Dobry styl to nie jest wyczucie ani widzimisię nazistów językowych. To przestrzeganie bardzo konkretnych zasad – tzw. kanonów stylu komunikatywnego. Chcesz je poznać?
-
Jasność (klarowność)
Porządek musi być (jakkolwiek to zabrzmi 😛 ). Ze słowami i zdaniami jest jak z ludźmi: pasują do siebie lub nie, jedne rządzą, inne muszą się dopasować, są podobne lub kontrastowe. Dobry styl wymaga zachowania tych naturalnych relacji, a dobry autor dba to, by jego tekst był jak puzzle, które składają się w piękny obraz. Słowa spotykają się ze sobą i przyciągają kolejne, a czytelnik – zafascynowany – nie może oderwać się od patrzenia, co z tego wszystkiego wynika.
Co pomoże Ci osiągnąć taki efekt?
- Podział na akapity.
- Logiczny układ zdań i elementy łączące kolejne wypowiedzenia (temat kolejnego zdania nawiązuje do rozwinięcia poprzedniego — stosujemy zaimki [ten, tamten] odnoszące się do podmiotu poprzedniego zdania itd.).
- Operatory międzyzdaniowe, np. Po pierwsze, O ile…, o tyle…, Podsumowując…
- Podmiot i orzeczenie blisko siebie.
- Zrozumiałe słownictwo (bo pamiętamy przecież o klątwie wiedzy!).
-
Prostota
Przeciwieństwo pretensjonalności. Minimalizm i brak egzaltowanych ozdobników. Coś, co sprawia, że tekst jest jak czyściutka szyba, która nie zwraca uwagi na siebie, ale odsłania szerszą perspektywę. Pozwala podziwiać rozciągające się za oknem widoki.
Co pomoże Ci osiągnąć taki efekt?
- Krótkie zdania (niekoniecznie pojedyncze!).
- Brak górnolotnych, pseudopoetyckich określeń (śnieg zamiast biała pierzyna).
- Sformułowania pozytywne (zdążyłem zamiast nie spóźniłem się).
- Less is more, czyli jak sprawić, żeby czytelnik (z)rozumiał i (za)pamiętał — zestaw praktycznych rad na temat prostoty w pisaniu.
-
Zwięzłość
Coś, co Szekspir zwał duszą błyskotliwości. Samo mięsko, bez „wypełniaczy”, które nic nie znaczą, tylko zajmują miejsce i marnują czas czytającego. Nieee, dobry styl takich rzeczy nie lubi!
Co pomoże Ci osiągnąć taki efekt?
- Elipsy, czyli takie „niekompletne” zdania, których sens jest zrozumiały dzięki kontekstowi, np. Prowadzę blog. Piszę i publikuję, a potem czekam na odzew (zamiast: Prowadzę blog. Piszę teksty, publikuję je, a potem czekam na odzew ze strony czytelników).
- Brak powtórzeń, tautologii i pleonazmów (czyli „masła maślanego”), takich jak: Była wesołą i radosną dziewczyną (wystarczy jedno z tych określeń, przecież ich znaczenie jest takie samo); kontynuuje dalej (wystarczy kontynuuje).
- Zwykłe słowa zamiast nadętych wyrażeń rodem z pism urzędowych, np. odpowiada zamiast udziela odpowiedzi; brązowa bluzka zamiast bluzka w kolorze brązowym.
-
Dynamiczność
Opisywanie zdarzeń w taki sposób, że czytelnik dostaje zadyszki. Uwydatnianie ruchu i działania.
Co pomoże Ci osiągnąć taki efekt?
- Czasowniki w stronie czynnej, np. Opowiem historię zamiast Historia zostanie opowiedziana.
- Mowa niezależna (dialogi zamiast relacji, np. zamiast Zapytał mnie, która jest godzina; lepiej: – Która godzina? – zapytał).
- Czas teraźniejszy dla zdynamizowania dramatycznych scen.
-
Konkret i obrazowość
Miłość to słowo nazywające abstrakcję. Jeśli jednak powiesz, że mąż co dzień rano szedł do sklepu po świeżutkie bułeczki, a potem robił żonie śniadanie do łóżka – to już będzie konkret. Czytelnik zobaczy w wyobraźni scenę i sam oceni. I o to właśnie chodzi. Cała sztuka polega na odmalowaniu obrazu, który przemówi do zmysłów.
Co pomoże Ci osiągnąć taki efekt?
