To nie będzie artykuł o tym, jak wydać książkę. Nie będzie nawet o tym, jak ją napisać. Chcę Ci tylko powiedzieć, czego nauczyłam się dzięki całemu procesowi wydawniczemu i obserwacji losów książki. O pisaniu oczywiście.
1. Twój tekst jest Twój
Kiedy zaczynałam pracę nad książką, nie do końca wiedziałam, co w niej będzie. Szukałam pomysłu na uporządkowanie treści, ale jedno było pewne: że tytuł ma brzmieć Sztuka projektowania tekstów. I tu napotkałam opór, bo wydawnictwu taki tytuł nie za bardzo się podobał. Dostałam kilka propozycji i… popadłam w czarną rozpacz.
Zależało mi na książce i naiwnie bałam się, że mnie pogonią, jeśli nie będę grzecznie współpracować :), a jednocześnie całą sobą czułam, że Sztuka projektowania tekstów to Sztuka projektowania tekstów. Każdy inny tytuł sprawiał, że moja książka stawała się nie moja. Nabierała zupełnie innego charakteru i przestawała do mnie pasować.
Jaki był finał tej sprawy? Poszłam na kompromis z podtytułem, ale tytuł został taki, jaki miał być od pierwszej litery. I bardzo, bardzo mi z tym dobrze.
Chcę Ci powiedzieć, że:
Pamiętaj: Twój tekst jest Twój. Jeśli z kimś konsultujesz swój tekst, jeśli ktoś pomaga Ci go przygotować do prezentacji większemu gronu, możesz słuchać jego rad (ba, słuchać powinieneś — zawsze to jednak spojrzenie z boku!), ale nie musisz ich wdrażać kosztem własnych pomysłów.
Twój tekst jest dla czytelnika, ale Ty jako autor też powinieneś czuć się z nim na tyle dobrze, żeby się z nim utożsamiać.
2. Nie bój się pisać o czymś, o czym ktoś już napisał
No nie powiem, miałam ogromne obawy. Przecież o pisaniu jest już kilka książek, co ja mogę napisać nowego?
Zajrzałam jednak do internetowych księgarni i co się okazało? Że już w samej księgarni Onepress (czyli zaledwie jednego wydawcy) książek o inwestowaniu w nieruchomości jest 21, o zarządzaniu metodą lean — 23, a o coachingu co najmniej 34.
Nie ma zakazu poruszania tematów raz już poruszonych, tym bardziej że każdy temat można poruszyć z nieco innej strony, po swojemu.
Ja do mojego tematu postanowiłam wnieść to, czego mnie samej brakowało, kiedy się uczyłam: porządek. Chciałam stworzyć kompendium, w którym wszystko będzie zebrane, uczesane i ułożone w proces.
I co? Owszem, spotkałam się z lekceważącym (żeby nie powiedzieć wprost: pogardliwym) stwierdzeniem, że nie ma tu niczego nowego i szkoda gadać. Ale liczba ludzi, którzy za to uporządkowanie materiału byli wdzięczni, wynagradza mi je po stokroć.
Chcę Ci powiedzieć, że:
To nieważne, że temat, który chcesz rozpracować, został wcześniej rozpracowany przez wiele innych osób. Ty możesz podejść do niego inaczej. A nawet jeśli nie znajdziesz pomysłu na wyjątkowo ciekawe ujęcie, no to co? Ciągle masz swój niepowtarzalny styl i niepowtarzalny zestaw filtrów, przez które patrzysz na świat.
Być może ktoś, kto po każdej publikacji z wybranej przez Ciebie dziedziny czuł niedosyt, Twoje dzieło uzna za to jedno jedyne, które naprawdę smakuje.
3. Nie bój się pisać o czymś, o czym jeszcze nikt nie pisał
Tak, spotkałam się z lekceważącym (żeby nie powiedzieć wprost: pogardliwym) stwierdzeniem, że w Sztuce projektowania tekstów nie ma niczego nowego. Ale autorka tego stwierdzenia chwali się, że czyta 500 książek rocznie — mogę uwierzyć, że jeśli 360 stron czytała w niecały 1 dzień, to wiele przeoczyła.
Coś nowego było. Nie wiem jak Ty, ale ja nie znam drugiej polskiej publikacji, w której ktoś śmiałby powiedzieć, że odwrócona piramida to w Internecie owszem, dobre rozwiązanie, ale nie zawsze.
Nie znam też takiej, w której ktoś napisałby, że własny styl i głos w pisaniu to jednak nie to samo.
Nie przypominam sobie również, żeby ktoś już pisał o zależnościach między typem osobowości a podejściem do pisania. Stworzyłam tę część swojej książki na podstawie wyszperanego gdzieś w odmętach Internetu poważnego artykułu naukowego w języku angielskim.
A zatem owszem, coś nowego się pojawiło, ale dla mnie w momencie, kiedy książka dopiero przedzierała się mozolnie przez kolejne etapy procesu wydawniczego, wcale nie było to powodem do chluby! Wręcz przeciwnie, napędzało… ataki paniki.
