Myślisz, że ortografię masz w małym palcu? Być może, ale... Pamiętaj, że ortografia to nie tylko ó, ż i ch. Polska pisownia kryje w sobie wiele pułapek. Dobrze Ci radzę: przeczytaj ten wpis i zobacz, czy jakiś chyży ortograficzny byczek nie hasa bezkarnie po Twoim tekstowym pastwisku. A potem daj znać w komentarzu, czy zdziwiłeś się choć troszeczkę.
Proponuję Ci, żebyś potraktował ten artykuł jako mały test. Każdy punkt zaczyna się pytaniem. Odpowiedz sobie na nie, zanim przejdziesz dalej. A potem sprawdź, czy miałeś rację.
Tradycyjnie wszystkie zasady, o których wspominam, zilustrowałam nawiązującymi do nich odpowiedziami z poradni językowej PWN. Niektóre wnoszą coś nowego, inne potwierdzają to, o czym piszę. Mam nadzieję, że pomogą Ci one lepiej zapamiętać i zrozumieć, a w efekcie lepiej pisać – czego z całego serca Ci życzę.
To co? Zaczynamy!
-
Z tąd czy stąd?
Jesteśmy przyzwyczajeni, że wracamy z pracy (a nie *spracy), schodzimy z góry (a nie *zgóry) i może dlatego niektórym w głowie się nie mieści, że można – a nawet trzeba – napisać stąd, zowąd, stamtąd.
Trzeba, bo nie ma takich wyrazów jak tąd, owąd, tamtąd, więc nie twórzmy ich na siłę (podobnie jak nie ma słowa nawidzić i dlatego nienawidzić jest jednym z nielicznych czasowników z przyklejonym na stałe nie). Ale trzeba też, bo… tak. Bo taka jest zasada. Bo tak ustaliła Rada Języka Polskiego. Bo tak podaje słownik ortograficzny.
A zatem: ponad, popod, poprzez, spod, spomiędzy, sponad, spoza, sprzed, znad, zza itd.
Nawet jeśli oba wyrazy, które składają się na przyimek, istnieją, to i tak piszemy łącznie. Niestety, trzeba to zapamiętać. A jeśli nie spamiętasz lub nie dowierzasz, zawsze możesz zajrzeć do słownika na stronie www.sjp.pwn.pl. Prawdę Ci powie.
Uwaga! Jest wyjątek. Jeśli nie chodzi o wysokość, ale o liczbę, napisz z ponad zamiast sponad. Zobacz na przykładzie:
Słońce przebijało sponad chmur.
To jedyny z ponad 50 blogów o pisaniu, na którym znajdziesz praktyczne porady.
-
Nierobienie, nie robienie czy nie-robienie?
Oj, jak często to widzę: *nie zrobienie, *nie napisanie, *nie poprawienie i tym podobne bycze kwiatki. Pani od polskiego na ogół żelaznym rylcem wykuwała nam w mózgach, że nie czasownika się boi i daleko od niego stoi, ale nieco mniej wyraźnie przebąkiwała, że w stosunku do innych części mowy nie jest mniej lękliwe. Rzeczowników na ogół się nie boi, także tych odczasownikowych. Jeśli więc już musisz takowych używać (piszę „jeśli musisz”, bo chwały Twemu tekstowi takie urzędowe wyraziska nie przyniosą), to w formach zaprzeczonych zapisuj je z nie łącznie.
-
Brązowoczerwony czy brązowo-czerwony?
Jakiś czas temu poprawiałam kilka artykułów autorstwa pani profesor i pań doktor z Wydziału Konserwacji Akademii Sztuk Pięknych. Choć wszystkie pisały o tym samym obrazie, to właśnie przez niedociągnięcia ortograficzne przedstawiały go – dosłownie! – w różnych barwach. Podczas kiedy jedna twierdziła, że np. tło jest brązowo-czerwone, druga określała je jako brązowoczerwone. I miałam wielki problem, bo obrazu nie widziałam i nie mogłam rozstrzygnąć, która z pań minęła się (niechcący zapewne) z prawdą.
Sęk w tym, że mała kreseczka robi tu wielką różnicę. Brązowo-czerwone tło to takie złożone z dwóch kolorów – część płótna została zamalowana na czerwono, a część na brązowo. Z kolei o tle brązowoczerwonym powiemy wówczas, kiedy artysta całość pomaluje na czerwono, ale wybierze czerwień o odcieniu brązowym.
