Statystyki mówią, że post na blog firmowy powstaje średnio w 3 godziny i 16 minut. Rzeczywistość potrafi być bardziej okrutna. Znam takich (ekhm, z autopsji nawet), którym zdarza się siedzieć nad jednym postem dzień, a nawet 2! Jak skrócić ten proces? Zebrałam kilka rad. Dla Ciebie i dla siebie.
1. Wcześniej zdecyduj, o czym będziesz pisać
Dobry plan to połowa sukcesu, w prowadzeniu bloga również. Planuj zatem. Optymalnie: stwórz sobie kalendarz publikacji z góry na kilka miesięcy — zaplanuj tematy, słowa kluczowe, a nawet nagłówki. W wersji minimum: dzień czy dwa wcześniej pomyśl, jaki temat bierzesz na tapet, a potem… zajmij się innymi sprawami. Twój mózg sam rozpracuje drogę do celu.
Działa to tak: w momencie, kiedy podejmiesz decyzję o temacie, w Twoim mózgu rozpocznie się proces inkubacji, czyli nieświadomego przetwarzania.
Moc tego procesu udowodnił m.in. Jason Gallate wraz ze swoimi współpracownikami. Naukowcy przeprowadzili prosty eksperyment: dali grupie badanych do rozwiązania test kreatywności. Po jakimś czasie przerwali prace — części rozwiązujących zapowiedzieli jednak, że jeszcze wrócą do zadania, pozostałym natomiast pozwolili wierzyć, że test się zakończył.
Wiesz, co się okazało, kiedy wszystkich zaproszono do kolejnej próby? Ano to, że osoby, które nie spodziewały się powrotu do zadania, osiągnęły w nim podobne wyniki jak poprzednio. Ci, którzy czekali na ponowne spotkanie z quizem, wygenerowali natomiast 2 razy więcej rozwiązań niż w poprzedniej turze.
Badacze wyjaśniają to tak:
Wydaje się, że u osób z grupy, która wiedziała, że wróci do zadania, podświadomość pracowała w tle, szukając kolejnych rozwiązań.
Kiedy „bierzesz sobie problem do głowy”, jesteś bardziej zmotywowany i działanie przychodzi Ci łatwiej.
Co więcej, takie „chodzenie z tematem w głowie” sprawia, że Twój umysł nastawia się na to, by wyłapywać dane, przydatne materiały i przykłady. Zbieraj je — czy to w jakimś notesie, czy w aplikacji. Pisanie będzie później formalnością.
2. Zaplanuj post, zanim siądziesz do pisania
Znaleźć temat to jedno, a zdecydować, co konkretnie w jego ramach zawrzeć, to drugie. Zwłaszcza jeśli jesteś ekspertem i o swojej ukochanej dziedzinie mógłbyś rozprawiać bez przerwy.
W przypadku dobrze napisanego artykułu cała sztuka (no, ¾ sztuki) polega na tym, żeby nie przesadzić. Musisz tak sprytnie podejść do tematu, żeby dać czytelnikowi mięso, a jednocześnie nie przytłoczyć go nadmiarem wiedzy. Innymi słowy: powinieneś precyzyjnie określić, o czym napiszesz, a co zostawisz sobie na inne okazje. Jak to zrobić?
Oto 2 sposoby:
-
Zrób sobie konspekt artykułu
Wypisz w punktach, o czym będzie Twój tekst: od czego zaczniesz, do czego przejdziesz, co będzie dalej. Tak żeby jedno z drugiego jakoś wynikało (albo — jeśli piszesz post w formie punktów — tak żeby punkty były ułożone w jakimś kluczu, najlepiej od najciekawszego dla czytelnika do najmniej ciekawego).
Nie przejmuj się formą. Pisz hasłami albo zdaniami — jak Ci wygodnie. Szkic ma być pomocą dla Ciebie, a nie dziełem, któremu przyklaśnie nauczycielka. Będzie świetny, jeśli a.) Ty będziesz wiedział, o co chodzi, b.) tak zaprojektujesz kolejne punkty, że później rozwinięcie ich w akapity i całe ustępy tekstu będzie dziecinnie proste.
- Jak ręczniki pomogą Ci napisać świetny tekst? Ręczniki przydadzą się nie tylko do ocierania potu ze zmęczonego twórczą pracą czoła. Posłużą też jako mapa do tekstowego sukcesu. Przekonaj się!
-
Opowiedz komuś o tym, co zamierzasz napisać
Serio! Takie „myślenie głośno” to jedna z najlepszych technik rozwiązywania problemów i weryfikacji pomysłów. Sama przekonałam się wielokrotnie, że coś, co w mojej głowie wydawało się absolutnie genialne, powiedziane głośno nie tylko straciło blask, ale okazało się wręcz… śmieszne.
