Wiesz, jak to jest. Czytasz i wydaje Ci się, że wszystkie mądrości z tekstu zabierzesz ze sobą. 5 maili, 3 posty i 2 SMS-y później nie pamiętasz już nic. Twój czytelnik też tak ma. Ale jest sposób na to, żeby Twój tekst został mu w pamięci na dłużej.
Sposób, który chcę Ci zdradzić, działa jak notatka. No wiesz — kiedy np. spotykasz kogoś, gadacie, dostajesz numer telefonu. Zapamiętujesz — no co za problem. Ale tak na wszelki wypadek… A co tam, zapisać nie zaszkodzi, choć rękę dałbyś sobie uciąć, że powtórzysz te 9 cyfr nawet w nocy o północy.
Chwilę później okazuje się, że ups, straciłbyś rękę. Kiedy docierasz do domu, orientujesz się, że nie tylko 9 cyfr nie powtórzysz, ale nawet te 2, które jeszcze siedzą w głowie, wydają Ci się mocno wątpliwe.
Nagle przypominasz sobie: przecież masz kartkę z tym numerem!
A teraz wyobraź sobie, że masz sposób na to, żeby tak samo zabezpieczyć czytelnika na wypadek, gdyby Twoje słowa wyparowały mu z głowy zbyt szybko. Możesz dać mu coś w rodzaju karteczki, tajemnego zasobu, który schowa sobie w sekretnej szufladce w mózgu i po który sięgnie w razie potrzeby.
Tym czymś jest…
Konkret
Badacze sprawdzili to już na wszystkie niemal sposoby — badali przedszkolaków, studentów i ludzi z różnych innych grup wiekowych. Sprawdzali, jak im idzie z zapamiętywaniem serii zdań i wyrazów, z których część była konkretna, a druga część odwoływała się do abstrakcji. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości: konkret pamięta się nie tylko lepiej (można odtworzyć więcej wyrazów), ale i dłużej (można przypomnieć sobie te wyrazy po upływie jakiegoś czasu).
Wnioski te potwierdziły teorię, którą w 1986 roku sformułował Allan Paivio — tzw. teorię podwójnego kodowania, zgodnie z którą ludzki umysł przyswaja informację na dwóch poziomach: słów i obrazów. Jeśli może te dwa poziomy ze sobą skojarzyć podczas przyswajania jednego komunikatu — czyli: jeśli może, słysząc słowo, wyświetlić sobie jego obrazowy odpowiednik — to szansa na to, że tenże komunikat odtworzy, jest dwukrotnie większa.
To właśnie tak, jakbyś oprócz słów w swoim tekście dał czytelnikowi taką awaryjną karteczkę z obrazkiem. Jeśli pamięć „od słów” go zawiedzie, sięgnie do odpowiedniej szufladki i wyciągnie z niej obrazek, który wszystko mu przypomni.
O co chodzi z tym konkretem?
No dobrze: to w końcu co jest tym tajemnym zasobem, droga Ewo? Konkret czy obraz? Bo powiedziałaś, że konkret, a teraz mówisz coś o obrazkach. Oj, coś mało konkretna jesteś!
Wręcz przeciwnie. Zastanawiałeś się kiedyś, czym właściwie jest konkret?
Konkret to przeciwieństwo abstrakcji, obraz właśnie. Konkretem jest to, co namacalne, wyobrażalne, nadające się do określenia zmysłami.
I tak na przykład konkretem nie jest strategiczne zarządzanie czasem. Strategiczne zarządzanie czasem nie ma wielkości, kształtu, nie przywodzi na myśl obrazów ani dźwięków. To jedynie litery ułożone w 3 wyrazy. Tyle.
Co innego np. plan dnia stworzony w bullet journalu. Można go zobaczyć. Można wyobrazić sobie kartkę w kropki, dotyk papieru, zapisaną w punktach listę zadań na dany dzień. I to, że niektóre pozycje są zakreślone różowym markerem jako ważniejsze od innych.
O, i to jest konkret!
Dlaczego warto posługiwać się konkretami?
Bo czytelnik łatwiej i na dłużej zapamięta — to już wiesz. Ale na tym korzyści z konkretów się nie kończą. Dzięki konkretowi:
• Przekonasz bez pouczania
Wiadomo: nikt nie lubi moralizowania. I świetnie, morały to abstrakcje. Konkretem będzie historyjka, która wciąga, a przy okazji daje do myślenia.
Sprawdzało się to w biblijnych przypowieściach i w bajkach Ezopa, sprawdza się wciąż w opowiastkach motywacyjnych krążących po Internecie. Sprawdzi się i u Ciebie.
• Czytelnik łatwiej zrozumie
No co Ci będę tłumaczyć. Weźmy na tapet konkretny (nomen omen) przykład: jeśli umówisz się z kimś późnym popołudniem w śródmieściu (właśnie tak określicie czas i miejsce spotkania), to szanse na to, że coś pójdzie nie tak, wynoszą praktycznie 100%.
W tekście podobnie. Przypomnij sobie, ile razy złościłeś się, czytając przepisy i tutoriale zalecające np. dodawanie jakiegoś składnika, aż masa osiągnie właściwą konsystencję. No OK, kiedy wyrabiasz tę masę po raz enty, możesz to już ocenić, ale kiedy bierzesz się za nią pierwszy raz i w życiu tej właściwej konsystencji nie widziałeś, to… ech.
Nie rób bliźniemu, co Tobie niemiłe.
Jak być bardziej konkretnym?