A zatem: jeśli dwa kolory są „równoprawne”, używamy łącznika. Jeśli jeden wskazuje tylko odcień głównego koloru, piszemy łącznie (i dlatego jasnozielony, ciemnoszary itp. zawsze piszemy łącznie).
-
Wniosek jest daleko idący czy dalekoidący?
Kusi, żeby napisać łącznie, prawda? Ale nic z tego. Jeśli mamy przymiotnik (lub imiesłów przymiotnikowy, czyli ten zakończony na -ny, -ty i -ący) z określeniem w postaci przysłówka, to piszemy rozdzielnie. No… na ogół. Bo niektóre wyrażenia tak się utrwaliły, że piszemy je łącznie.
Jak odróżnić jedne od drugich? Jeśli nie możesz liczyć na swoją pamięć, to cóż, nie ma rady – trzeba uśmiechnąć się do słownika.
-
Nasza Firma czy nasza firma?
Trochę głupio wyglądają duże litery w takim kontekście, prawda? Nie wiem, jak to się dzieje, że choć wszyscy to przyznają, to ja co chwilę spotykam zapisy tego typu. A to spore nadużycie ortograficzne!
No dobrze, czasem użycie wielkiej litery można wyjaśnić chęcią wyróżnienia słowa, szacunkiem albo względami uczuciowymi (np. Ojczyzna, Powstanie Warszawskie – normalnie piszemy małymi literami). Gorzej, kiedy mamy do czynienia z czymś takim: Zapraszamy cię do zapoznania się z Ofertą Naszej Firmy… Ej, no bez przesady z tym szacunkiem dla siebie!
-
Super babka w mini spódniczce, superbabka w minispódniczce czy super-babka w mini-spódniczce?
Super- i mini- piszemy z wyrazem łącznie, bez żadnych kreseczek. Choćby wszyscy dokoła hołdowali zapisowi z łącznikiem, Ty się nie daj!
Ciekawostka: na stronie PWN – oprócz aktualnie obowiązujących zasad, odpowiedzi w poradni językowej i haseł ze słownika języka polskiego – znaleźć można również skan ze słownika pod red. W. Doroszewskiego, na którym figuruje hasło mini-spódniczka (tak właśnie zapisane!). Czy to oznacza, że obie formy są dozwolone? Nie. To tylko dowód na to, że język się zmienia.
-
Rozmawiam z dr Nowakiem czy z dr. Nowakiem?
Chyba każdy wie, że po skrótach dr, mgr i nr nie stawiamy kropki, ale najwyraźniej nie każdy wie dlaczego. I z tej niewiedzy bierze się językowy faszyzm, który głoszą ci niewiedzący, przekonani, że nigdy, ale to przenigdy kropki przy tych skrótach nie stawiamy. A faszyzm w żadnej postaci nie jest dobry, w ortografii również.
Diabeł tkwi w zasadzie. A zasada jest NIE taka, że nie stawiamy kropki, kiedy mamy do czynienia ze skrótami dr, mgr i nr. Nie stawiamy kropki, kiedy skrót kończy się na tę samą literę co pełny wyraz. A więc: doktor – dr; magister – mgr, numer – nr, według – wg itd. ALE: doktora – dr. (a jeśli chcesz bez kropki, to dra); magistrowi – mgr. (mgrowi? E, jakoś tego nie widzę); numerem – nr. (albo nrem – wtedy bez kropki).
- Czy i Ty wierzysz w te mity interpunkcyjne? Dowiedz się, o jakich jeszcze mądrościach polonistycznych wyniesionych ze szkoły powinieneś zapomnieć.
-
Lata 80-te, lata 80. czy lata 80?
Jak częstym błędem jest zapisywanie liczebników porządkowych z dziwnymi końcówkami, najlepiej świadczy fakt, że nawet w Korpusie języka polskiego PWN, a więc w miejscu zbierającym autentyczne, opublikowane przykłady użycia wyrazów, mamy błędy tego rodzaju (ku pokrzepieniu serc: być może cytowane tam zdania pochodzą z książek wydanych w czasach, kiedy taka pisownia była jeszcze dopuszczalna; nie wiem).
Nie doklejaj niczego do liczebników porządkowych. Możesz najwyżej postawić kropkę, jeśli obawiasz się nieporozumienia.
***
Łatwo przeczytać, trudniej zapamiętać? Spokojnie. Jeśli masz problem z pisownią, zajrzyj do słownika albo zapytaj. Możesz wysłać pytanie do którejś z poradni językowych albo dołączyć do naszej grupy na FB i tam zadać pytanie. Zapraszam Cię!