Planuj zatem — sam, na głos i w towarzystwie. Warto, bo kiedy rozpracujesz w głowie „mapę tekstu” poczujesz się pewniej i łatwiej będzie Ci się wziąć do pisania. Psycholog Ellen Jackson wyjaśnia to tak:
Bez planu twój mózg mówi: „Ups, to zbyt trudne!”, kiedy staje w obliczu dużego, nie do końca sprecyzowanego zadania, jakim jest napisanie posta na blog. Przestaje skupiać się na temacie — próbuje znaleźć sobie coś innego, czym mógłby się zająć. Plan ułatwia mu zadanie — sprawia, że maleje ryzyko oporu i prokrastynacji.
3. Wyznacz sobie (sensowny) termin
O tym, że deadline potrafi czynić cuda, jeśli chodzi o motywację do działania, napisano już tomy. Działa tu tzw. prawo Yerkesa-Dodsona, zgodnie z którym wydajność osoby wzrasta wraz ze wzrostem jej pobudzenia. Jednym słowem: jeśli nie ma odrobiny stresu, to trudno nam czasami ruszyć z miejsca.
Ale uwaga, działa to tylko do pewnego momentu. To samo prawo przewiduje bowiem, że im większe staje się pobudzenie, tym mniejsza efektywność w realizacji trudniejszego zadania. Jeśli więc będziesz zwlekać zbyt długo i siądziesz do pracy w zbyt dużym napięciu, efekt będzie przeciwny!
4. Zabierz się do pisania o najlepszej (dla siebie) porze
Kiedy pisać? Jedno powiedzą Ci, że rano, bo wtedy masz świeży umysł, jesteś wypoczęty i bardziej zmotywowany niż później, kiedy dobowy przydział motywacji jest już mocno nadszarpnięty.
Inni będą przekonywać, że tylko wieczorem, bo możesz się wreszcie wyluzować, ludzie nie zawracają Ci głowy, nigdzie nie musisz się spieszyć.
Prawda jak zwykle leży pośrodku. Konkretniej: każdy z nas ma swój rytm dobowy, czyli mniej więcej 24-godzinny cykl aktywności, który reguluje sen, czuwanie, aktywność i procesy biologiczne.
U większości ludzi mózg rzeczywiście najlepiej pracuje rano, później stopniowo słabnie, by około godz. 15 osiągnąć dołek, a o 18 wrócić na chwilę do formy, ale reguły nie ma. Najlepsze, co możesz zrobić, to zaobserwować własny rytm i w miarę możliwości dostosować się do niego.
O ile bowiem w czasie, kiedy Twój jedyny i niepowtarzalny, nienaginający się do statystyk umysł pracuje mniej wydajnie, świetnie poradzisz sobie np. ze zbieraniem informacji i przemyśliwaniem tematu (mózg jest wtedy otwarty na różne interpretacje i nieszablonowe pomysły!), o tyle już samo pisanie warto pozostawić sobie na czas, kiedy czujesz się intelektualnie świeży i gotów stawić czoła najtrudniejszym zadaniom.
Liczne badania wykazały, że najlepsze wyniki w trudnych, wymagających uwagi zadaniach […] osiągamy w czasie, kiedy nasz mózg jest w szczytowej formie. Łatwiej nam wówczas poradzić sobie z rozproszeniami i zabrać się do pracy.
Poobserwuj siebie. Nie przywiązuj się do „prawd” typu „jestem sową” / „jestem skowronkiem”, którymi określałeś siebie od zawsze. Sama przez długi czas sądziłam, że jestem typową sową. Dopiero podczas pracy nad książką przekonałam się, że kiedy do napisania mam coś trudnego, to albo rano, albo wcale.
Ty też spróbuj siąść do pisania o różnych porach i zobacz, kiedy słowa same wyskakują Ci spod palców. Możesz się zdziwić!
5. Pisz szybko i z błędami. (Potem poprawisz)
No wiem, wiem, że chciałoby się od razu super. Ale tak to nawet Dostojewski nie potrafił. To normalne, że najpierw pisze się „ło tak ło”, a dopiero potem coś się z tego wyłania.
Pisz, po prostu. Nawet równoważnikami, bylebyś tylko wyrzucił z siebie to, co masz do powiedzenia. Może być brzydko i niestylistycznie. Szlifować będziesz później.
Dlaczego?
