Poprawność językowa doczekała się kilku mitów, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie ku utrapieniu co bardziej świadomych użytkowników języka. Sprawdź, czy i Ty pielęgnujesz przekonania, które nijak się mają do rzeczywistości.
Mity o przecinkach
Interpunkcja to żyzne pole dla mitologii. Wielu z nas wychodzi ze szkolnych lekcji polskiego z przekonaniem, że przed i nigdy nie stawia się przecinka, za to przed że, który, więc przecinek musi być. I potem mamy kwiatki w rodzaju *mimo, że, *przed, którym i tym podobne zapisy uwłaczające… logice.
Przecinek = oddech, pauza, przystanek dla czytającego. Czy zawieszenie głosu w miejscu przecinka będzie naturalne w przypadku zdań przytoczonych poniżej?
Przyszedł mimo, że go nie prosiłam.
Przywieźli wreszcie paczkę na, którą długo czekałam.
Nie. A zatem przecinek też będzie bytem egzotycznym, choć przed że i który. Zgodnie z logiką i zasadą cofania przecinka jego miejsce jest przed całym wyrażeniem:
Przyszedł, mimo że go nie prosiłam.
Przywieźli wreszcie paczkę, na którą długo czekałam.
Cd. artykułu pod grafiką >>
Z mitami „przecinkowymi” i z kilkoma dotyczącymi innych znaków rozprawiłam się kiedyś w poście poświęconym najczęstszym błędom interpunkcyjnym.
- 9 błędów interpunkcyjnych, które (prawdopodobnie) popełniasz Sprawdź, jak sobie radzisz ze znakami przestankowymi (nie tylko z przecinkiem!).
Nie zaczyna się zdania od więc/że/i/ale
Wyjątkowo popularny mit (i wyjątkowo chętnie szerzony przez językowych nazistów, którym się wydaje, że wiedzą). Tymczasem nie ma żadnej zasady, która by zakazywała używania spójnika na początku zdania.
Prof. Bańko tłumaczy to tak:
Niemal od każdego wyrazu można rozpocząć zdanie, także od spójnika. W ten sposób zwracamy uwagę słuchacza lub czytelnika na to, co następuje po spójniku.
Zaznacza jednak:
Swoboda ta, jeśli jest nadużywana, może się […] zamienić w manierę.
Innymi słowy: wszystko zależy od kontekstu i od Twoich intencji. Nawet najbardziej poprawne wyrażenie może stać się błędem, jeśli zostanie źle użyte. Możesz zacząć zdanie od spójnika, jeśli wiesz, po co to robisz, i stosujesz ten zabieg z umiarem.
Trzeba unikać powtórzeń
Ile razy o tym słyszałeś? Mówiono nam, że zawsze, za wszelką cenę trzeba unikać powtórzeń, bo powtórzenia to błąd stylistyczny, a w ogóle kto ma w tekście powtórzenia, ten nie umie pisać i zasługuje najwyżej na 3+ (tak, wiem, że w tym zdaniu są powtórzenia. Mają być!). Znów nie do końca prawda.
Powtórzenie jest złe, jeśli jest niezamierzone i wynika z ubóstwa słownictwa. Ale zdarzają się sytuacje, kiedy powtórzenia są przydatne albo wręcz niezbędne (!), bo:
- zwiększają siłę przekazu,
- zapewniają precyzję,
- służą spójności.
Po skrótach nr, dr i mgr nigdy nie stawiamy kropki
To prawda – nie stawiamy. Ale tylko wtedy, kiedy skrót zastępuje słowo w mianowniku.
Np.
Tu jest dr Kwiatkowski.
Jeśli natomiast skrót stawiamy w zastępstwie wyrazu w przypadku zależnym, kropka musi być.
Np.
W tym bloku nie ma żadnego dr. Kwiatkowskiego. Pod nr. 4 mieszka mama mgr. Kowalika.
O pisowni wymienionych skrótów pisałam się już kiedyś w tekście poświęconym częstym błędom ortograficznym.
- 8 częstych błędów ortograficznych. Czy i Ty je popełniasz? Poznaj mniej oczywiste błędy zapisu. Może się zdziwisz!
