Pamiętasz psujnika bełkotka, nadętnika pospolitego i ich trzech braci? Nawet jeśli poznałeś te paskudy na wylot i do perfekcji opanowałeś sposoby radzenia sobie z nimi, nie możesz czuć się bezpieczny. To dopiero mała część stadka, które czai się między palcami a klawiaturą, by niespostrzeżenie oszpecić, a nawet ośmieszyć Twoje dzieło. Czas zidentyfikować kolejną piątkę. Przeczytaj i bądź czujny! Szkodniki tekstowe nie śpią!
Maślanek maślany (Butyrum butyrum)
Gatunek z rodziny symbiotycznych (Verborum symbiosis). Pasożytuje na rzeczownikach i czasownikach. Przyczepia się do wyrazu, by pozornie dopełnić znaczenie, w rzeczywistości jednak je wykoślawia poprzez powtórzenie pewnej oczywistości. Znane są dwie odmiany tego gatunku:
– pleomaślanek (Butyrum-pleonasm) – przykładowe osobniki: fakt autentyczny, straszna tragedia, małe pudełeczko, definitywny koniec, ostateczny efekt, darmowy prezent, pobieżny rzut oka,
– tautomaślanek (Butyrum-tautologiam) – przykładowe osobniki: wesoły i radosny, wymowny i wiele mówiący, tylko i wyłącznie, piękny i atrakcyjny.
Tekst zaatakowany różnymi odmianami Butyrum butyrum wygląda na przykład tak:
Opowiem wam o autentycznym fakcie z mojego życia. Otóż zaplanowałam na przyszłość, że pozwolę sobie czasem na spontaniczny i nieplanowany wypad w góry. Jako że staram się spełniać i realizować swoje zamiary, w miesiącu lipcu wypełniłam po brzegi walizkę i ruszyłam w drogę. Nie wiedziałam, że czeka mnie niespodziewana przygoda – spotkanie z nieznajomym, którego zobaczę na oczy po raz pierwszy, a który na zawsze definitywnie zmieni moje życie.
Jak sobie z nim poradzisz?
Aby mieć pewność, że Butyrum butyrum nie zagnieździł się w Twoim dziele, odszukaj w tekście czasowniki i rzeczowniki, a następnie przyjrzyj się ich otoczeniu. Zastanów się, czy znaczenia łączących się z nimi przymiotników, przysłówków i rzeczowników nie są wpisane w znaczenie określanego słowa. Jeśli uznasz, że coś jest na rzeczy (bo np. fakt z założenia jest autentyczny, mało kto patrzy uszami, a tylko oznacza to samo co wyłącznie), bezzwłocznie użyj klawisza „backspace”.
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Butyrum butyrum wygląda tak:
Opowiem wam historię z mojego życia. Otóż zaplanowałam, że pozwolę sobie czasem na nieplanowany wypad w góry. Jako że staram się realizować swoje zamiary, w lipcu spakowałam walizkę i ruszyłam w drogę. Nie wiedziałam, że czeka mnie przygoda – spotkanie z nieznajomym, który na zawsze zmieni moje życie.
No wiesz, liczy się jakość, nie ilość.
Niekonsekwentnik deformator (Sine constantia)
Gatunek z rodziny niestosowniaków stylowych (Styli pulmentum). Bardzo chętnie żeruje na nieśmiałości, słabej pamięci lub niedbalstwie autora i bez skrupułów wykorzystuje każdą okazję, by zniszczyć najlepiej zaplanowany tekst. Objawia się niezgodnością form i brakiem konsekwencji w doborze rozwiązań tekstowych. Wywołuje u czytelnika uśmieszek politowania i powoduje niską ocenę profesjonalizmu autora.
W praktyce wygląda na przykład tak:
Witamy Państwa na naszej stronie! Jeśli chcesz zatrudnić doświadczonego copywritera, to dobrze trafiłeś. Piszę nie od dziś i o pisaniu wiem wszystko. Pomożemy państwu zbudować wizerunek eksperta i wybić się na pierwsze miejsce w Google. Nie czekaj! Skontaktuj się z nami już dziś!
Jak sobie z nim poradzisz?