Masz ochotę się sprawdzić?
- Czy ortografia do Ciebie trafia? Quiz ortograficzny, który prawdę Ci powie.
Zobacz także inne teksty poświęcone poprawności językowej:
- 9 błędów interpunkcyjnych, które (prawdopodobnie) popełniasz Pułapki interpunkcyjne (nie tylko przecinkowe!), w które wpada wielu piszących.
- 8 częstych błędów fleksyjnych. Czy i Ty je popełniasz? Sprawdź, jak radzisz sobie z odmianą wyrazów. Możesz się zdziwić!
Sporo z tych błędów popełniałam, teraz jak piszę więcej to zwracam na to większą uwagę.
Z przedrostkami typu „super” mam problem. Oczywiście wiem, jak je zapisać, ale… nie podoba mi się to 🙂 Miałam okazję redagować książkę kulinarną, której tytuł brzmiał „Superzielone”. Ta zbitka „rz” nie wyglądała dobrze. Na okładce grafik poradził sobie, zapisując „Zielone” dużą literą. Ale w tekście już nie można było stosować takiego zabiegu, żeby z tymi dużymi literami nie przedobrzyć.
Nie wiem, dlaczego „super” i „mini” zostały pozbawione dywizów. Ja bym zostawiła zapis z kreseczkami. Może się jeszcze kiedyś doczekam – język się zmienia 🙂
Ewa, wygląda na to, że zmiany idą w drugą stronę. Ale bądźmy dobrej myśli 😉 A swoją drogą to ciekawe, że te zmiany są po to, żeby uprościć, a ludzie jednak wolą mieć „trudniej”, nie? Tak jak z pisownią „nie” z imiesłowami przymiotnikowymi, z którą wielu nie może się pogodzić.
Imiesłowy to dla mnie też wielka zagadka. Tyle już lat dopuszczona jest pisownia łączna, a w tekstach dalej uparcie – oddzielnie. A z tymi „super”, „mini” to ja chyba zorganizuję jakiś protest 🙂
Ewa, z tymi imiesłowami błędu nie robisz, o ile rozróżniasz znaczenie czasownikowe od przymiotnikowego. Ja zawsze miałam z tym rozróżnieniem problem i uproszczenie zasady (10 lat już, moja Droga! 10 lat!) jest mi baaardzo na rękę. A swoją drogą, ciekawe, że wspomniałaś o imiesłowach. W pierwotnej wersji tekstu o tym też napisałam, ale uznałam w końcu, że skoro dopuszczalna jest pisownia po staremu, a tekst i tak już się zrobił przydługi, to wywalam. Dzięki za takie naturalne uzupełnienie!
Celne uwagi 🙂
Ciekawy wpis, warto się cały czas uczyć ortografii, nie tylko w podstawówce!
Jednak nie jestem wielką abnegatką polonistyczną, miałam bowiem jedynie problem z liczebnikami zupełnie nie zdając sobie dotychczas sprawy, że powielam błędny zapis za przykładem „lata 80-te”. Trochę czasu od matury już upłynęło, a człowiek nadal trzyma się w ryzach 🙂
Brawo, Lucy! Oby tak dalej 🙂 A teraz jeszcze te „lata 80-te” wyeliminujesz i będzie po mistrzowsku 😀
Oj, dużo przydatnych informacji – wrzucam do schowka, bo nie zapamiętam 🙂 Zawsze mam stresa wrzucać tu rozbudowany komentarz 😉 Dobrze Ewa, że nie komentujecie samych komentujących 🙂
Ola, spokojnie. Komentarzy nie oceniam. Jestem za nie bardzo wdzięczna 🙂 Cieszę się, że Ci się podoba. Korzystaj!
Świetny wpis! Sama ostatnio zaczęłam zwracać uwagę na to jak pisać NIE z czasownikami, przymiotnikami, rzeczownikami. Odkąd pamiętam, wielu ludziom przysparza to sporo problemów.
Zapraszam do mnie 🙂 http://www.niebanalnezycie.pl
Chętnie zajrzę. Dzięki za komentarz 🙂
Najbardziej drażni mnie czytanie ogłoszeń na Facebooku w stylu: „Poszukuję mieszkanie do wynajęcia. Ktoś coś?”
Po pierwsze, poszukuję CZEGOŚ a nie coś. Po drugie, ten tekst „Ktoś coś” tak bardzo leniwy i lekceważący… Aż chce się odpisać: „Widzę, że niedługo będziesz poszukiwać też praca.”