Łatwo 🙂 Zdaniem Dana i Chipa Heathów konkret to najłatwiejsza do osiągnięcia sprawność ze wszystkich odpowiadających za sukces naszych komunikatów.
Jeśli samo „łatwo” Cię nie zadowala, mam dla Ciebie kilka szczegółowych rad, które pomogą Ci wykorzystać moc konkretu.
• Nazywaj rzeczy po imieniu
Używaj w swoich tekstach słów o tak zawężonym zakresie znaczeniowym, jak to tylko możliwe. Takich, na widok których nie można już zadać pytania „czyli co”, „czyli jak” itp.
Zacznij ćwiczyć ten sposób mówienia w życiu codziennym, łatwiej Ci będzie później zastosować go w tekście.
I tak: zamiast mówić dziecku, że ma posprzątać, powiedz, żeby pozbierało zabawki z podłogi. Nie wysyłaj męża po owoce, tylko po śliwki i gruszki. A czytelnikowi nie opowiadaj, że za oknem masz jesienny krajobraz — odmaluj słowami klon, z którego co chwilę wiatr zrywa złote liście.
• Zamiast wyrazów wartościujących podawaj liczby i odniesienia
To rada dla autorów zalecających mieszanie do właściwej konsystencji albo wsypywanie/spożywanie umiarkowanych ilości. Pamiętaj, że takie słowa jak umiarkowany, właściwy (podobnie jak duży, mały, długi, krótki, ładny, brzydki itp.) mogą być różnie interpretowane. Dla jednej osoby umiarkowaną ilością słodyczy będzie zjadanie 1 czekolady dziennie, dla innej — 1 kostki tygodniowo. Nie chcemy takich nieporozumień.
Żeby ich uniknąć, podawaj liczby (15 g zamiast umiarkowanej ilości brzmi już bardziej jednoznacznie, prawda?). Jeśli liczb się nie da użyć (no bo jak np. liczbami oddać właściwą konsystencję?) poszukaj znanych czytelnikowi odniesień (konsystencja budyniu albo oleju powinna już powiedzieć więcej).
• Zamiast omawiać teorie, postaw na przykłady
Spójrz na te 2 fragmenty i sam oceń, który lepiej pokazuje, czym jest dywersyfikacja.
1. Wersja abstrakcyjna (z poradnika Pracuj.pl):
Strategia dywersyfikacji ma duże znaczenie dla długofalowego rozwoju przedsiębiorstwa. Nie tylko zabezpiecza przed ryzykiem mniejszego popytu na produkt w jakimś okresie, ale także stwarza duże możliwości pozyskiwania nowych źródeł przychodu. Dywersyfikacja działalności pozwala straty w jednej dziedzinie niwelować zyskiem z innej.
2. Wersja konkretna:
Pan Marek dywersyfikuje przychody. Polega to na tym, że ma firmę na 3 „nogach” — prowadzi mały pensjonat pod Warszawą, wynajmuje kawalerkę w centrum miasta i ma sklep internetowy z chemią gospodarczą.
Kiedy nadszedł COVID, przychody pensjonatu spadły o 90%. Kawalerka również przestała mieć wzięcie — przyniosła o połowę mniejszy zysk. Za to sklep internetowy pana Marka przeżywa złote czasy, dzięki czemu pan Marek nie tylko ma z czego żyć, ale może też utrzymać dwie pozostałe „nogi” swojej działalności.
Drugi fragment był bardziej wymowny? No właśnie.
• Pomóż wyobraźni czytelnika
Wiesz, jak Jerry Kaplan przekonał ważną komisję, że powinna zainwestować w jego pomysł stworzenia laptopa (w czasach, kiedy komputery były siermiężnymi maszynami). Rzucił na stół tejże szacownej komisji swoją aktówkę i powiedział, że to jest model komputera nowej generacji.
A wiesz, jak niejaki James Grant wyjaśniał potencjalnym sponsorom, na czym polega ORT (Oral Rehydration Therapy) — metoda leczenia biegunki zagrażającej życiu dzieci w krajach rozwijających się? Zamiast nawijać o uzupełnianiu elektrolitów, brał szklankę wody, wsypywał 1 łyżeczkę soli i 8 łyżeczek cukru. Tyle. Tylko tyle potrzeba, żeby wyleczyć dziecko z biegunki.
Ty też pomyśl, jak możesz pokazać to, o czym piszesz. No dobrze, może na happeningi nie ma miejsca w tekście, ale już na filmik albo infografikę? Czemu nie.
***
Wspomniani bracia Heath pocieszają i przestrzegają:
Bycie konkretnym nie jest trudne i nie wymaga strasznego wysiłku. Problemem jest to, że zapominamy i przez to ześlizgujemy się w stronę abstrakcji.
Mam nadzieję, że przykłady, które Ci dziś podałam, zadziałają jak obrazki z przypominajkami. Będą dyżurować w Twojej sekretnej szufladce i wysuwać się, ilekroć zachce Ci się rozprawiać mądrymi słowami o niczym. Niech odtąd informacje z Twoich tekstów wpadają nie tylko do pamięci „od słów”, ale i do tej sekretnej szufladki z obrazkami, z której zawsze będzie można je wydobyć.
Ewo, jak zawsze w punkt. Albo inaczej: trafiłaś nie gdzieś w obrzeża, ale w sam zapadający w pamięć czerwony środek tarczy! Zamieniam słownik na szkicownik i spieszę sprawdzić, czy w każdym z moich tekstów jest jakiś obraz, który można by namalować z pamięci po przeczytaniu,
Cieszę się, Asiu, że pomogłam 🙂