Rany, co ja zrobiłam! — myślałam sobie. — Tylu speców pisało, że odwrócona piramida to must have, a ja tu, że może niekoniecznie. Zjedzą mnie! A te psychologiczne wynurzenia… Skoro nikt jeszcze o tym (w Polsce przynajmniej) nie pisał, to znaczy, że to chyba nie istnieje. Albo nie jest ważne. Albo nie ma na to zapotrzebowania. Albo jest głupie i ludzie mnie wyśmieją za te mądrości. Itd.
No i co? Nikt mnie nie wyśmiał. Kilka osób w ogóle nie zauważyło (ze wspomnianą autorką na czele). Za to kilka innych uznało, że nowości — zwłaszcza ostatni rozdział, ten o osobowości — to prawdziwe perełki.
Chcę Ci powiedzieć, że:
No przecież to bez sensu! Gdyby tak wszyscy robili tylko to, co ktoś już wcześniej zrobił, to nic by się na świecie nie zmieniało.
Masz do napisania coś nowego? Super! Pisz. Znajdą się ludzie, którzy to docenią.
4. Nigdy nie wiesz, komu i jak pomoże Twoje pisanie
Powiem nieskromnie, że pod pewnym względem podeszłam do pisania książki wzorowo. Przez cały czas miałam przed oczami czytelnika.
Zaczęłam od podpytania prawdziwej osoby o prawdziwe wrażenia i o prawdziwe zapotrzebowanie. Pomyślałam o tym, czego ja potrzebowałam, kiedy nie wiedziałam jeszcze wszystkiego, co wiem dziś. Myślałam wreszcie o ludziach, którzy zadawali mi pytania w mediach społecznościowych lub mailowo, którzy czytają mój blog, przychodzą na nasze kursy. I starałam się wszystko przedstawić tak, jakbym tłumaczyła to znanym mi osobom i odpowiadała od razu na znane mi pytania.
To rzeczywiście działa. Mam twarde dowody na mailu, w mediach społecznościowych i w różnych recenzjach.
Chcę Ci powiedzieć, że:
Nie traktuj rady „myśl o swoim czytelniku” jako frazesu. Naprawdę myśl. Pytaj czytelnika w tych myślach, gdzie chce dojść i czego potrzebuje, żeby swój cel osiągnąć. I daj mu to. Tłumacz. Wczuwaj się cierpliwie w to, że czegoś może nie rozumieć.
Kiedy później przeczytasz, że dzięki Tobie ktoś coś zaczął, w czymś wytrwał albo uwierzył w siebie, zrozumiesz, że było warto.
5. Nigdy nie wiesz, jak Twoje pisanie pomoże Tobie
Słodko, aż mdli, co? Pisz dla innych, pomagaj i takie tam.
Tak, pisz dla innych, ale wiedz, że i Ty na tym pisaniu skorzystasz. Gdybym miała dziś powiedzieć, co dało mi wydanie książki, to w wielkim skrócie wymieniłabym:
- wyjście ze strefy komfortu, czyli rozwój,
- kolejny krok w relacji ze światem, z którego swego czasu, po nieprzyjemnych wydarzeniach, bardzo się wycofałam,
- nowe znajomości (w tym: nowych klientów),
- większą pewność siebie,
- dumę z faktu, że książka jest i że wbrew moim czarnym wizjom się podoba, i że przez prawie cały rok (wyjątkiem był styczeń 2020) wygrzewa raz lepsze, raz gorsze miejsce na liście bestsellerów wydawcy,
- poczucie, że jednak po mnie coś zostanie :).
Chcę Ci powiedzieć, że:
Pisanie to podróż. Wiem, że się boisz — przed podróżą odrobina niepewności to normalna rzecz. Ale zacznij, rób swoje i patrz, jak zmienia się krajobraz. W Tobie i wokół Ciebie.
***
To wpis urodzinowy, więc cóż mogę powiedzieć na koniec?
Dziękuję wszystkim, którzy dali mi okazje do refleksji — wydawcy, czytelnikom i recenzentom.
Życzę sobie i Wam, żeby kolejne lata ze Sztuką projektowania tekstów przyniosły jeszcze więcej ciepłych myśli, pięknych słów i zmian na lepsze 😊.
Nie czytałam książki, ale nie wątpię w ani jedno słowo, które napisałaś. A skoro to wpis urodzinowy, to: sto lat, Sztuko projektowania tekstów!
Dziękuję bardzo 📖😉
🙂 1000 lat zbierania owoców twórczości . Wszystkiego najlepszego , masę pozytywnych zmian życzę .
Ewa , ja twoją książkę jeszcze czytam 😉 Polecam tylko tym, którzy chcę zrozumieć metody między innymi ; ciekawego sposobu przyciągania czytelnika .
Rozalia, dziękuję bardzo – w imieniu swoim i jubilatki 😉 Owocnej lektury!
Bardzo sympatyczne refleksje. I przydatne, i dodające otuchy piszącym. Wszystkiego urodzinowo najlepszego i kolejnych 100 lat na liście bestsellerów 😉
Dziękuję, Andrzej! 😀