Zdecyduj się. Tak po prostu. Ustal sam ze sobą, w jaki sposób zwracasz się do czytelnika – Państwo czy Ty (a jeśli sam nie wiesz, co wybrać, może ten mój wpis Ci pomoże). Zdecyduj, czy zwroty do czytelnika zapisujesz wielką literą, czy małą. Są ludzie (na ogół podobno ci młodsi), którzy twierdzą, że pisanie wielką literą to skandal ortograficzny, a są i tacy (weterani, ja na przykład), którzy cenią sobie stary dobry szacunek. Wybierz to, z czym Ty czujesz się lepiej.
Ustal też raz na zawsze, „ile Cię jest” – czy jesteś jednoosobowym podmiotem, czy może teamem, i konsekwentnie stosuj lp. lub lm. (Uwaga! Uwaga! Jeśli „jest Ciebie jeden”, to daj spokój z tym robieniem się na korpo. Ludzie to wyczują, naprawdę!).
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Sine constantia wygląda tak:
Witaj na mojej stronie! Jeśli chcesz zatrudnić doświadczonego copywritera, to dobrze trafiłeś. Piszę nie od dziś i o pisaniu wiem wszystko. Pomogę Ci zbudować wizerunek eksperta i wybić się na pierwsze miejsce w Google. Nie czekaj! Skontaktuj się ze mną już dziś!
Proste? Jeśli nie, to skontaktuj się ze mną już dziś 😉
Wielokropiusz natrętek (Excessus multa dots)
Gatunek z rodziny manierycznych (Compulsive punctuation). Występuje najczęściej w tekstach kobiecych, żeruje bowiem na kobiecej wrażliwości i skłonności do zadumy. Podszywa się pod efekt zaskoczenia lub refleksji, w rzeczywistości jednak jest efektem nieporozumienia interpunkcyjnego lub nieświadomości. W ekstremalnej wersji łączy się ze spacjuszem białym (Spatium nimis).
W praktyce wygląda na przykład tak:
Przepis na szarlotkę jest bardzo prosty … Posiekaj 2 jajka z margaryną … Następnie dodaj mąkę i cukier … Zagnieć ciasto … Włóż je na godzinę do lodówki … Potem rozwałkuj … Na wierzch wyłóż jabłka … Włóż do piekarnika … Smacznego …
Jak sobie z nim poradzisz?
Chyba żaden inny szkodnik nie jest tak widoczny i tak łatwo usuwalny jak Excessus multa dots. Spójrz na swój tekst. Przeczytasz później, na razie po prostu spójrz. Widzisz jakieś skupiska kropek? Jeśli jest jedno – sprawdź, czy rzeczywiście służy podkreśleniu zaskakującej informacji albo kończy zdanie, które daje do myślenia. Tak? To OK, usuń najwyżej spację przed wielokropkiem. Nie? Wywal.
Jeśli są dwa, powinna Ci się zapalić czerwona lampka, jednak zanim usuniesz, sprawdź jak wyżej.
Jeśli wielokropków jest więcej, wciśnij CTRL+H, w pierwsze okienko wpisz „ … ”, w drugie „.”, a potem kliknij „Zamień”.
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Excessus multa dots wygląda tak:
Przepis na szarlotkę jest bardzo prosty. Posiekaj 2 jajka z margaryną. Następnie dodaj mąkę i cukier. Zagnieć ciasto i włóż je na godzinę do lodówki. Potem rozwałkuj i na wierzch wyłóż jabłka. Włóż do piekarnika. Smacznego!
Ja wiem, że szarlotka daje kobietom do myślenia, ale zastanów się! Jeśli po taki przepis z Excessus multa dots sięgnie facet, to się pogubi.
Motacz wkręcalnik (Sententia turbatio)
Gatunek z rodziny flakowców olejowatych (Tripe cum oleo). Żeruje na elokwencji i na wodolejstwie. Jego działanie polega na rozpieraniu zdań do rozmiarów nieogarnionych dla ludzkiego umysłu. Można go rozpoznać po dużej liczbie informacji w jednym wypowiedzeniu, po rozbudowanych określeniach i obecności wtrąceń, niekiedy wielokrotnych.