Oj, też tego nie lubię 🙁 To są tendencje do upraszczania, czasem za wszelką cenę. I najgorsze jest to, że osoby, które piszą w ten sposób, nie przyjmują żadnych argumentów, bo przecież to tylko Facebook (a nie urząd), więc można 🙁
Wracam do Was coraz częściej. I przy okazji wpisu przypomniało mi się, że w szkole uczono, aby po liczbach porządkowych stawiać kropkę. Na przykład. 1. rok życia = pierwszy rok życia. Tak? Bo mało kto tak zapisuje i nie wiem, czy mi się pomieszało? 🙂
Darina, tak jak napisałam w p. 8 i tak jak to napisał prof. Bańko w przytoczonej pod tym punktem opinii, można postawić kropkę. Nie trzeba, ale można, tak dla jasności 🙂
Niektórym piszącym wydaje się, że błędy ortograficzne popełniamy tylko w wyrazach z u-ó, ż-rz, h-ch. Takie błędy wyłapie słownik. Czasami musimy wykazać się większą znajomością ortografii. 🙂
Święta prawda 🙂
Ewo, za punkt 8 przybiję piąteczkę nawet. 😀
Nie mogę znieść, gdy korekta dostawia mi kropki w oczywistych liczebnikach porządkowych. Złości mnie poprawianie dobrego na dobre. Nie marnujmy czasu oraz doceniajmy inteligencję odbiorcy tekstu. 🙂
Oj, Sylwia. Ja mam za sobą 10 lat korygowania i redagowania i powiem Ci, że sama często te kropki dostawiałam, chociaż obyłoby się bez (inna sprawa, że w obrębie tekstu/publikacji trzeba przede wszystkim być konsekwentnym, więc jeśli w jednym miejscu kropka przy liczebniku była, to w innym, nawet jeśli obyłoby się bez, trzeba ją dostawić). Tak czy siak, w imieniu społeczności edytorskiej wezmę sobie do serca to, co napisałaś i będę ćwiczyć wiarę w czytelnika 🙂
Świetny tekst! Często mi się zdarza pisać bez namysłu, a kiedy rano wracam do tekstu, sama jestem zdziwiona, że mogłam to napisać. Polski nie jest wcale łatwym językiem, bo ortografię mamy tak rozległą, że ciężko jest wszystko zapamiętać, zwłaszcza jeżeli ostatni raz dyktando mieliśmy w podstawówce 😉
Dzięki, Iza :). No tak, dyktanda szkolne były dawno, ale przecież pisanie dla siebie czy na potrzeby bloga też jest swego rodzaju dyktandem, tyle że zamiast słów nauczyciela spisujemy własne myśli. Nie ma kto sprawdzić, fakt, ale odkryłaś świetny sposób (o którym nota bene pisałam w poprzednim poście) – warto spojrzeć na swój tekst „świeżym okiem”. Jeśli do tego dodamy nawyk korzystania ze słowników, to zyskamy całkiem niezły przepis na poprawny tekst.
Na naukę nigdy nie jest za późno – to powtarzam od zawsze. Dyktanda ze szkoły wspominamy pewnie z taką sama „nostalgią” jak kartkówki z matematyki… Na szczęście w dorosłym życiu mamy dzieci i wtedy odświeżamy sobie pamięć, nawet poznajemy zmieniające się zasady pisowni. A potem? Potem już ratują nas emotikony 😉 Ale żarty, żartami i warto sobie nieraz zrobić małe dyktando…
Brakuje takich wpisów w Internecie. Pracuję jako korektorka w portalu i muszę przyznać, że takich kwiatków ortograficznych mogłabym przytoczyć mnóstwo. Błędy zdarzają się nawet najlepszym 😉
Tak, to jest ograniczony (siłą rzeczy i cierpliwością czytelnika ;)) wybór. Miło mi spotkać koleżankę po fachu :))
Najgorsze jest to, że osobiście posiadam dysortografie i wiem jak będy potrafią dobijać. Przydatny wpis, chyba sobie go wydrukuje i powiesze nad biurkiem 🙂
Dodałam zakładkę – jeszcze tu wrócę! 🙂
Baaaardzo serdecznie zapraszam! 😀
Dawno nie czytałam tak ciekawego wpisu. Tak jak napisał ktoś w komentarzu, błędy zdarzają się nawet najlepszym 🙂
Pewnie, że tak. Dzięki za miłe słowo i zapraszam ponownie 🙂