Susan Reynolds, autorka Fire Up Your Writing Brain (cytuję za Copybloggerem), tłumaczy to tak:
Część mózgu aktywna podczas edycji tekstu nie jest tą samą częścią mózgu co ta, która odpowiada za pisanie. Dlatego poproś uprzejmie swojego wewnętrznego redaktora o wycofanie się, podczas gdy bardziej pomysłowa i spontaniczna część mózgu pracuje nad pierwszym szkicem.
A żebym nie była gołosłowna — oto jak wyglądał post, który właśnie czytasz, w wersji roboczej. Przyznaj, że teraz prezentuje się nieco lepiej ;).
6. Nie daj się wciągnąć w jeszcze-tylko i na-chwilki
Ktoś zbadał, że ludzie sprawdzają telefon średnio co 12 minut. Jak już zajrzą, to wiadomo — jeszcze tylko zobaczę, co na Insta, odpiszę na komentarz, sprawdzę, co tam w świecie itd. Tymczasem ponowne nakierowanie uwagi na przerwane zadanie zajmuje ok. 25 minut.
Pomyśl, ile czasu możesz zaoszczędzić, eliminując tego rodzaju przerwy. Jak to zrobić?
Jeśli silna wola to za mało, sięgnij po aplikacje typu Stay Focusd, które zablokują na jakiś czas dostęp do co bardziej kuszących stron, dzięki czemu Ty będziesz mógł sobie spokojnie pisać.
A żeby pisało Ci się jeszcze spokojniej, bez rozpraszaczy, jakich może Ci dostarczyć sam edytor tekstu (no wiesz: A, zmienię sobie czcionkę. O, tytuł zaznaczę. Helvetica… albo nie Book Antiqua — oooo, to będzie to. Tylko teraz reszta nie pasuje. To może Arial?), pomyśl o edytorze typu distraction-free. Taka minimalistyczna aplikacja do pisania (np. Writer) pozbawiona jest menu, możliwości poszerzania marginesów i zmieniania ustawień.
Jak za starych dobrych czasów: tylko pusta kartka (no, pusty monitor), litery i Ty.
7. Pisz nie po kolei
Znasz pewnie tę mękę: jakoś idzie, nagle trafiasz na fragment, z którym nie możesz sobie poradzić, i klops. Siedzisz i męczysz się nad jednym zdaniem, czas nieubłaganie leci, a Ty zaczynasz sobie tłumaczyć, że chyba się do tego nie nadajesz.
Daj spokój! Kto powiedział, że trzeba pisać zdanie po zdaniu?
Jeśli masz konspekt albo tytuły kolejnych fragmentów, z których złoży się artykuł, obudowuj je treścią w takiej kolejności, jaką uznasz za stosowną. Lead i tytuł zostaw sobie na koniec, jeśli nie masz pomysłu. Nad takimi rzeczami trzeba zazwyczaj pogłówkować — możesz to robić między gotowaniem obiadu a usypianiem dzieci, kiedy pierwszy szkic już będzie gotowy.
Pisz te fragmenty, o których masz akurat coś do powiedzenia. Skacz z jednego na drugi — kto Ci zabroni?
Krok po kroku, literka do literki i wstępna wersja tekstu napisze się, zanim zdążysz się obejrzeć. Potem tylko sczytać, doszlifować i gotowe.
Co jeszcze działa?
-
Rozpisanie
Im więcej piszesz, tym łatwiej będzie Ci stworzyć artykuł na blog. Tak jak ze sportem: jeśli ćwiczysz regularnie, mięśnie chętnie współpracują. Kiedy sobie odpuścisz, to zaraz zakwasy i te sprawy. Po przerwie w pisaniu też zazwyczaj jest trochę pod górkę.
-
Wykorzystywanie inkubacji także w momentach, kiedy się zatniesz
Tak, tak, to ten sam mechanizm, którym dobrze jest się wesprzeć na etapie obmyślania tekstu. Uciekł Ci wyraz albo nie wiesz, co dalej, i nawet skakanie po tekście nie pomaga? Poukładaj coś, umyj naczynia albo puść pranie. Kiedy wrócisz do biurka, ciąg dalszy tekstu będzie już sam wylewał się na klawiaturę.
-
Przerwy
Bo przerwa to sposób na uzupełnienie zasobów uwagi i motywacji w mózgu, pobudzenie produktywności i kreatywności.
-
….
To miejsce czeka na Twój sposób. Podrzucisz jakieś rozwiązanie, które warto wypróbować?
Bardzo dobry artykuł! Ewo, przekazałaś wiele cennych wskazówek, które biorę sobie do serca!
Monika, trzymam kciuki, żeby owocowały!