(r)EWOLUCJA, cz. 1

Próbowałam tę historię opowiedzieć bardziej wprost, ale cóż… Nie jestem mistrzynią publicznych zwierzeń. Za to przez ostatnie 2 lata stałam się mistrzynią przekraczania własnych granic i autosabotażu.
👇
Po zawirowaniach życiowych rzuciłam się na pracę z takim zapałem, że KOLACJE o 8 nad ranem stały się normą (kto dostawał ode mnie odpowiedzi na maile o 3 w nocy, ten wie ;))
👇
Im więcej miałam dowodów, że to, co robię, jest ludziom potrzebne, tym bardziej czułam presję i odpowiedzialność.
Wykazałam się niebywałą kreatywnością w udowadnianiu sobie, że wszystko jest nie tak. Że może i POWINNO być lepsze.
👇
Zlikwidowałam jeden kurs (bo zrobię lepszy). A potem drugi (bo zrobię najlepszy na świecie. Ba! We wszechświecie!). Zaczęłam od nowa.
👇
I niby wszystko szło dobrze. Ale…

Co o tym myślisz?