- Nazwy (np. Warszawa – zamiast duże miasto, konwalia zamiast kwiat, fiat zamiast samochód).
- Określenia z kręgu doświadczeń zmysłowych zamiast słów nazywających abstrakcje (delikatnie pogłaskał ją po policzku zamiast był czuły).
- Konkrety zamiast uogólnionych wyrażeń, np. Zupa była za słona zamiast Zupa była niedobra; przyszedł zamiast przybył.
- Opisy zamiast oceniających przysłówków (Popatrzył na nią spod oka i zmarszczył brwi zamiast Spojrzał podejrzliwie).
- Porównania (Krzyczał jak opętany zamiast krzyczał głośno).
- Cyfry, jednostki, wielkości miar i wag.
- Jak wykorzystać w tekście sekretny kod i nie dać się zapomnieć — odkryj sekretny składnik tekstów, których nie da się zapomnieć.
-
Konstrukcyjność
To nieprawda, że powtórzenia i zmiany szyku zawsze są złe. Są dobre, jeśli dzięki nim tekst „trzyma się kupy”, jest spójny i przemawia do wyobraźni.
Co pomoże Ci osiągnąć taki efekt?
- Celowe inwersje, czyli zmiany szyku – zastosowane po to, żeby coś podkreślić albo zaskoczyć czytelnika (np. Normalnie zapytamy Kto stoi za drzwiami?, prawda? Ale jeśli piszesz np. o dziewczynie, która cały wieczór rozmyśla o chłopaku i nagle słyszy dzwonek do drzwi, możesz napisać tak: Za drzwiami stoi kto? On!).
- Celowe powtórzenia wyrazów, zdań, podobnie brzmiących fraz i wszystkiego, co pozwala wyakcentować jakąś treść i wydobyć nowe znaczenia (np. redukcja redakcji; brak wyobraźni, brak słów; opowieści o powieści).
-
Stosowność
To po prostu dostosowanie słownictwa i budowy zdań do typu tekstu i do czytelnika. Nie będziemy przecież tworzyć dynamicznych opowieści z dialogami w mowie pogrzebowej i nie będziemy stosować gier słownych w pismach urzędowych, prawda?
Co pomoże Ci osiągnąć taki efekt?
- Słownictwo naturalne dla danego typu wypowiedzi (np. archaizmy są dobre w powieści historycznej, ale nie w opisie dnia jak co dzień. Jeśli np. piszesz o tym, jak to jeden chłopak siłowo tłumaczył drugiemu swoje racje, to skruszony łobuz nie powinien przyznawać się do winy słowami: Zaiste, dałem mu w mordę).
- Wypowiedzi bohaterów, które są wiarygodne, napisane językiem przypominającym rzeczywistą rozmowę (w jednej z korygowanych przeze mnie książek autor zalecał [a redaktor nie poprawił!], by matka rozmawiała z dzieckiem w taki sposób: Córko, powiedz mi, co cię ostatnio martwi, gdyż spostrzegłam, iż jesteś smutna. Już to widzę…).
- Wulgaryzmy i wyrazy dosadne stosowane tylko wówczas, kiedy chcemy oddać żywą mowę. Nie mogą się pojawiać w tekstach oficjalnych.
***
Jasne, prawda? 😉 Stosuj, szlifuj, sprawdzaj. I głowa do góry, jeśli coś nie idzie. Jak to powiedział Goethe:
Wszystko jest trudne, zanim stanie się łatwe.
Trzymam kciuki i wspieram, jak mogę!
Więcej informacji na temat dobrego stylu oraz ćwiczenia, które pomogą Ci wprowadzić zasady w czyn, znajdziesz w mojej książce Sztuka projektowania tekstów, Onepress 2019.
Bardzo przydatne rady 🙂 Przyznam, że moim marzeniem jest napisanie książki. Jako dyslektyk mam na to jednak marne szanse 🙁 Mam zamiar zastosować Twoje rady w treści na blogu, pora się rozwijać a nie stać w miejscu 😀
Dysleksja nie przekreśla Twoich szans na książkę. Są na świecie ludzie (redaktorzy i korektorzy), którzy zajmują się zawodowo poprawianiem błędów. Z Twoimi na pewno też sobie poradzą. Także do dzieła, bo ta dysleksja to kiepska wymówka!
