Udało się! Dostałeś zlecenie i piszesz pierwsze teksty dla klientów. Chcesz dać w nich – jak to się w sieci mówi – samo mięsko. Ale uważaj! Mięsko źle przyrządzone – zbyt suche lub żylaste – utknie gościowi w gardle i najlepsze chęci gospodarza nic tu nie pomogą. Żeby tego uniknąć, przyrządź tekstowy sos. Ma on tylko 3 składniki, ale za to takie, które sprawią, że Twoje słowa nie tylko będą smakować, lecz także rozbudzą apetyt na więcej.
Składniki naszego tajemnego sosu nie rosną na drzewach ani nie zalegają na półkach sklepowych. Biorą się z wiedzy (tak, tak, pisanie to nie tylko twórcze uniesienia na fali weny) i świadomości słowa. Oto one:
S – struktura
Struktura odpowiada za konsystencję sosu – za to, żeby pozostałe składniki pięknie się połączyły, żeby tekst nie wypływał za ramy blogowego „talerza” ani nie był zbyt gęsty. Jednym słowem: to ona sprawia, że kolejne fragmenty tekstu stapiają się harmonijnie w spójną (smakowitą!) całość.
Jak zadbać o dobrą strukturę tekstu?
Ano tak:
- Pamiętaj, jak działa Internet i jak w Internecie działają czytelnicy. Dopasuj kształt swojego tekstu do nich. Nie licz na to, że oni dopasują się do Ciebie.
- Świadomie komponuj swój tekst, dbając o proporcje poszczególnych części.
- Zachowaj logikę wypowiedzi – nie plącz wątków.
- Zwróć szczególną uwagę na „punkty strategiczne” – tytuł, lead, śródtytuły i zakończenie. Trzy pierwsze to walka o dalszą uwagę i czas czytelnika; ostatni – o wrażenie, z jakim Twój gość pozostanie po lekturze.
O – obraz
Obraz jest tym składnikiem, który odpowiada za smak całości. A raczej za delikatny, miły posmak, który budzi apetyt na jeszcze.
Skąd się bierze taki obraz? Ze słów oczywiście! Musisz wiedzieć, że są słowa, które zawsze będą tylko słowami, ale są i takie, które otwierają sekretne drzwiczki do wyobraźni. Bo kryją w sobie minihistorię, bo mówią więcej niż rozbudowane wyrażenia, bo nie potrzebują przypraw w postaci przysłówków i innych dopowiedzeń.
I wiesz, co jest najpiękniejsze? Te słowa można po prostu poznać i zacząć ich używać. Mało kto rodzi się z naturalnym darem operowania nimi.
Jakie słowa mają moc przemawiania do wyobraźni?
- Czasowniki bardziej dynamiczne niż inne.
- Rzeczowniki, w których kryje się konkret.
- Wszystkie te słowa, które dzięki swej dosadności pokazują, zamiast opisywać.
O szczegółach długo by mówić.
S – styl
Styl to ten składnik, który sprawia, że nasz sos jest gładki i kremowy. Niewprawne oko nie wychwyci jego niuansów, będzie natomiast wdzięczne za brak zgrzytów i możliwość beztroskiego prześlizgiwania się po tekście.
Co się składa na dobry styl?
- Precyzja
- Nieowijanie w bawełnę
- Wyciskanie ze słów maksimum.
- Pisanie „po ludzku” – używanie normalnych, niewyszukanych wyrazów i budowanie prostych zdań.
***
Mogłabym oczywiście do każdego ze składników dać Ci szczegółowe instrukcje, a potem jeszcze napisać wyczerpującą instrukcję łączenia składników przygotowanych według tych instrukcji. Ale…
Istnieją dwa rodzaje instrukcji.
Instrukcja budowania karmnika dla ptaków jest prosta. Weź deskę, przytnij ją do odpowiedniej długości, weź drugą, przytnij, połącz. Karmnik jest gotowy. I Ty, i ptaki jesteście zadowoleni.
Żeby wybudować elektrownię wodną na rzece, potrzebny jest zupełnie inny rodzaj instrukcji. Najpierw musisz zrozumieć rzekę, jej naturę, zachowania. Jeśli jej nie zrozumiesz, nigdy nad nią nie zapanujesz. Potem musisz zrozumieć elektryczność, dokładnie z tych samych powodów. Instrukcja typu „przytnij rurę i połóż ją w tym miejscu” doprowadziłaby do katastrofy. Myślę, że nawet do wielu katastrof.
Paweł Tkaczyk, Narratologia
Żeby zrobić porządny sos do swojego tekstu, musisz zrozumieć, jak działają poszczególne składniki – jak działa gość, którego chcesz nakarmić, i „talerz”, na którym chcesz podać gościowi swoje danie. Za dużo pisania jak na blog, ale…
Przygotowałam dla Ciebie kursy i napisałam 360-stronicową książkę, w której każdy ze składników sosu rozłożyłam na części pierwsze, wrzuciłam pod mikroskop i porównałam ze składnikami, które wywołują niestrawność.
Jednym słowem: dałam z siebie wszystko, żeby stworzyć jak najlepszą „instrukcję typu budowa elektrowni”.
Teraz kolej na Ciebie 🙂 .
Super metafora! I bardzo konsekwentnie stosowana. Trochę zabrakło mi przykładów, ale potem wytłumaczyłaś dlaczego. Powodzenia wszystkim, którzy zdecydują się na kurs! (P.S. Jeśli w moim komentazu są jakieś literówki, to przepraszam, ale pole do wpisywania obcina mi połowę linijki :/ )
Dziękuję w imieniu kursantek, Asiu. I przepraszam za to ucinające się pole formularza. Zobaczę, czy potrafię coś z tym zrobić.
swietnej metafory uzylas w tym wpisie, zreszta bardzo cenne rady w nim zawarlas, poczatkujacym blogerom sie na pewno przyda!
Mam nadzieję. Pisałam właśnie z myślą o osobach, które dopiero się uczą. Dzięki, Karolina.