1.
[Lead (pierwszy akapit) artykułu o tym, jak pisać do internetu]
Internet to obecnie bardzo potężne medium. Posługują się nim nawet małe dzieci, a co mówić dorośli. Ludzie robią w internecie zakupy, umawiają wizyty lekarskie, załatwiają płatności, szukają informacji. Nic dziwnego, bo w internecie jest naprawdę mnóstwo przydatnych materiałów (niestety, jest też mnóstwo śmieci, ale to raczej temat na oddzielny post i w tym momencie nie będziemy się tym zajmować). Każdego dnia też tych materiałów przybywa – zakładane są nowe blogi i nowe serwisy informacyjne. Każdy liczy, że właśnie jego miejsce w sieci będzie tym, do którego ludzie będą chętnie zaglądać. Blogerzy dwoją się i troją, żeby przyciągnąć czytelników, bo wiedzą, że nagrodą będzie nie tylko sława, ale też – o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem – pieniądze ze współprac z markami lub z własnych produktów i dlatego m.in. uczą się, jak pisać do internetu.
Komentarz:
Ten lead jest kiepski. Baaardzo kiepski.
- Za długi.
- Pełen oczywistości (czy naprawdę czytelnik nie wie, że czytelnik nie wie, że internet to potężne i popularne medium, i trzeba go o tym poinformować w kluczowym miejscu? Tak, tak, w kluczowym, bo od tego, co będzie na początku, zależy, czy czytelnik będzie czytał dalej. A zatem: zaczynamy w taki sposób, by zaintrygować).
- Treść tego leadu niebezpiecznie zbacza na tematy zupełnie niezwiązane z tym, o czym ma być artykuł.
2.
[Hasło reklamujące szminkę]
Usta pełne za jednym pociągnięciem
Komentarz:
To prawdziwe hasło promocyjne stworzone dla pomadki Glam Shine firmy Loreal. Hasło, które do dziś jest powtarzane jako jedna z największych wpadek w historii polskiej reklamy.
Dlaczego?
Jeśli nie rozumiesz, gratulacje! To znak, że mimo dorosłego wieku zachowałeś niewinność dziecięcia. Niestety, większości Polaków się kojarzy…
3.
Lampka nocna Con Amore – dlaczego warto?
• Delikatne ledowe światełka stworzą romantyczną atmosferę – idealną na wieczór we dwoje.
• Zasilana na baterie – nie musisz się martwić o gniazdka i włączniki. Możesz postawić ją zarówno na wysokiej półce, jak i… pod namiotem w letnią noc.
• Prosta bryła i neutralna kolorystyka sprawią, że lampka dyskretnie wpasuje się w każde wnętrze. W końcu to Ty masz przyciągać wzrok, a nie ona.
Komentarz:
Ten fragment może się komuś podobać lub nie, ale jedno jest pewne – warsztatowo jest bardzo w porządku.
- Widać w nim pomysł – lampka nie jest po prostu jedną z wielu lampek, ale (zgodnie zresztą z tym, co sugeruje nazwa) – sposobem na uatrakcyjnienie chwil we dwoje
- Język korzyści – prawidłowo. Kolejne korzyści wypływają z cech.
- Wypunktowania sprawiają, że opis jest bardziej czytelny.
4.
[Tytuł tekstu o zdrowotnych walorach liczi]
Liczi się liczy
Komentarz:
Można pomyśleć, że fajne, bo gra słów, ale… Niestety, w internetowych nagłówkach nie o to chodzi. Ludzie nie czytają artykułów z podziwu dla talentu ich autorów. Czytają, bo chcą znaleźć rozwiązanie jakiegoś problemu albo odpowiedź na pytanie (niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy o nic nie pytał wujka Google’a!). A skoro tak, to zadanie copywritera polega na tym, by w tytule tekstu pokazać problem czytelnika albo nagrodę, jaka wiąże się z lekturą (korzyść). Albo żeby zaciekawić. Albo… Cokolwiek, byle tylko czytelnik zarzucany dziennie dziesiątkami artykułów poczuł, że właśnie ten test dla niego.
5.
[Fragment oferty biura księgowego]
Co zyskasz dzięki współpracy z nami?
• Program do wystawiania faktur
• Współpracę ze specjalistami
• Rozliczenia w profesjonalnym programie księgowym
Komentarz:
Pozornie bez zarzutu – są wypunktowania, a w nich korzyści, które zresztą zapowiada tytuł „Co zyskasz”. Problem jednak w tym, że podane korzyści… nie są korzyściami, a cechami usługi. Mylenie korzyści z cechami/zaletami to częsty błąd osób stawiających pierwsze kroki w copy.
6.
[Początek tekstu ze strony O mnie marki osobistej zajmującej się rękodziełem]
Cześć, jestem Ania. Wyplatam ze sznurka bohocuda, dzięki którym domy moich klientek zyskują niepowtarzalny klimat.
Komentarz:
Prosto i po ludzku. Ania się przedstawiła, pokazała, co i dla kogo robi oraz co jej klienci zyskają dzięki współpracy z nią. I super! O to właśnie chodzi w elevator pitch.