W praktyce wygląda na przykład tak:
Myślę o moim sąsiedzie – o człowieku, którego mijałam na klatce schodowej, któremu mówiłam „Dzień dobry” i o którym nie wiedziałam nic poza tym, że był profesorem na uczelni, i to bardzo lubianym przez studentów kierunków ścisłych, bo na takich właśnie wykładał, za poczucie humoru – a który zmarł nagle – sama nawet nie wiem kiedy, bo zorientowałam się dopiero wówczas, kiedy minęłam w drzwiach bloku jego żonę – zawsze taką elegancką, ubraną modnie jak chyba żadna na osiedlu, a przynajmniej żadna, jaką znam – jak cała w czerni, smutna, z twarzą zapuchniętą, jakby przed chwilą płakała, przyklejała nekrolog.
Jak sobie z nim poradzisz?
Jeśli podejrzewasz, że Twoja twórczość to żyzny grunt dla Sententia turbatio, zasiądź do czytania gotowego tekstu z kompletem kredek. Pokoloruj zdania różnymi kolorami. Jeśli okaże się, że któraś barwa zajmuje podejrzanie dużo miejsca, sprawdź, czy Sententia turbatio nie dobrał się do zdania. Wszystkie długie wypowiedzenia porozdzielaj na tyle krótszych, ile się da. Wyeliminuj wtrącenia. Jeśli już muszą być, niech będą krótkie.
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Sententia turbatio wygląda tak:
Myślę o moim sąsiedzie, który zmarł nagle. Podobno wykładał na kierunkach ścisłych i studenci lubili go za poczucie humoru. Ja znałam go tylko z widzenia. Mijałam go na klatce schodowej. Mówiłam mu „Dzień dobry”. Dziś minęłam jego żonę. Ta elegancka kobieta, chyba najmodniej ubrana na całym osiedlu, miała czarną garsonkę i zapuchniętą twarz. Wieszała nekrolog.
Pomijając już wszystko, zastanów się: która z tych wersji robi większe wrażenie?
Gramatycznik niepokorny (Grammatica lunae)
Gatunek z rodziny groteskowców (Absurdus erroribus). Występuje w wielu odmianach i jest bardzo szkodliwy. Żeruje najczęściej na lukach w znajomości języka ojczystego, przez co pozostaje dla autora tekstu niezauważalny nawet przy wielokrotnym czytaniu. Za to czytelnikom chętnie rzuca się w oczy. Wywołuje niezamierzone przez autora rozbawienie, szczególnie dramatyczne w przypadku, kiedy tekst opowiada o trudnych sprawach lub ma skłaniać do refleksji.
W praktyce wygląda na przykład tak:
Wczoraj pochowałam Pikusia. Tak, pochowałam, bo pies jak każdy człowiek wymaga godnego pochówku, o którym tak właśnie chcę myśleć. Kochałam go. Choć miałam najpierw problem z gryzieniem butów i załatwianiem się na dworze, to potem stał się niezastąpionym przyjacielem. Umierając, zostałam sama. Łzy płyną, których nic nie zdoła ich otrzeć.
Jak sobie z nim poradzisz?
Powiem Ci szczerze – nie będzie łatwo. Jeśli konstrukcje podobnego typu przechodzą Ci przez klawiaturę, to znak, że musisz znaleźć drugą parę oczu, która zawsze będzie w pogotowiu. Może to być bardziej uświadomiona językowo koleżanka albo specjalista od dezynsekcji tekstowej, zwany redaktorem.
Tekst, który przytoczyłam wyżej, po oczyszczeniu z Grammatica lunae (niewyczyszczony z nadmiernego dramatyzmu) wygląda tak:
Wczoraj pochowałam Pikusia. Tak, świadomie użyłam słowa „pochowałam”, bo ten pies był dla mnie jak człowiek. Zasługiwał na to, by pochować go godnie. Kochałam go. Choć na początku gryzł wszystko i nie chciał załatwiać się na dworze, to później stał się niezastąpionym przyjacielem. Kiedy umarł, zostałam sama. Łzy płyną i nic nie zdoła ich otrzeć.
Chyba nie chcesz, żeby ludzie się śmiali z Twojego dramatu, prawda?
***
Wszystkie cytowane przykłady działalności szkodników tekstowych zostały wymyślone na potrzeby niniejszego posta. Podobieństwo do prawdziwych wytworów ludzkiej myśli i klawiatury jest jednak nieprzypadkowe, wynika bowiem z doświadczeń redaktorskich autorki. Jeśli odnajdujesz w nich podobieństwo do własnych tekstów, poświęć swojej twórczości trochę czasu lub niezwłocznie skontaktuj się z redaktorem.
