł swoją curie do szkoły mimo, że była ona chora. Nie mówiąc nic pani dziewczynka została tam i bawiła się , z innymi dziećmi. Sutki były groźne dla jaj przyjacieli z, którym się bawiła, tego dnia. Kilkoro zachorowawszy, jeden chłopiec chorował dłgo. Mój znajomy miał wyrzuty siemienia.
Jak sobie z nią poradzisz?
Rada jest prosta: nie wierz sobie. Choćbyś nie wiem jak bardzo był przekonany o przytomności umysłu, jaką miałeś podczas pisania, odłóż tekst na jakiś czas, a potem przeczytaj. I daj komuś do przeczytania, bo co dwie pary oczu, to nie jedna. Przeciętny czytelnik wyłapie oczywiste usterki – literówki, „zjedzone” lub pomylone wyrazy, błędy ortograficzne. A jeśli chcesz, by Twój tekst wskoczył na wyższy poziom, poproś o pomoc profesjonalnego redaktora.
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Nihil editionum wygląda tak:
Mój znajomy ma żonę, dwoje dzieci i psa. Jest rozsądnym człowiekiem, raz jednak zachował się niezbyt odpowiedzialnie. Zawiózł swoją córkę do szkoły, mimo że dziewczynka była chora. Zostawił Agatkę w świetlicy i pozwolił, by bawiła się z innymi dziećmi. Miało to poważne skutki dla przyjaciół dziewczynki. Kilkoro z nich się zaraziło, jeden chłopiec chorował dość długo. Dowiedziawszy się o tym, mój znajomy miał wyrzuty sumienia.
I wiadomo, o co chodzi.
***
Wszystkie cytowane przykłady działalności szkodników tekstowych zostały wymyślone na potrzeby niniejszego posta. Podobieństwo do prawdziwych wytworów ludzkiej myśli i klawiatury jest jednak nieprzypadkowe, wynika bowiem z doświadczeń redaktorskich autorki. Jeśli odnajdujesz w nich podobieństwo do własnych tekstów, poświęć swojej twórczości trochę czasu lub niezwłocznie skontaktuj się z redaktorem, który wie, co robi, bo wytępił szkodniki żerujące na kilkudziesięciu tysiącach stron. Albo porozmawiaj ze mną 😛 .
Super, świetny pomysł! Oj, tych szkodników jest cała kolonia w internetach… A jak wyszukam jakiegoś nieświadomego szkodnika u siebie – wstyd mi tak, że w promieniu kilometra wiedzą 😉
Ewa, nie martw się, że wiedzą. Wielu patrzy i nie widzi ;).
Przynudzacz gawędziarz – tak znam to stworzenie, walczę z lepszym, lub gorszym skutkiem 😉
Skoro znasz, to pół biedy. Gorzej, jak ktoś nie zdaje sobie sprawy z istnienia paskudy i jest przekonany, że jego teksty są bez skazy. A czytelnik kona… 🙁
Ekstra pomysł na tekst! Ponieważ niedawno sama zaczęłam pisać, przeczytałam z ciekawością i uśmiechem na twarzy. Nie wiem, czy nie warto jeszcze dodać słownik pojęć, by przypomnieć, czym jest przymiotnik i przysłówek i po czym je poznać 😉 pozdrawiam i lecę robić autokorektę 😉
Z tymi przymiotnikami i przysłówkami… może to i dobry pomysł 😉 Trzymam kciuki za Twoje działania redaktorskie 🙂
Świetny tekst! W sumie to przeczytałam 3 części. ? Z jednym się nie do końca zgodzę – z charakterystyką przynudzacza gawędziarza. Ten szkodnik czasem wręcz musi się pojawić w poważnych biznesowych tekstach.
Do przykładu działalności opiśnika smęciarza wkradł się chyba jeszcze jakiś przecinkowy wklejak (przecinki pomiędzy przymiotnikami). ?
Dostrzegłam również w wielu tekstach w internecie aktywność wklejnika łączniczka, np. „To duet niesłychanie zawadiacki- róża i jaśmin”. Oj dużo w świecie online tych małych psotników! Sama mam niekiedy z nimi problemy. ? Pozdrawiam!
O wklejaku łączniku (o ile to ten sam ;)) pisałam tu: https://tekstowni.pl/2016/12/08/9-bledow-interpunkcyjnych/. A z tą przecinkową wredotą sprawa jest o tyle skomplikowana, że często kwestia „szkodnictwa” zależy od interpretacji i dostrzeżenia równorzędności określeń bądź jej braku. Zmieniłam kolejność dwóch wyrazów i myślę, że jest OK. Widzisz jeszcze wklejaka (bo chętnie podyskutuję albo się nawrócę ;))? No i jeszcze został nam przynudzacz. Powiem tak: czy ja wiem? Myślę, że słowa, które podałam, to wata – spływają po ludziach jak woda po kaczce. Jeśli biznes ma być szary jak garnitur prezesa, to może i znajdzie się dla nich miejsce, ale jeśli ma się wyróżnić (albo inaczej: jeśli ma się przebić do świadomości normalnych ludzi), to ja bym jednak wypędziła szkodnika.
Świetny tekst, bardzo przydatny! 😀 Jutro doczytam wszystkie poprzednie wpisy.
Nawet mój mąż, który nie ma nic wspólnego z pisaniem, przeczytał z własnej woli wszystkie części. :p
Super! Pozdrowienia dla Męża! 😉
Przykład z niemowlakiem niezwykle obrazowy 🙂 Aczkolwiek ten pierwszy przykład bardzo często można zobaczyć tu i tam.
Właśnie dlatego o nim napisałam! Przez to, że podobne teksty widuje się tu i tam, stały się one bezbarwne. A przecież chcemy się wyróżniać, prawda?
Jak zwykle dobre wskazówki. I bardzo pomysłowe nazwy oraz miłe dla oka grafiki.
Dzięki, Aniu! <3
Świetny tekst! aż się boję teraz zajrzeć do siebie, u mnie cała chmara tego będzie;) dobrze, ze przeczytałam ten tekst teraz, chcę zrobić parę zmian na stronie, na pewno to uwzględnię;) dziękuję!
Dzięki, Marzena! Polecam się na przyszłość 😀
Niektóre są takie przymilne… I kochane:) Jak tu z nimi walczyć, nie mam serca tego robić;)
Pozdrawiam
Odwagi! To są przymilne złośniki – niby słodkie, ale potrafią szkody narobić 😉
Po lekturze tego artykułu zdałam sobie sprawę, że każdy tekst na moim blogu wymaga poprawek. Dziękuję!
Proszę bardzo :).
Przeczytałam wszystkie części. I chyba wiem, skąd wzięły się te szkodniki. Tak kiedyś nas nauczyli pisać w szkole. Wypracowanie musiało być naszpikowane trudnymi wyrazami, a zdania tylko wielokrotnie złożone. Wodolejstwo, pisanie po 5 razy tego samego, powtarzanie wstępu w rozwinięciu, etc.
Niestety, coś w tym jest 🙁