7.
[Zakładka O nas firmy produkującej kosmetyki]
Nasza Firma powstała w 2001 roku w odpowiedzi na zapotrzebowanie Klientów poszukujących najwyższej jakości produktów. Dzięki zatrudnieniu wykwalifikowanego zespołu i organizowaniu licznych szkoleń szybko uzyskaliśmy uznaną pozycję na rynku. Pozwoliło nam to na zwiększenie sprzedaży w kraju, a następnie na podbój rynków zagranicznych.
Dzięki kompleksowości i elastyczności jesteśmy w stanie produkować produkty najwyższej jakości. Posiadamy własne zaplecze logistyczne, które zapewnia sprawność działania firmy.
Do wszystkich zamówień podchodzimy indywidualnie i z najwyższą troską.
Zapraszamy do współpracy z Nami!
Komentarz:
Brzmi dość typowo, prawda? Jeśli to Cię zwiodło i uznałeś tekst za świetny, taki profesjonalnie brzmiący, cóż… Nie masz racji. To typowa marketingowa papką – jeden z najgorszych pseudocopywriterskich koszmarków.
Dlaczego?
Bo – najogólniej mówiąc – brakuje tu konkretów. Jest mnóstwo abstrakcyjnych słów, które nie działają na wyobraźnię. Językowo – słabo: sporo nominalizacji, przez co tekst brzmi urzędowo.
Co najgorsze jednak, w centrum tego tekstu jest nie klient i jego sprawy, ale firma i jej wspaniałość (ba! Firma pisze o sobie wielkimi literami. Czy potrzeba więcej dowodów na megalomanię firmy?)
PS Na koniec jeszcze mały eksperyment. Zapomnij, że to tekst stworzony przez dział marketingu firmy kosmetycznej. Przeczytaj go raz jeszcze i pomyśl: jakiej branży może dotyczyć ten tekst. Czy taka notka może opowiadać o tartaku? A o firmie budowlanej? A o firmie logistycznej?
No właśnie.
8.
Lead (pierwszy akapit tekstu o ziołach przyspieszających metabolizm.
Ileż tego już było! Dieta za dietą, koktajle odchudzające, cudowne pigułki i nic. Rok za rokiem mijał, a kochanego ciałka nie ubywało. Wszystko się zmieniło po tym, jak przeczytałam w internecie artykuł o pewnych ziołach. Zdobyłam je (choć łatwo nie było!) i… stał się cud!
Komentarz:
Autor tego leadu wiedział, co robi. Zaczął swój tekst tak, że pierwsze zdanie wręcz wymusza lekturę drugiego. Dalej: wykorzystał tzw. lukę poznawczą: zarysował problem i „pomachał czytelnikowi przed nosem spektakularnym efektem”, zaciekawił tym, że rozwiązanie nie było łatwo dostępne, ale nie zdradził, co tym rozwiązaniem jest. Żeby się tego dowiedzieć, trzeba przeczytać tekst.
I o to właśnie chodzi w leadach!
9.
[Napis na banerze strony WWW producenta drzwi]Zrobimy Ci dobre wejście
Z dumą witaj swoich gości. Zadbaj o bezpieczeństwo rodziny. Pomożemy Ci w tym.
Komentarz:
Nic dodać, nic ująć. Pomysłowo – autor z humorem nawiązał do potocznego wyrażenia „mieć wejście”, ale gra słów nie jest tu sztuką dla sztuki. Dobrze współgra z tym, czym zajmuje się firma. Dodatkowo podnagłówek doprecyzowuje korzyść, jaką klient może mieć ze współpracy z firmą.
10.
[Tekst O mnie na stronie graficzki freelancerki]
Witaj na mojej stronie grafikiPRO.pl! Wspaniale, że chcesz się o mnie więcej dowiedzieć, bo jestem tu po to, żeby Ci pomóc!
Jestem artystyczną duszą, która realizuje swoje marzenia. Od zawsze lubiłam rysować, malować i robić różne robótki, więc postanowiłam pójść za głosem serca i zajęłam się zawodowo robieniem grafik.
Grafiki to moja pasja, więc napisz mi, jaką grafikę mam dla Ciebie przygotować, a ja Ci ją zrobię tak, że będziesz zadowolony!
Komentarz:
Pewnie znasz takie strony: zaglądasz na zakładkę O nas / O mnie, żeby się dowiedzieć, z kim masz do czynienia i… jedyne co wiesz po lekturze zamieszczonego tam tekstu to to, że dalej nic nie wiesz. Nie znasz nawet imienia osoby, która oferuje się z pomocą. Słabo!
Niestety, na tym lista wad tego tekstu się nie kończy. Choć fragment jest krótki, mamy tu dodatkowo frazesik (…to moja pasja) i jakąś ogólną obietnicę, która ani nie przemawia do wyobraźni (bo efekt w postaci „będziesz zadowolony” jest mglisty), ani nie jest niczym poparta (bo to, że ktoś coś robi z pasją, wcale nie oznacza, że robi to dobrze).
Na korzyść tego tekstu nie działa też duża liczba wykrzykników.