Gramatyczniki z Pikusiem mnie położył… (celowe kropeczki 😉 ) Super tekst! Będą następne? Postacie koniecznie musicie uszyć i sprzedawać 🙂 Będą hitem 🙂 A co do treści, to jedynie smutne jest to, że bardzo często spotyka się opisane szkodniki. Wiele z nich wynika z niedbalstwa, a wiele z niewiedzy. Cóż, trzeba uświadamiać 🙂 Powodzenia dalej, bo to dobra robota 🙂
Tak jak zapowiadałam tydzień temu, będzie jeszcze jedna część – z pierwiastkiem żeńskim, bo do tej pory szkodniki są w wersji męskiej (ciekawe, czy ktoś to zauważył ;)) O tych maskotkach pomyślimy. Może na gwiazdkowy konkurs? ;)) Dzięki, Dorota 😀
Mnie zwykle najbardziej drażni Wielokropiusz natrętek (Excessus multa dots). Wielu moich znajomych stosuje go namiętnie w swoich statusach na fb 🙂
A już się bałam, że się czepiam 🙂
Bardzo przydatny i pouczający tekst.
Cieszę się.
Genialne! Chętnie podeślę kilku osobom do przeczytania. No i na moje własne gafy teraz będę patrzeć pod kątem zawartości szkodników tekstowych. Będę zaglądać częściej
Podsyłaj, podsyłaj. To jest cz. 2, będzie jeszcze 3. Częstujcie się do woli :). I oczywiście zapraszam częściej! 😀
Genialny tekst! Zapada w pamięć. Mam nadzieję, że moje teksty nie straszą na wszystkie wymienione przez Ciebie sposoby… 😉
Też mam taką nadzieję ;). Wpadnę niedługo i zobaczę :D.
Powtórzenia to zapewne jeden ze szkodników, ale tu dozwolony 😉 Jak już pisałam przy poprzedniej części, to jest genialne 😉
Dziękuję! A jeśli chodzi o powtórzenia, to na dwoje babka wróżyła. W wypracowaniu są ewidentnymi szkodnikami, na stronach internetowych za to są całkiem mile widziane (podobno ludziom łatwiej jest skanować tekst z powtórzeniami, czytanie tekstów z synonimami męczy ;)). Nie zmienia to faktu, że w moim dziele raczej nie powinny żerować – poza 2 czy 3 zamierzonymi. Czegoś nie zauważyłam?
O tak, wielokropek działa na mnie jak płachta na byka 😀 Zwłaszcza a mailach i wiadomościach. Kiedyś czytałam, że nadmierne stosowanie wielokropka świadczy o niezrównoważeniu emocjonalnych (: Ile w tym jest prawdy, nie mam pojęcia, ale jest to niebywale wkurzający zabieg 😉
Świetne zestawienie, możesz dorzucić nadmierne stosowanie zdrobnień, zwłaszcza u osób z Krakowa – zauważyłam u siebie taką tendencję, nie tylko w mówieniu, ale też w pisaniu ((:
No proszę! A ja się zastanawiałam, czy nie wywalić tego wielokropka! Jeśli chodzi o zdrobnienia, to faktycznie, zdarzało mi się spotykać ludzi, którzy mieli taką manierę. Może byli z Krakowa? 😉
Najbardziej podoba mi się Motacz Wkręcalnik. Przypomina niestety moje wypowiedzi. Na szczęście nie teksty. Pełno wtrąceń i dygresji 😉
Ola, to, co powiedziane, przemija. Najważniejsze, że na papierze jest dobrze :).