Wychodzi na to, że chyba większości tych zasad przestrzegam 🙂 A zawsze miałam wrażenie, że mój styl jest nijaki i właśnie za mało leję wodę…
Wodolejstwo zdecydowanie NIE jest czymś, czego czytelnikowi może brakować. Ludzie cenią konkrety, zapewniam Cię.
Świetny wpis. Takich mi trzeba, bo ciągle mam problem ze swoim pisaniem… Dzięki!
Pan Cytat – z Twoich ust (no, z Twojej klawiatury ;)) to podwójny komplement. Dziękuję!
Pisanie wcale nie jest łatwe, ale wszystkiego można się nauczyć i eliminować ewentualne błędy. Kwestia wprawy. Pozdrawiam 🙂
Pewnie! O to mi właśnie chodzi :D.
Super tekst, każdy powinien sobie powiesić nad biurkiem. Chciałabym, żeby moje teksty były jak szyba 🙂
Z całego serca Ci tego życzę, Kasiu :). I dziękuję za miłe słowo!
A ja lubię jeszcze, jak w tekście jest nuta poczucia humoru i ciętego języka. Aby było też trochę pikantnie 😉
Te 7 zasad to nie mój wybór, ale kanon opisany przez językoznawców. Pikanterii i humoru nie uwzględnili, ale myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przyprawiać swoje dzieła takimi smaczkami. O ile oczywiście nie narusza to reguły stosowności :).
Wydrukuje i na ścianę! Mam problem z pisaniem ale raczej w przeciwną stronę niż wodolejstwo – jako fotograf wolę ”mówić” obrazami ? Poza tym 12 lat poza Polską robi swoje i czasem łapię się na tym, że nie trzymam szyku w zdaniu…
Kasiu, ta oszczędność w słowach i zamiłowanie do mówienia obrazami to nie musi być wada. Może to właśnie Twój styl?
Świetny tekst, bardzo konkretny i obrazowy. W dodatku napisany w sposób, który stanowi najlepszą wizytówkę wszystkich przedstawionych zasad.
Mam od pewnego czasu świadomość, że moim problemem są zbyt rozbudowane zdania (mój promotor nie mógł tego przeżyć). Od kiedy prowadzę bloga zwracam na to większą uwagę i mam nadzieję, że uda mi się je ograniczyć. Natomiast mój drugi kłopot to zbyt długie teksty. To chyba jednak nie tyle wina lania wody, co ilości informacji, jakie chcę przekazać czytelnikom. Mimo wszystko muszę nad tym popracować.
Pozdrawiam ciepło i na pewno będę tu jeszcze zaglądać 🙂
Bogna, ja myślę, że długi tekst, jeśli jest wartościowy, obroni się. Zawsze możesz też pomyśleć o pisaniu „w odcinkach” – będziesz miała dwie pieczenie na jednym ogniu – dwa tygodnie na blogu „załatwione” i większa szansa, że czytelnicy przeczytają, bo jest niewiele. A jeśli chodzi o zbyt długie zdania, to może pomoże Ci w walce Jasnopis – podobno fajne narzędzie, które zaznacza zawiłości warte wyprostowania.
Tego mi było potrzeba. Najwyższy czas zacząć szlifować swój warsztat i zwracać większą uwagę co i jak się pisze 🙂
Emilia, praktyka czyni mistrza! Dużo praktykujesz, więc wiesz… mistrzostwo masz na wyciągnięcie ręki :D.
W odpowiedzi na przeczytany tekst, pragnę nadmienić, że od deski do deski, informuję iż nie jest to niestety wiedza, którą się wynosi ze szkoły 😉
No właśnie w tym problem, że nie jest. Dlatego zapraszam Cię częściej na mój blog – uzupełniam te szkolne niedopatrzenia.
Bardzo lubię takie teksty, bo pomagają w rozwoju. Kiedy zaczynam pisać, słyszę w głowie wszystkie mądre rady, automatycznie formułuję zdania inaczej. Dziękuję:)
Proszę bardzo. Mam nadzieję, że „głos” mojego tekstu długo będzie brzmiał w Twojej głowie, Marysiu 🙂
Niemal od zawsze uważałem, że pisanie, to wyrażanie samego siebie, nawet gdy nie piszesz o sobie. No i w tym mój problem, bo chciałem napisać coś oczywistego (tak przynajmniej mnie się wydaje), a wyszło, jak wyszło tj. pokrętnie. Czy wiadomo, „co autor miał na myśli?”.
Mniej więcej 🙂