Właściciel nazwiska może zadecydować o jego nieodmienności
Niedawno pani, która miała nam wypisać zaświadczenie, zapytała, czy nasze nazwisko się odmienia. Zdębiałam. Zrozumiałabym, gdybyśmy nazywali się np. von Fritsch‑Seerhausen, ale my nazywamy się Szczepaniak. Zaświadczenie należy wystawić państwu Szczepaniakom i nie ma tu nad czym główkować!
Nie wiem, czy trudność wynikała z luk edukacyjnych obsługującej nas pani, czy z jej głębokiego przekonania, że należy zapytać osobę, jaką fleksję (czy w ogóle jakąś) przewiduje dla swojego nazwiska. Wiem jedno – w słowniku PWN stoi czarno na białym:
Ogólne zalecenie dotyczące odmiany nazwisk polskich i obcych jest następujące: jeśli tylko jest możliwe przyporządkowanie nazwiska jakiemuś wzorcowi odmiany, należy je odmieniać.
A co z tymi, którzy sobie nie życzą? Prof. Jan Grzenia widzi to tak:
podobnym życzeniom należy się mocno przeciwstawiać. Chodzi o to, że wszelkie wyrazy muszą być podporządkowane zasadom gramatyki. Każdy z nas ma własne imię i nazwisko, ale też musi się pogodzić z tym, że będą ich używać inni. Musimy szanować ich prawo do używania języka zgodnie z przyjętymi zwyczajami, a więc też zgodnie z gramatyką.
***
Można by pewnie wymienić jeszcze kilka takich mitów, które kiełkują z nieporozumienia albo z przesadnej wierności szkolnym mądrościom i wyrastają na niewiedzy albo snobizmie.
Znasz jakieś?
Podziel się nimi w komentarzu.
- 8 częstych błędów fleksyjnych. Czy i Ty je popełniasz? Odmiana wyrazów w języku polskim nie zawsze jest łatwa. Na pewno nie masz z nią problemów? Lepiej sprawdź!
A więc – tak, zgadzam się 🙂 Zgadzam się, ale nie ze wszystkim.
Powtórzenia, z jakimi spotykam się w książkach/pracach/tekstach, które redaguję, zazwyczaj jednak rażą. Trzeba naprawdę umieć je stosować, żeby wzmocniły przekaz i nie powodowały zgrzytów.
A ze skrótami to pamiętam z podstawówki zasadę, że nie stawiamy kropki, jeśli ostatnia litera skrótu jest ostatnią literą wyrazu. Nikt nie mówił kategorycznie, że kropki po „mgr” nie ma nigdy. A jak kto sobie tę zasadę zapamiętał i interpretował, to już inna sprawa 😉
Ewa, właśnie w tej interpretacji rzecz! W przypadkach 1-4 chodzi o to, że ludzie wyznają zasadę „ZAWSZE, ale to zawsze (nie stawia się kropki itd.)”.
A co do powtórzeń, to tak, jak napisałam – rażą te, które wynikają z nieporadności. Bywają jednak powtórzenia celowe. Ich unikanie na siłę może być np. przyczyną niejednoznaczności. Są też takie przypadki, kiedy powtórzenie jest figurą retoryczną. Mit zatem znowu polega na generalizacji i przekonaniu, że powtórzenia ZAWSZE są be.
A co sądzisz o stosowaniu kropek po dr i mgr dla zaznaczenia żeńskiej formy w mianowniku – dr. = doktorka, mgr. = magisterka/magistra?
Mnie się w ogóle te formy nie podobają :(. Ale jeśli już ktoś chce ich używać i uważa za stosowne skracanie, to kropki powinny być. Zasada jest taka: kropki nie ma wtedy, kiedy skrót kończy się na tę samą literę co wyraz. W przypadku „magisterki” i „doktorki” wyraz kończy się na „a”, a skrót na „r”, więc sprawa jest jasna.
Jak często się spotykałam z takimi mitami… Dziękuję, że w końcu wyjaśniłaś wszystko! Szczególnie ten mit o spójnikach na początku zdania, zawsze miałam z tym problem! 😀
Polecam się 😀
O tak! Nieodmienianie nazwisk to jakaś paranoja, z którą usilnie walczę. Na nic przytaczane dowody, że jakimś cudem sklep spożywczy znajduje się na ul. Kościuszki, a nie – Kościuszko 😉 Zawsze znajdzie się gwiazdor, który z dumą oświadcza, że akurat jego nazwisko się nie odmienia 😉
Oj, mnie też ten „snobizm” językowy denerwuje. Zasady są jasne i dla wszystkich.