OMG, ZAKOCHAŁAM SIĘ w tej stronie <3 😀 !!! Takiego tekstu jeszcze nie widziałam i pomysłu na przedstawienie typowych błędów. Cudo! Aż mnie nosi, by zajrzeć też do typowych błędów ortograficznych, bo ostatnio szlag mnie trafia, gdy widzę wszędzie w necie 'na prawdę', zamiast 'naprawdę' oraz 'napewno' zamiast 'na pewno' i czasem się zastanawiam czy to jednak może ja się mylę? Miałam tu nie zaglądać (w tej samej grupie na FB jesteśmy), ale już wiem, że żałowałabym okropnie 😉 Pozdrawiam! (Strona właśnie ląduje w folderze 'ulubionych' <3 )
Śnieżynko, wielkie dzięki za miłe słowa! Skrzydła mi urosły :). Cieszę się w takim razie i zapraszam częściej. A o tych „naprawdę”/”*na prawdę” i „na pewno”/”*napewno” na blogu akurat nic nie znajdziesz, ale na FB było kiedyś w ramach piątkowej serii „Weź byka za (p)rogi” (też z humorem). Zdecydowanie to NIE Ty się mylisz, tylko ci, którzy zapisują te wyrazy w sposób oznaczony w moim komentarzu gwiazdkami. Trwaj! ;))
Oba teksty zmobilizowały mnie do przejrzenia tego, nad czym ostatnio pracuję. Okrutną samokrytykę przyjęłam z pokorą :). Od teraz będę ostrożniej podchodzić do słowa pisanego (a co ze spontanem?!).
Trochę męczy mnie jedna kwestia. Jak delikatnie zwrócić uwagę komuś, kto przeżywa zmasowany atak szkodników za każdym razem, gdy zaczyna walić w klawiaturę, po czym teksty te wrzuca na firmową stronę. Oj, boli, boli!
Spontan jest dobry (a nawet najlepszy) na etapie pisania. Ale jeśli chcemy tekst wysłać w świat, to go potem odkładamy i po jakimś czasie zaczynamy żmudne szlifowanie 🙂 A co do osoby, której teksty przeżywają zmasowany atak szkodników… Och, ciężka sprawa, bo tacy ludzie są na ogół przekonani o swojej nieomylności. Ale wiesz, skoro twórczość idzie w świat, to zawsze może być tak, że to czytelnicy, rwąc włosy z głowy i rozdzierając szaty, cali pogryzieni przez szkodniki, błagali o korektę, grożąc bojkotem bloga. A Ty, no cóż, Ty tylko powtarzasz autorowi ich prośby ;).
Nazwy mi się podobają. Przejrzę teraz swoje teksty pod kątem szkodników.
Czekam na część trzecią. Co tym razem okaże się szkodnikiem? Przysłówki?
Ciekawe. A może duża ilość przymiotników jeden za drugim, zbyt wielkie dopowiedzenia?
Będę tu częściej zaglądać.
Aniu, trafiłaś w dziesiątkę! Wszystkie te szkodniki są w planach (choć nie wiem, czy wszystkie ostatecznie się zmieszczą, bo kandydatów jest duuuużo ;)) Zapraszam!
Świetny tekst! No muszę udostępnić go u siebie. Pozdrawiam, Motacz Wkręcalnik 🙂
Częstuj się, Motaczu Wkręcalniku! 😀
Świetny wpis! Jestem zachwycona takim podejściem do tematu 😀 U mnie maślanek jest chyba największym szkodnikiem, ale walczymy 😀
Trzymam kciuki i zapraszam na ciąg dalszy! 🙂
Łacińskie nazwy ( nie wypowiadam się o ich gramatycznej poprawności) dodają +3 do powagi i +5 do szacunku i są niewątpliwie świadectwem erudycji autorki . I tak przy okazji – jest świetne narzędzie na stronie http://jasnopis.pl/ , można sobie sprawdzić swoje produkcje pod kątem jasności , bez angażowania bliskich a złośliwych osób.
pozdrawiam
bm
……………………………..
https://bigmarkk.wordpress.com/
Łacińskie nazwy są kompletnie niepoprawne 🙂 Nie znam łaciny, wpadłam po prostu na pomysł wystylizowania poradnika na przegląd owadów i zrealizowałam go przy pomocy tłumacza Google ;). Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe i nikt nie traktuje tej łaciny poważnie. Jasnopis znam i myślę, że nie do końca załatwia sprawę, kiedy w grę wchodzą np. błędy frazeologiczne. Ale jeśli bliscy faktycznie są złośliwi, to lepszy jasnopis niż nic. Dziękuję za podpowiedź (zainspirowała mnie do zrobienia wpisu o tego typu narzędziach!).